Poniżej publikujemy kazanie ks. Konstantyna Najmowicza wygłoszone 11 IV 2020 roku, podczas Wigilii Paschalnej Wielkiej Soboty w kaplicy Bractwa św. Piusa X w Warszawie. Takiego głosu Kościoła bardzo dziś potrzeba – prawdziwego, bezkompromisowego, bez „owijania w bawełnę”. Gdy władza polityczna zabrania pójść ludziom do kościoła, a władza kościelna pokornie – bez minimalnego choćby sprzeciwu – ten zakaz akceptuje, wówczas nie sposób nie zadać sobie pewnych pytań. Ks. Najmowicz nie tylko je zadaje, ale próbuje na nie także odpowiedzieć. (Link do kazania w wersji wideo znajduje się na końcu tekstu – rozpoczyna się ono w 2:04:10 a kończy w 2:19:33).
* * *
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Tę Ofiarę Najświętszej Mszy sprawuję za wszystkich dobroczyńców naszego Bractwa.
W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
Drodzy współbracia, drodzy wierni, w sposób szczególny Wy, którym nie pozwolono przyjść do świątyni, którzy łączycie się z tą celebracją Zmartwychwstania Pańskiego za pomocą internetu. Drodzy wierni, to jest specyficzna uroczystość w tym roku. Zadziwiająco inna uroczystość, której nawet w czasach komuny żeśmy nie doznali.
Trudno nazwać te Święta radosnymi. Ale być może te Święta są dla nas rzeczywiście bardzo ubogacające, dlatego że pozwalają nam dotknąć tej rzeczywistości, która była udziałem Najświętszej Maryi Panny, apostołów i wszystkich innych uczniów.
Tej pierwszej paschy, tej pierwszej nocy, Pana naszego Jezusa Chrystusa, którą każda następna uobecnia, przybliża, daje zakosztować, jest wielkie podobieństwo między tym, co się stało wtedy, a tym, co się dzieje teraz. Co się stało w to Święte Triduum, kiedy Pan nasz Jezus Chrystus zastawił się swojemu Kościołowi pod postaciami chleba i wina, kiedy został wydany w ręce żydów i pogan. Kiedy został odrzucony przez jednych i drugich, i zmaltretowany, przybity do krzyża skonał na Golgocie.
Drodzy wierni, w Wielką Sobotę przywódcy żydowscy, przywódcy duchowi poszli do przywódcy państwowego, do Piłata, ażeby opieczętował grób, ażeby na sto procent nie wyszedł z tego grobu Chrystus. Żeby sprawa była załatwiona raz na zawsze i skutecznie. I tak się stało. Grób Chrystusowy został opieczętowany. I do tego została postawiona straż ażeby nikomu nie przyszło do głowy przybliżyć się do tej jaskini, w której spoczywa Ciało Chrystusowe.
A uczniowie? Gdzie są uczniowie? Gdzie są ci, którzy jeszcze przed kilkoma godzinami obiecali że umrą z Chrystusem! Pochowali się… Przerażeni przed żydami pozamykali drzwi i siedzieli w swoich izdebkach przerażeni, nie wiedząc co się teraz stanie, co będzie dalej, jak się sprawa potoczy.
I co się stało?
Dla Chrystusa nie jest przeszkodą kamień, który zamyka wejście do grobu, nie zatrzymują go pieczęcie, nie boi się straży. Przechodzi przez ścianę grobowca ażeby zatriumfować jako zwycięzca śmierci, grzechu i szatana. Nikt i nic nie jest w stanie go spętać. Nikt nie potrafi go pognębić. I nic sprawy Chrystusowej nie może skutecznie załatwić raz na zawsze, tak ażeby o nim zapomniano, ponieważ On żyje dla Ojca, ponieważ On żyje życiem duchowym, pełnią życia.
Drodzy wierni, ci apostołowie, którzy potracili wiarę, potracili zdrowy rozsądek. kiedy się spotkali z Chrystusem, który jest pełnią życia i ta pełnia została przelana, kiedy został im udzielony Duch Święty, została przelana do ich serc, stali się również niezwyciężeni. Oddali życie za Chrystusa, ale ich sprawa nie została załatwiona raz na zawsze i skutecznie.
Drodzy wierni, widzimy wielką analogię. Widzimy, że w tej powszechnej panice, w tym – można powiedzieć – skoncentrowaniu się szczególnie na Kościele katolickim, ażeby go ograniczyć, ażeby wiernych rozpędzić, obserwujemy straszną rzecz. Bo ta wiara, w pewnym momencie z serc zniknęła. Ci ludzie się pochowali w domach. Mała garstka zwróciła się tylko do rządu z petycją, aby pozwolono uczestniczyć w Triduum Sacrum. Wszyscy pozostali w swoich domach.
Gdzie płonęła wiara dwa tysiące lat temu? Jedynie w sercu Niepokalanej. Tam się zachował płomień wiary katolickiej i z tego serca udzielił się innym. I teraz, tylko nieliczni, ci którzy zaufali Niepokalanej, którzy tak jak św. Jan, nie lękając się pozwolili pójść na Kalwarię, tylko ci mogą cieszyć się tym płomieniem wiary, który oświeca, ogrzewa i wskazuje kierunek życia.
Drodzy wierni, arcykapłani nasi i rządzący zamknęli kościoły. Ale w tych dniach, w tych tygodniach miałem okazję obserwować, jak się sprawdzają słowa Chrystusowe, kiedy się uderzy w pasterza, jak się rozpraszają owce, jak się błąkają i szukają pokarmu. Bo przecież nie można trzy tygodnie i więcej trwać bez pokarmu. Ale ludzie myślą tylko o tym żeby brzuch napchać. To jest potrzebne, owszem… A dusza? Co z duszą się dzieje? Jak się ma dusza karmić przez ekran telewizora? Jest to rzecz niemożliwa. Tylko w małym stopniu transmisja może nam pomóc w duchowym skupieniu się nad tajemnicą Ofiary Chrystusowej, ale nie może pozwolić nam uczestniczyć w niej, możemy tylko oglądać za szybą.
Co się dzieje? Dlaczego jest taka bierność ludzi? Dlaczego jest taki strach? Dlaczego ludzie pochowali się bojąc się policji, mandatów… Otóż myślę, że dlatego, że jesteśmy tacy jak i ci apostołowie w czasach Pana Jezusa. Jesteśmy przyziemni, materialni. Jesteśmy liberalni, jak rządzący tym światem i jak pasterze nasi, papież, biskupi…
Dlatego też nie mamy perspektywy nadprzyrodzonej! Ta rzeczywistość jest nam obca! Powiedziano nam, że jest ogromne zagrożenie i wszyscy żeśmy się przestraszyli. A nie dziwujemy się temu, że ci, którzy rządzą nami, dzień wcześniej, wczoraj, paradowali chcąc uczcić dziesiątą rocznicę wielkiej tragedii smoleńskiej. Pragnęli uczcić wiele ważnych dla naszej Ojczyzny osób, ich pamięć, ich śmierć. Ale nie pozwoli uczcić pamięci i śmierci oraz Zmartwychwstania Tego, który jest niewspółmiernie większy niż ci wszyscy, którzy zginęli w Smoleńsku!
Drodzy wierni, czy my naprawdę wierzymy, że jest życie wieczne, że do tego życia jesteśmy powołani i że to jest główny cel naszej egzystencji tutaj na ziemi, żeby się przygotować do życia wiecznego, ażeby z Chrystusem być porwanym na niebiosa i z nim na wieki królować? Czy my wierzymy, że tylko ci, którzy spożywają Ciało Chrystusowe i piją Krew Jego, będą mieli życie w sobie, to życie duchowe, które daje nam Duch Święty?
Państwo ma obowiązek wobec dusz, ażeby zatroszczyć się nie tylko o dobrobyt materialny. Państwo ma obowiązek troszczyć się o dobro duszy człowieka! Dlatego państwo musi – oczywiście – walczyć z każdą epidemią, każdą chorobą, ale nie w ten sposób, że obywateli swoich pozbawia pokarmu duchowego.
Drodzy wierni, tak jak powiedziałem na początku tego kazania, nic i nikt nie jest w stanie zatrzymać i pokonać Chrystusa. Ale kiedy wczytamy się w słowa umiłowanego ucznia Pańskiego, św. Jana, w jego pierwszy list, to co on nam mówi? Tym, co zwycięża świat jest wiara nasza. Niech te Święta Wielkanocne, przeżywane w tak specyficznych, trudnych, niebezpiecznych – powiedziałbym – dla wiary naszej niebezpiecznych warunkach, nie zachwieją naszą wiarą. Niech w niej płonie ten płomień wiary, który płonął w Sercu Niepokalanym Najświętszej Maryi Panny. Ją o to błagajmy, o to ażeby osłoniła te płomyki, które pod naporem – być może – tych wszystkich wiadomości, tej całej propagandy, tych wszystkich informacji i strachu, gdzieś się zaczynają chwiać.
Chrystus zmartwychwstał i jest z nami! I tak jak widzieliśmy, do ukrzyżowanego, poniżonego i odrzuconego, a potem z zachwytem spojrzeliśmy w jego oblicze promienne, tak miejmy też tę nadzieję, pewność wynikającą z nadziei, że my wszyscy, którzy wytrwamy w przeciwnościach z Panem naszym, również z nim w Niebie królować będziemy…
Amen”.
Link do wideo z Wigilii Paschalnej Wielkiej Soboty w kaplicy Bractwa św. Piusa X w Warszawie. Kazanie księdza K. Najmowicza – 2:04:10-2:19:33
https://livestream.com/accounts/29312467/events/9057214/videos/204385456
nie do konca zgodze sie z wypowiedzia ks. Najmowicza. JESTEM KATOLICZKA ,PRAKTYKUJACA. uwazam, ze podczas mszy ,kazdej, mszy z udziałem wiernych moze dojsc do duzej ilosci zakazen koronawirusem,ktory ,jak wiadomo droga kropelkowa dociera do kazdego organizmu ludzkiego znajdujacego sie w jego zasiegu. TEGO NIE ZAKWESTIONUJE NIKT I NAWET KSIADZ ,jak sie wydaje o tym zapomniał. W tym miejscu wypada przytoczyc słowa innego ksiedza, ktory powiedział, ze woli odprawiac msze z 5 osobami niz odprawiac msze załobne dla kilku…nastu ……trumien. Dodam, ze BÓG jest wszedzie gdzie ja tego pragne , w moim domu rowniez, a postawienie krzyza i zapalenie swiec moze byc symbolem mojego ołtarza dla NIEGO. W dobie wirtualnej rzeczywistosci jestem w stanie duchowo przyjac CHRYSTUSA i nie musze byc w kosciele. o tym ksiadz N AJMOWICZ ZAPOMNIAŁ? BYNAJMNIEJ!nie rozumiem postawy i nagonki na ławy rzadzacych . po co ksiadz to robi? po co??
Niech Pani odpowie na pytanie: jak wyliczono, że akurat 5 osób ma szansę nie zarazić się koronawirusem, a 10 już tak? Ponadto biorąc pod uwagę, że metodą kropelkową można zarazić się również innymi koronawirusami, nie tylko COVID-19, to nie wydaje się Pani, że od tej pory 5 osób w kościele oraz kolejki pod sklepami z ludźmi stojącymi od siebie co 2 metry, powinny stać się już stałymi elementami naszego krajobrazu?
to jasne,jak słonce! im mniej osob tym mniejsze zagrozenie, prawda? kolejki pod sklepami? Ja to przezyłam w PRLu Z KARTKAMI ZYWNOSCIOWYMI WŁACZNIE I NIC NIEZDOŁA MNIE zdziwic oprocz braku zaufania do rzadu PiS i jego zarzadzen. Na dzisiaj drogi panie P ROKAP, nie ma innej mozliwosci obnizenia zakazen jak tylko samoizolacja w domu. M NIE AKURAT TEN RODZAJ TERAPII absolutnie nie przeszkadza. boje sie tylko ,kiedy wychodze z domu , nawet w maseczce i okularach,ze o rekawiczkach nie wspomne! te narzucone przez rzad „zabezpieczenia” (maseczki, okulary, rekawiczki) w pełni akceptuje ,bo wierze, ze zminimalizuja ewentualny „atak” koronawirusa. NA LEKKODUCHOW ,KTORZY UWAZAJA, ZE WŁADZA NIE MA RACJI I POZBAWIA ICH WOLNOSCI , tak jak sadzi rowniez ks. N AJMOWICZ (CZY TO NIE JEST KS. GREKO-KATOLICKI,nie zdziwiłabym sie. pomoc moga tylko mandaty. „coz „młodosc durna, chmurna” jak mowi poeta.
Z tą młodością u mnie to Pani przesadza 😉 Zaliczyłem nie tylko kolejki w PRL (za pierwszej „Solidarności” i potem), ale także załapałem się na walkę z komuną w stanie wojennym. To ja wolałbym mieć jednak rację i Pani też pewnie by tak wolała… Ale czas pokaże, jaka jest prawda. Pospekulować zawsze można. Niech się Pani nie zdziwi, gdy za jakiś czas będą podawać statystyki, ile to osób umarło w czasie owej epidemii i gdy zestawią je z liczbą zmarłych w tym samym okresie np. rok wcześniej. Nie zdziwię się jeśli liczby te będą się niewiele różniły między sobą. Konsekwencje natury społecznej, gospodarczej jak i politycznej mogą być jednak niewspółmiernie większe przez to właśnie, że mieliśmy do czynienia z tak wielką paniką. Ale żeby Panią uspokoić, jestem w stanie dopuścić do siebie myśl, że to rzeczywista zaraza, która zdziesiątkuje ludzkość. Nawet zacząłem czytać Apokalipsę św. Jana. I jeśli tak jest to nawet 100 Morawieckich, 1000 Szumowskich i 1000000 Kaczyńskich, nie mówiąc już o śmiesznych ludzikach z opozycji, nic tu nie pomoże.
Ksiądz Najmowicz jest księdzem rzymsko-katolickim.
Pozdrawiam
Hmm, zaskoczył mnie pan,panie Prokap, bo nie sadziłam, ze mam do czynienia ,ni mniej ni wiecej -z bohaterem ,jak sie sami nazywaja ” styropianowymi”. podobno od arkuszy styroianowych,na ktorych spali. CÓz,powiedziec, :ja nie moge sie taka przeszłoscia pochwalic, ale moge opowiedziec P ANU ,JAK PRAKTYCZNIE TJ. ZAWODOWO „walczyłam z komuna”. Były lata 80te ub stulecia. rok 1981 -stan wojenny a ja z mezem ,ktory aktualnie pracował w hufcu ZHP,ja w DOMU KULTURY (specjalizacja teatr lalek) organizowalismy oboz wedrowny rowerowy mlodziezowy (10-17lat) NAD MORZE BAŁTYCKIE. AUTOSTRADA SŁONCA- tak w tym czasie nazywano odcinek drogi Kołobrzeg -Gdańsk.Upał niemiłosierny,grupa nie chce jechac z czapkami na głowach a tym bardziej w koszulkach na plecach. mowia, ze nic im nie bedzie , a udaru słonecznego nie boja sie! M AMY PROBLEM! – DECYDUJEMY SIE NA DŁUZSZY POSTOJ Z PIKNIKOWYM POSIŁKIEM W POBLISKIM ZAGAJNIKU do czasu az słonko zacznie zachodzic i upał zelzeje. DECYZJA TA jest decyzja wymuszona przez sytuacje/warunki atmosferyczne,ale na ten czas konieczna i bezapelacyjna. młodzi odpuszczaja a przygotowanie posiłku na kocherach spirytusowych i podgrzanie puszkowych zup pomidorowych, golabkow,pulpetow itp. specjałow stwarza domowa /rodzinna atmosfere i problem zostaje zazegnany. I TAK 14 DNI/24 GODZ „OCZY I USZY ” DOOKOŁA GŁOWY UCZYLISMY NASZYCH PODOPIECZNYCH JAK RADZIC SOBIE W ZYCIU,KIEDY NIE MA TATY I MAMY ,a trzeba zjesc i uprac swoja odziez oraz inne pielegnacyjne czynnosci wykonac . uczylismy ich, jak wypoczywac aktywnie i madrze w warunkach obozu wedrownego. ten obozowy exodus trwał do lat 90. był to najpiekniejszy czas naszego długiego juz , bo złote gody w ub roku obchodzilismy, zwiazku małzenskiego. A w pamieci młodych,ktorzy co 2 tyg w okresie wakacyjnym zmieniali sie wraz z nowa trasa pozostały rowniez piekne wspomnienia . Do dzisiaj mamy tego dowody, kiedyprzypadkowo przyjdzie nam sie spotkac z nimi i ich dziecmi i przy tej okazji wspomniec to i owo z przygod obozowych etc. NIE INTERESOWALA MNIE W TYM CZASIE POLITYKA,NA TYLE ,BY ZREZYGNOWAC Z ORGANIZOWANIA CZASU WAKACYJNEGO DZIECIOM I MLODZIEZY , NAWET W STANIE WOJENNYM,gdzie na polkach w sklepach były tylko ocet i czasem chleb. zapewniam, ze dzieci głodne nie były i z rozrzewnieniem wspominaja kolacje ,kiedy to zastepami smazyli placki ziemniaczane na ognisku , na patelniach pozyczonych z restauracji miejscowej i kupionym w niej oleju rzepakowym. KOLACJA TRWAŁA DO GODZIN RANNYCH NASTEPNEGO DNIA . 4 RANO WSZYSCY NAJEDZENI DO SYTA SMACZNIE ZASNELI na materacach pod gołym niebem. ok. południa bylismy juz gotowi do odbycia nastepnego odcinka naszej wedrowki rowerowej. mnostwo wspomnien, pieknych wsp[omnien……..! po prostu chronilismy dzieci i młodziez przed destrukcja ówczesnej prlowskiej polityki. pozdrawiam.
Bóg nie zaraza Ks. ma racje jeśli ktoś nie chce wchodzić do Świątyni to niech nie wchodzi .Dom Bozy powinien być otwarty dla wiernych dla wszystkich Wiernych a nie tylko dla 5 Wiernych .Widocznie Episkopad i rząd nie biorą Boga poważnie i ci ludzie co tak sądzą .Myślą ze Dom Bozy to dom gospodarczy a to miejsce Świete .Pozdrawiam ,szcześć Boze ..
Duchowni Ławry Pieczerskiej w Kijowie też niedowierzali, że koronawirus ich dotknie. Nie ograniczyli ruchu w klasztorze i co się stało: kilku umarło, a kilku, łącznie z przełożonym leżą w szpitalach. Czasem w takiej postawie, która nie przejmuje się zarządzeniami drzemie po prostu pycha.
Comments are closed.