Może nie byłoby już dalej sensu dywagować na temat przypadku linii lotniczych OLT Express oraz Amber Gold gdyby nie wywiad jaki przeczytałem właśnie w ekonomicznym dodatku do piątkowej „Rzeczpospolitej z 10 sierpnia 2012 roku.
Jest to rozmowa z prezesem innej firmy lotniczej, Eurolot, panem Mariuszem Dąbrowskim. Pan prezes odpowiada w niej na kilka pytań, w tym również na te, związane z bankructwem OLT Express.
Na pytanie, jak Eurolot przyjął fakt przejmowania przez konkurencyjną firmę Marcina Plichty pasażerów, Mariusz Dąbrowski odpowiada (wytłuszczenia pochodzą od red. PROKAPA):
„Nieuczciwe byłoby powiedzieć, że tego nie odczuliśmy (...). Trochę nieprzespanych nocy kosztowało nas wymyślenie jak wyjść z tej sytuacji. I nie chodzi o to, że zaproponowali cenę 99 zł za najtańsze bilety, bo nawet teraz kiedy OLT już nie ma, zdecydowaliśmy się na jej utrzymanie ale przytłoczyli nas reklamą”. I dalej:
„(...) cały czas miałem świadomość, że w przypadku OLT „coś” musi nie wyjść. Albo że skończą się im pieniądze, albo że zostaną zmuszeni do podniesienia cen, więc na moment „schowaliśmy się”. Gdyby Eurolot porwał się na konkurowanie z OLT na rynku reklamowym, to byłby dla nas koniec. Wprawdzie planowaliśmy na sierpień i wrzesień dużą akcję promocyjną, ale teraz te pieniądze wydamy w inny sposób”.
W dalszej części wywiadu dziennikarz pyta pana prezesa, co oznacza dla firmy, której szefuje fakt planowanego wyzbycia się przez PLL LOT 30 procent akcji Eurolotu. A pan prezes odpowiada:
„Zgodnie z intencją właściciela czyli Skarbu Państwa, Eurolot ma być w przyszłości spółką prywatną. Chciałbym więc aby tak się stało”.
Na koniec prezes Dąbrowski mówi o tym, co nauczył go kwartał konkurowania z OLT Express:
„Podtrzymał mnie w przekonaniu, że ważne są pokora i spokój, że nie wolno rzucać się na każdy nowy cel, bo z trasami można trafić ale i można się bardzo pomylić” - stwierdza prezes Eurolotu.
Właściwie każdy mógłby z tej rozmowy sam wyciągnąć wnioski. Co do mnie, przyznam, że nawet nie wiedziałem, że konkurencyjny wobec OLT Express Eurolot jest firmą państwową, powiązaną z PLL LOT. A kim jest pan prezes Dąbrowski. Otóż jak podaje w metryczce „Rzeczpospolita” jest od 2002 roku dyrektorem departamentu restrukturyzacji w ministerstwie skarbu, przebywającym obecnie na urlopie bezpłatnym w związku z oddelegowaniem do zarządu Eurolotu.
Kilka dni temu prezes Amber Gold i OLT Express ogłosił, że jego spółki są niszczone przez Komisję Nadzoru Finansowego oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Czy tak było naprawdę zapewne nigdy się o tym nie dowiemy. To, że sprawa jest w prokuraturze oznacza tylko tyle, że pewnie już z niej nie wyjdzie. Takie są niestety realia naszego wymiaru sprawiedliwości. Jeśli pan Plichta ma jednak rację, to fragmenty wywiadu, który przytoczyłem powyżej mogłyby tę tezę jedynie potwierdzać. Zwroty prezesa Dąbrowskiego „
Trochę nieprzespanych nocy kosztowało nas wymyślenie jak wyjść z tej sytuacji” oraz „
cały czas miałem świadomość, że w przypadku OLT „coś” musi nie wyjść” to jakby podanie odpowiedzi na tacy. No cóż, myślano, myślano i wymyślono. Nie wiem czy akurat operację „Ikar” czy jakąś inną, ale coś tam chyba wymyślono... Pan prezes mówi dalej, że zamiast podjąć równą walkę z konkurencją
"przyczaił się" ... i czekał. Widać, tych parę
"nieprzespanych nocy" jednak się opłaciło. I gdy już operację przeprowadzono, skutecznie, jak się okazuje, Eurolot natychmiast z przyczajki wkroczył do akcji, by „zabezpieczyć” zdezorientowanych pasażerów. I – co ciekawe – utrzymał nawet ceny biletów na poziomie jaki obowiązywał w OLT Express. A przecież jednym z argumentów w atakach na OLT było zarzucanie firmie, że niemożliwością jest, aby bilety lotnicze mogły być tak tanie! Co dalej? Dalej można już sobie spokojnie firmę prywatyzować, a środki finansowe, które miały iść rzekomo na wielką akcję promocyjną Eurolotu (choć wcześniej pan prezes przyznał, że konkurencja na reklamy z OLT to byłoby samobójstwo), można ulokować w inny sposób...
Pan Plichta, choć z niejednego pieca chleb jadł, okazał się jednak naiwniakiem. Podlizywał się gdzie tylko mógł. A to syna premiera Tuska opłacał, a to wajdową wazelinę o Wałęsie zasponsorował, a to udzielał się społecznie na niwie samorządowej Gdańska czym zaskarbił sobie sympatię i wdzięczność prezydenta Adamowicza... Jednak, jak przyszło co do czego, to to całe "udzielanie się" okazało się jedynie niewiele znaczącym ornamentem.
Póki co, w branży przewozów lotniczych na razie sytuacja się uporządkowała. Również banki pozbyły się konkurenta w postaci „parabanku”. Uff, można odetchnąć z ulgą, do czasu aż przyjdzie nowy rozkaz do szykowania jakiejś kolejnej operacji „Ikar” czy czegoś w tym rodzaju...
A wszyscy ci, którzy w III RP planują jakieś poważne biznesy na dużą skalę, bez uzgodnienia tego wcześniej z jakąś bezpieczniacką watahą powinni wziąć sobie do serca ostatnie słowa prezesa Mariusza Dąbrowskiego jakie padają w cytowanym wyżej wywiadzie: „
nie wolno rzucać się na każdy nowy cel, bo z trasami można trafić ale i można się bardzo pomylić”...
Paweł Sztąberek
P.S. Na stronie internetowej OLT Express przeczytać można coś w rodzaju listu pożegnalnego firmy skierowanego do klientów. Oto jego treść:
„Zniknęliśmy z polskiego nieba.
Dla każdego z nas projekt OLT Express był czymś innym, ale cel był wspólny – sprawić, aby Polacy mogli korzystać z samolotów jako przystępnego środka transportu – aby każdego z nas stać było na spełnienie „marzeń o lataniu”. Do ostatnich godzin wierzyliśmy, że uda nam się przebrnąć przez problemy minionych dni (znalezienie nowego, strategicznego inwestora).
Razem z nami w możliwość zmian na polskim niebie uwierzyło ponad 320 000 Polaków. I to dodawało nam skrzydeł! To ogromne brzemię odpowiedzialności staramy się nieść do końca.
Pracowaliśmy dla Was w ponad 800-osobowym zespole. Wielu z Was zapewne zapamięta przede wszystkim zaangażowany i troskliwy personel pokładowy. Przy realizacji tego marzenia pracowali także mechanicy, obsługa handlingowa, osoby odpowiedzialne za produkt pokładowy, administracja, bezpieczeństwo, szkolenia, obsługa Pasażerów, Call Center i wsparcie operacyjne.
Tych kilkaset osób nadal nie może uwierzyć w takie zakończenie.
Nadal robimy wszystko, aby skutki zamknięcia naszych rejsów były dla Was jak najmniej dotkliwe.
Dziękujemy Wam, Drodzy Państwo i życzymy nam wszystkim, aby ktoś kontynuował nasze marzenia. Liczymy na to, że ktoś podejmie to wzywanie i wreszcie skutecznie przełamie istniejące status quo.
To dzięki Wam udało nam się zdobyć 76% udziałów w krajowym rynku przewozów lotniczych – jest nam przykro, że tak nagle musieliśmy ustąpić z polskiego nieba.
Zespół OLT Express”