W tym roku dzień wolności podatkowej przypada 14 czerwca, co wynika z udziału wydatków publicznych w Produkcie Krajowym Brutto. W ustawie budżetowej na rok 2008 zaplanowano udział wydatków sektora publicznego w PKB w wysokości 45,12 procent i taka właśnie część roku mija w ten piątek. Od weekendu możemy się cieszyć wolnością podatkową. Przestajemy pracować na rząd i zaczynamy pracować na siebie. W porównaniu z zeszłym rokiem, nastąpiła poprawa. W zeszłym roku DWP wypadał 16 czerwca (zabierano nam 45,46% PKB) czyli mamy postęp o całe 2 dni. Postęp ten jest efektem przyjęcia w ustawie budżetowej większego wzrostu PKB oraz tego że 2008 rok jest akurat rokiem przestępnym. Przesuwa nam DWP o ok. pół dnia wstecz, a w zaokrągleniu o jeden dzień wcześniej, czyli faktyczny „postęp” to 1 dzień (sic!).
Dzisiejsza data ma charakter symboliczny, ale odzwierciedla niepokojący stan sfery realnej. Podobnie jak w kilku ostatnich latach, polski podatnik oddaje rządowi blisko połowę zarobionych w 2008 roku pieniędzy. To wskaźnik dużo wyższy, niż mogłoby wynikać z powierzchownych obserwacji, zwłaszcza kierowania się wysokością podatku dochodowego od osób fizycznych czy prawnych W wielkości tej bowiem ujęte są również m. in. VAT, akcyza, a przede wszystkim ciągle wysokie koszty pracy.
Badania ekonometryczne1 wykazały silny związek przyczynowoskutkowy miedzy produktywnością pracy a klinem podatkowym.
Nie wchodząc w szczegóły techniczne (artykuł jest pełen dość skomplikowanych wywodów), można to podsumować w ten sposób: im wyższy klin podatkowy w danym kraju, krócej ludzie w nim pracują (mniej godzin w roku). Co ciekawe, średnioroczna liczba przepracowanych godzin gwałtownie rośnie (ponad 2000, a nawet 2500 h rocznie), gdy klin spada poniżej 20 proc. Czyli kosmetyczne obniżki niewiele pomagają. Inaczej będzie dochodziło do sytuacji jak w Szwecji, gdzie w 2006 r. szwedzki urząd skarbowy zamówił serie telewizyjnych reklam, które namawiały szwedzkich podatników do terminowego regulowania zobowiązań podatkowych. Zamówienie dostała firma estońska. Okazało się bowiem, że koszt produkcji w Szwecji byłby o 50% do 100% wyższy, głównie wskutek
wysokich podatków.
Z tych samych przyczyn, drukowanie broszur podatkowych zlecono firmie z Finlandii.
Centrum im. Adama Smitha
Podatek (nie)dochodowy – oszacowanie strat
Z danych Ministerstwa Finansów za rok 2006 oraz szacunków za rok 2007 wynika, że podatek dochodowy od osób fizycznych przynosi państwu marginalne zyski, a 20 mln płatników nie wniesie do budżetu faktycznie ani złotówki.
Emeryci, renciści i pracownicy „budżetówki” (nieposiadający dodatkowych dochodów) płaca podatek „wirtualny”, gdyż sprowadza się on do wypłacania przez państwo emerytury czy pensji i równoczesnego odbierania części tych pieniędzy jako podatku.
„Płatnicy wyzerowani” również zmuszani są do przelewania z pustego w próżne, ale w przeciwnym kierunku. Najpierw wpłacają zaliczki na podatek, a następnie dzięki ulgom, zwłaszcza uldze rodzinnej, otrzymują zwrot tych pieniędzy, czyli podatek zostaje „wyzerowany”. 20 milionom podatników rząd pracowicie oddaje to, co wcześniej zabrał, albo zabiera to, co dał.
Rząd działa też przy okazji jako kosztowny, nieudolny, ale przymusowy pośrednik przy zbieraniu składek na ubezpieczenie zdrowotne. Największe straty to jednak usługi i produkty niewytworzone ze względu na fiskalne zawyżenie kosztów i biurokratyczne utrudnienia. W 2004 r. stosunkowo niewielkie zmniejszenie opodatkowania przedsiębiorców (tak w ramach PIT, jak i CIT) doprowadziło do wzrostu przychodów budżetowych o ok. 8 mld zł. A to oznacza, że na rynku musiały pojawić się dodatkowe usługi i produkty warte kilkadziesiąt miliardów złotych. Całkowita likwidacja podatku dochodowego zwielokrotniłaby ten przyrost. Bogactwo obywateli znacząco by wzrosło, a dla budżetu oznaczałoby to wyraźny wzrost dochodów z podatków pośrednich.
Marek Kaducza – pracownik sekcji prawnej Komisji Unii Europejskiej
(16 czerwca 2008)
(Dziękujemy Centrum im. Adama Smitha za udostępnienie powyższych materiałów)