Chyba każdy z nas wie, czyje słowa tutaj przywołałem. Autorem jest oczywiście śp. papież Jan Paweł II. Dla zwolenników wejścia Polski do Unii Europejskiej był to kolejny atut za naszym członkostwem we wspomnianej organizacji. Dziś trudno jest wnioskować, czy polski papież byłby zadowolony z takiej unii, z jaką mamy obecnie do czynienia. Warto jednak zastanowić się nad tymi słowami Ojca Świętego, czy były one słuszne i czy przez przypadek nie były one krzywdzące w stosunku do innych narodów?
Na temat Unii Europejskiej każdy może wyrobić sobie własne zdanie. Z historycznego punktu widzenia na razie należy pozwolić jej upaść i wtedy będzie można w miarę obiektywnie ocenić jej poczynania. Natomiast co do unii lubelskiej z całą pewnością można powiedzieć wiele. 441 lat od jej powstania, to dobry moment na intelektualne dyskusje. Warto jednak dodać, że porozumienie polsko – litewskie z 1569 r. nie było pierwszym w historii obu państw. Wszystko zaczęło się w 1385 r., kiedy to w Krewie doszło do zawarcia małżeństwa z królem Polski Jadwigą i Wielkim księciem litewskim Jagiełłą. Mimo zawarcia unii, szybko kniaziowie litewscy doprowadzili do wyodrębnienia się państwa litewskiego. W różnych momentach historii raz dochodziło do porozumień polsko – litewskich, innym razem zrywano je. Ówcześni politycy (jeśli można ich tak nazwać) Rzeczpospolitej dążyli do ścisłej unii z Litwą. Powód był oczywisty – ziemia, na którą polska szlachta miała wielką ochotę. Litwie unia z Polską była potrzebna tylko wtedy, gdy ich kraj prowadził ciężkie walki, np. ze słynnym Zakonem Krzyżackim. W drugiej połowie XVI wieku Litwie coraz częściej zagrażała Rosja. W tak trudnej sytuacji geopolitycznej Litwa nie miała innego wyboru. Musiała połączyć się z Polską.
Najważniejsze decyzje dotyczące nowej unii polsko – litewskiej zapadły na sejmie w Lublinie, który zaczął się 10 stycznia 1569 roku. Już na początku biskup krakowski Filip Podniewski wygłosił polskie postulaty. Strona polska domagała się m.in. uznania przez Litwę powstania jednego państwa – Królestwa Polskiego. Polska chciała także, by ich sąsiad uznał, że Jagiełło podarował Litwę Polsce i z dwóch narodów utworzył jedno państwo. Reakcja Litwinów na te postulaty była zdecydowanie negatywna. Mimo to strona litewska zgadzała się na wspólnego władcę (króla Polski i wielkiego księcia Litwy), wybieranego przy równym udziale. Nie byli przeciwni, aby Polacy na Litwie, a Litwini w Polsce nabywali majątki. Nie sprzeciwiali się nawet ujednolicenia pieniądza. Wielkie Księstwo Litewskie w oczywisty sposób nie mogło zgodzić się na powstanie jednego państwa. Na sejmie w Lublinie dochodziło do coraz większego zamieszania, aż w końcu 1 marca 1569 roku większość delegacji litewskiej na czele z Mikołajem Radziwiłłem „Rudym” opuściła posiedzenie. Opuszczenie przez większą część Litwinów sejmu lubelskiego wywołało wśród strony polskiej ogromne oburzenie. Polacy zaczęli domagać się od króla Zygmunta Augusta, by ten ukarał Litwinów i włączył do Rzeczpospolitej należące do Litwy Podlasie, a także województwo wołyńskie i bracławskie. Król Polski zgodził się na to. W ten oto sposób Polska doprowadziła do inkorporacji, czyli wcielenia do Rzeczpospolitej Wołynia i Podlasia. Ta decyzja zmusiła Litwinów do wznowienia negocjacji ze stroną polską. Kiedy strona litewska nadal nie zgadzała się na polskie żądania, ci za zgodą króla odebrali i wcielili do Rzeczpospolitej Kijowszczyznę.
Jak widać Polacy, by osiągnąć swój cel gotowi byli na jawny rozbiór części ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nie był to oczywiście jedyny sposób, by doprowadzić do powstania unii. Innym sposobem było przekupstwo, czyli coś, na czym Polacy znają się jak nikt inny. Król Polski Zygmunt August nadawał Litwinom różnego rodzaju przywileje. 7 kwietnia 1563 roku przyznał on prawosławnej szlachcie białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej pełne i równe prawa polityczne. 1 lipca 1568 roku król potwierdził te przywileje w sposób ostateczny i nieodwołalny. Władca Polski chciał przez to zyskać sympatię i poparcie prawosławnych na rzecz unii.
Mimo wielu starań strony litewskiej, to Polacy zyskali na tej całej unii. 1 lipca 1569 roku odbyła się przysięga Polaków i Litwinów na akt unijny. 4 lipca Zygmunt August zatwierdził unię. Co zakładał akt unii lubelskiej? Potwierdzono instytucję wspólnego monarchy. Wprowadzono wspólny sejm i zakazano odrębnych sejmów Polski i Litwy, ustalono wspólną politykę zagraniczną, wprowadzono prawo, umożliwiające nabywanie ziemi w obu państwach i anulowano zakaz mieszanych małżeństw, ustalono prawa niższych izb (posłów) na podobieństwo sejmu polskiego. Litwini godzili się na wspólną elekcję króla, wspólną politykę zagraniczną, jeden system pieniężny, nabywanie ziemi i indygenatu w Polsce i u siebie. Nie sprzeciwiali się także wspólnemu sejmowi, gdzie chcieli przyjąć dla siebie odrębne ustawy. Strona litewska wybroniła sobie jednak nazwę Wielkiego Księstwa Litewskiego i jego terytorium, urzędy i tytuły, swoje prawo i sądy oraz tradycje litewskiego parlamentaryzmu – formowanie własnych ustaw.
Historycy różnie oceniają unię lubelską. Podkreślają jednak, że najwięcej kontrowersji budziła ona wśród Litwinów, a przede wszystkim wśród litewskiego możnowładztwa. Do dnia dzisiejszego wysuwa się poglądy, że czasy ścisłej unii Polski z Litwą to najgorsze chwile w dziejach historii Litwy. Dla wielu Litwinów unia lubelska oznaczała utratę niepodległości. I chociaż państwo przynajmniej z nazwy nadal istniało, to jednak musiało prowadzić z Rzeczpospolitą wspólną politykę zagraniczną. Z pewnością ówczesna Litwa nie była państwem samodzielnym.
Wracając teraz do słów papieża Jana Pawła II, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy były one słuszne? Czy moment wejścia Polski do unii europejskiej wyglądał tak samo, jak tworzenie się unii lubelskiej? Co prawda nie wiadomo, jaki był dokładny przebieg negocjacji polskiego rządu z Unią Europejską, ale należy domniemywać, że było nerwowo, jak w 1569 roku. A może wręcz przeciwnie wszystko szło zgodnie z planem unii. W końcu w trakcie negocjacji ws. wejścia naszego kraju do UE nikt z polskiej delegacji nie opuścił tych obrad. W każdym razie zgadzając się na inkorporowanie Polski do Unii Europejskiej, a później godząc się na następne traktaty europejskie mamy sytuację następującą: istnieje państwo polskie, przynajmniej z nazwy. Państwo to prowadzi politykę zagraniczną zgodną z europejską racją stanu. Polska zgodziła się na wspólnego prezydenta i ministra spraw zagranicznych UE. Polscy politycy zgodzili się także na to, by instytucje europejskie miały większe uprawnienia, niż polski Parlament. Zgodzili się nawet na wspólną walutę, którą chcą w przyszłości wprowadzić. Ciekawe tylko, czy kiedy np. Niemcy zechcą inkorporować ziemie zachodnie Rzeczpospolitej, to czy nasi politycy w jakiś sposób zaprotestują?
Mimo wszystko zakładam, że śp. papież Jan Paweł II wypowiadając te pamiętne słowa chciał dobrze dla Polski. Pytanie tylko, czy był świadomy tego, jaka była geneza powstania unii lubelskiej. Tego już się niestety nie dowiemy. Warto jednak wiedzieć, że historia lubi się powtarzać. Co prawda sposób prowadzenia polityki zagranicznej zmienił się, ale cele polityczne pozostały niezmienne.
Mateusz Teska
kiedyś napisałem jakby dalszy ciąg tego tekstu
http://kolatka.blogspot.com/2009/06/dwie-unie.html
pozdrawiam
No to teraz niecierpliwie już czekam na kolejne referenda 🙂 Powtórne w sprawie konstytucji dla Unii Europejskiej i drugie w sprawie Utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy 🙂
cytat ” Dziś trudno jest wnioskować, czy polski papież byłby zadowolony z takiej unii, z jaką mamy obecnie do czynienia. ”
Myślę że jednak polski papież byłby zadowolony takiej unii, z jaką mamy obecnie do czynienia, ale co dla mnie ważniejsze – obecny papież popiera nawet utworzenie rządu światowego 🙂
punkt 67 Encykliki CARITAS IN VERITATE:
http://www.vatican.va/holy_father/benedict_xvi/encyclicals/documents/hf_ben-xvi_enc_20090629_caritas-in-veritate_pl.html
Comments are closed.