Jesień bieżącego roku upłynie pod znakiem wyborów samorządowych. Janusz Korwin–Mikke już ogłosił apel do utworzenia szerokiej koalicji prawicowej, która włączyłaby się do walki o miejsca w samorządach i w przyszłości stała się siłą, mogącą odmienić oblicze naszej Ojczyzny.
W wyniku reformy od 1–ego stycznia 1999 r. w Polsce obowiązuje trójszczeblowa struktura samorządu terytorialnego: gminny, powiatowy i wojewódzki. Zgodnie z art. 163 Konstytucji RP samorządy wykonują zadania nie zastrzeżone dla innych władz publicznych.
Zapraszamy Państwa do udziału w debacie na temat samorządów terytorialnych w Polsce. Czy ich obecny kształt i uprawnienia są Państwa zdaniem przemyślane? Jak się mają do analogicznych samorządów w różnych okresach czasu i pod różną szerokością geograficzną? Jak faktycznie funkcjonują polskie samorządy terytorialne, widziane z perspektywy petentów? Co ewentualnie należałoby zmienić?  A może uważają Państwo, że taka struktura i tak rozbudowane samorządy terytorialne to jedynie niepotrzebne nadymanie biurokracji? I wreszcie sprawa najważniejsza – co wolnorynkowcy w samorządach terytorialnych mogą zrobić pożytecznego, w którym sferach leżących w kompetencjach samorządu możliwe są prokapitalistyczne rozwiązania? I czy w obecnych uwarunkowaniach samorządu, zdominowanych przez wyścig o unijne dotacje, w ogóle są one jeszcze możliwe?
A może mają Państwo własne pomysły i spostrzeżenia?
Redakcja

7 KOMENTARZE

  1. Wolnorynkowcy w samorządzie mogą przede wszystkim pilnować, żeby ten samorząd jak najmniej psuł. Żeby nie wydawał uchwał, zgodnie z którymi każdy powinien produkować tyle samo takich samych śmieci i tyle samo takich samych ścieków. Żeby plany zagospodarowania przestrzennego nie ingerowały w takie dziedziny, jak kolor stolarki czy powierzchnia utwardzonych ścieżek w ogrodzie. Samorząd nie może bezpośrednio wpłynąć na prawo budowlane, ale może pilnować, aby sprawy pozwoleń na budowę i zgłoszeń przebiegały możliwie sprawnie, aby wystarczało minimum formalnych wymagań co do projektów i zgłoszeń. Należy również bezwzględnie chronić prywatnej własności i pilnować, aby samorząd nie zmuszał ludzi do wykupywania usług, których nie chcą, np podłączenia do nowo budowanej kanalizacji. Można również prowadzić kampanie społeczne, uświadamiające mieszkańców, że tzw. „proekologiczne” regulacje w rzeczywistości są bardzo kosztowne i najczęściej szkodliwe dla środowiska naturalnego. Np urzędowa opłata za wywóz śmieci oznacza nieopłacalność ich segregacji i kompostowania organicznych odpadków, bo i tak tyle samo płacimy, więc lepiej wrzucić wszystko do jednego wora. Konieczność zbierania rachunków za wywóz szamba w określonej ilości sprawia, że nie można na własną rękę stosować rozwiązań oszczędzających wodę, takich jak np. toaleta kompostująca, zaś budowa i utrzymanie kanalizacji na terenach rzadko zaludnionych jest znacznie droższa i bardziej szkodliwa dla środowiska niż lokalne oczyszczanie ścieków za pomocą przydomowych oczyszczalni (patrz przykład zakwitu niektórych jezior na Mazurach dzięki programowi sapard i przymusowemu podłączaniu do budowanej za grube pieniądze kanalizacji).

  2. Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Do samorządów trafiają społecznicy i polityczni aparatczykowie. Im wyżej w strukturze samorządu, tym społeczników jest mniej niż aparatczyków. Drugą grupę można podzielić na dwie podkategorie: ideowców i geszefciarzy. Oczywiście jaki kto jest ujawnia się mniej więcej po roku od początku kadencji. O aparatczykach zapomnijmy – ale to zaledwie ok. 30% wszystkich. Skupmy się na dwóch pozostałych grupach. Geszefciarze mali i duzi to przeważnie konformiści ale jak nazwa wskazuje twardo stąpający po ziemi. Natomiast społecznicy! Ci potrafią naprawdę kierować się głosem rozsądku. To są przeważnie ludzie niedoinformowani i niedokształceni. Jeśli ktoś zacząłby im tłumaczyć jak to się wszystko kręci nie koniecznie trzeba instytucjonalnie wygrać te wybory aby nasiać trochę fermentu.
    Niestety wolnościowcy nie mają czego w samorządzie szukać. Bo do tego aby wdrożyć choć niewielką część ich programu potrzebne są diametralne zmiany ustrojowe. A samorząd jest wymyślony na socjalistyczną modłę. Można natomiast przedstawić kontrpropozycję programową i wtedy zacząć gromadzić wokół niej ludzi. Proszę mi pokazać samorząd który zrezygnuje ze znacznej części podatków lokalnych (a ma do tego prawo) aby pobudzić tam koniunkturę, proszę mi pokazać samorząd który zrezygnuje z opłat za parkowanie, a jednocześnie z premedytacją będzie likwidować nikomu nie potrzebne samorządowe instytucje – a jest ich bez liku. Jaki samorząd w końcu dokona ruchu w stronę new public management likwidując swe jednostki, a na realizację zadań rozpisując przetargi? Nie ma w Polsce takich twardzieli.
    Ludzie nie rozumieją wolności. Tkwią w idiologicznej wierzy Babel.

  3. Przede wszystkim polskie samorządy są upolitycznione, co wynika z zapisów ordynacji wyborczej stawiającej na desygnowanie kandydatów przez partie lub organizacje społeczne. Zdarza się przecież nagminnie, że powoływane jakieś organizacje na czas wyborów w zasadzie są inną formą organizacyjną partii politycznych wspierającą bliską ideowo partię w drodze do wygrania wyborów. A później oczywiście do wspierania w różnych decyzjach bez względu na to czy są one korzystne dla określonego środowiska, czy nie. Liczy się ideologia i jej podporządkowane są wszelkie działania. Niemniej uważam, że należałoby dogadywać się koalicyjnie z dużymi partiami w taki sposób aby kandydować z ich list. Wówczas byłaby szansa na dostanie się do władz lokalnych. Innej drogi nie widzę. Samo pilnowanie tylko czy po wyborach wszystko będzie robione zgodnie z prawem i zdrowym rozsądkiem w zasadzie nic nie daje. Bo jest to głos wołającego na puszczy nie mający przełożenia na konkretne decyzje administracyjne zmieniające punkt widzenia załatwiania określonych spraw.

  4. Na stronie UPR-u pani Kocik natrafiłem na informację o prowadzonej akcji zbierania podpisów przez KoLibra w sprawie Poski bez długu o wprowadzenie do konstytucji zakazu zadłużania polskiego państwa. Czy strona prokapitalistyczna do tej akcji się włączy?

  5. Posyłanie (a raczej: chęć posłania) ludzi z WiP/UPR do samorządów lokalnych, to marnowanie sił, środków i ludzi.

Comments are closed.