Stefan Oleszczuk, b. burmistrz Kamienia Pomorskiego, będzie jutro (8 IV) specjalnym gościem podczas gali wręczania nagród konkursu Magister PAFERE. Będzie mówił m.in. o tym, czy można być wolnorynkowcem w dzisiejszym samorządzie. Przypominamy wywiad Stefana Oleszczuka poświęcony właśnie sprawom samorządowym, jakiego udzielił naszemu portalowi w 2010 roku.

*  *  *

Stefan Oleszczuk, były UPR-owski burmistrz Kamienia Pomorskiego odpowiada na pytania Debaty samorządowej PROKAPA…

Czy obecny kształt i uprawnienia samorządu w Polsce są przemyślane?

Zdecydowanie nie. Gdy byłem Doradcą Prezydenta RP ds. Samorządu nie zgadzałem się z prof. Kuleszą, podobnie jak czyni to do dziś Pan Ireneusz Jabłoński, dziś ekspert Instytutu Adama Smitha, a kiedyś samorządowiec i burmistrz Łowicza. Podobne zdanie wyrażał wówczas Pan Leszek Tymcio, burmistrz Dzierżoniowa, Pan Czesław Bielecki i kilka innych osób, których już nie pamiętam. Wszyscy uważaliśmy, że już w 1990 r. polskie reformy samorządowe przygotowywane są według wzorca interwencjonistycznego (keynesowskiego) i m.in.:
– na samym początku zapominają, że jeżeli decentralizacja jest dobra ze szczebla centrali do gminy, to jeszcze lepsza do kieszeni Obywateli
– jednostki terytorialne są zbyt małe, a przez to będą drogie i mało sprawne (nawet w socjalistycznym modelu europejskim jednostki samorządowe są dużo większe)
– zbyt duża możliwość dania władzom samorządowym ingerencji w lokalny wolny rynek będzie z czasem skutkował, z zgodnie z Prawami Parkinsona, coraz większym nadużywaniem władzy i inercją
– natomiast w 1998 r. przy istnieniu takich gmin wystarczyło tylko znowelizować Ustawę o Samorządzie Terytorialnym, a nie tworzyć szkodliwych z punktu widzenia gospodarczego, znowu małych powiatów i de facto tylko z przyczyn ideologicznych – lewicowych
– wszelkie argumenty merytoryczne, gospodarcze, wolnorynkowe niestety przegrywały z większością Rady na czele której stał reprezentujący antyrynkową wizję Prof. Kulesza, zaś Prezydent Wałęsa nie interesował się naszymi racjami.

Jak faktycznie funkcjonują polskie samorządy terytorialne, widziane z perspektywy petentów? Co ewentualnie należałoby zmienić?

Petent ocenia po owocach, a spotyka: nieprzyjazną, długą, nieczytelną i zawiłą procedurę administracyjną, cyzelowanie decyzji szczególnie, gdy urzędami zawiadują szefowie, którzy uważają, że pokazując jak są dobrymi panami muszą jak Kim Ir Sen osobiście wszystkim się interesować nie ufając swoim ludziom. Urząd i urzędnicy pozbawieni są często kompetencji wydawania decyzji w imieniu szefunia, bo ten ufa tylko sobie, co stwarza niesprawny urząd i niezadowolenie petentów. Obok piętrzenia spraw, wydłużania procedur, narastania niesprawności, tworzenia nowych ustaw i bytów przez parlament i samą władzę lokalną, rośnie wówczas oczywiście biurokracja, z którą zwolennicy tego mechanizmu od lat bezsilnie walczą. I wciąż dziwią się, że choć walczą to ona rośnie. Z tych powodów ilość urzędników wzrosła w Kamieniu Pomorskim po mojej kadencji z 27 do ok. 60, a w Polsce tylko w ostatnim czasie o 50 tysięcy. Przy zachowaniu tego mechanizmu, tego systemu nie może być inaczej.

A może uważa Pan, że taka struktura i tak rozbudowane samorządy terytorialne to jedynie niepotrzebne nadymanie biurokracji?

Tak, ale trzeba też pamiętać, że ryba psuje się od głowy i dopóki politycy w parlamencie nie zrozumieją, że tworząc niemalże każdego dnia nowe, nowelizowane przepisy i nie ograniczając dotychczasowych, będą tak czynić, to ktoś na dole musi tę radosną parlamentarną twórczość wykonać… Kto? – Urzędnicy…

I wreszcie sprawa najważniejsza – co wolnorynkowcy w samorządach terytorialnych mogą zrobić pożytecznego, w których sferach leżących w kompetencjach samorządu możliwe są prokapitalistyczne rozwiązania? I czy w obecnych uwarunkowaniach samorządu, zdominowanych przez wyścig o unijne dotacje, w ogóle są one jeszcze możliwe?

Możliwe na tyle, ile dają kompetencje. Cóż można zrobić? Interpretować przepisy w sposób ograniczający szkodliwe działania interwencjonistyczno–socjalistyczne samorządów, oszczędzać, a następnie kreować w miarę swoich lokalnych możliwości rozwój poprzez wydawanie wspólnych pieniędzy podatników lokalnych na rzeczywiście wspólne cele całej społeczności lokalnej i ograniczać podatki.

Dziękujemy za rozmowę.

Pytali: Michał Nawrocki i Paweł Sztąberek

6 COMMENTS

  1. My na Górnym Śląsku, walczymy o większą samorządność finansową i prawodawczą regionów i samorządów – więcej na autonomia.pl

  2. Piekna teoria pana ktory zyje wspomnieniami. Kiedy byl burmi byly inne czasy, rynek wygladal inaczej i bylo na nim troche wolnego miejsca. Mamy rok 2017 i jedyne co mozemy zrobic zeby sie ratowac to zatrudniac Ukraincow za grosze i miec cicha nadzieje ze nowy system po znikniecie kapitalizmu bedzie troche madrzejszy niz utopia pod tytulem wolny rynek. Pan ex-brumi przekazal piekna wizje polityczna ale ani slowa nie powiedzial jak to ma dzialac na rynku. Jemu nadal sie wydaje ze jak urzednik nie bedzie czekal czy czegos regulowal to rynek zadziala. To dajmy wolnosc np. dla miasta Bartoszyce. Niech kazdy kto chce stawia tam supermarket i stacje benzynowa. Zalozmy ze do tego dojdzie. 30 tys. mieszkancow Bartoszyc bedzie w niebo wzietych: 30 supermarketow w miescie, 60 stacji benzynowych. Mija rok i z tego raju zostana zgliszcza. Z 30 supermarketow utrzymaja sie 3-4, z 60 stacji benzynowych zostanie max. 6-8. Prosty rachunek pokaze ze zbyt wielka ilosc podmiotow gospodarczych na km2 generuje jedynie straty albo tak male zyski ze to sie po prostu nie oplaca. Sprobujmy tego modelu! U mnie na sporym osiedlu jeszcze w pazdzierniku ub. roku byly 3 sklepy wedliniarsko-miesne, 4 piekarnie i Biedronka. Dzisiaj jest tylko Biedronka (z Ukraincami na kasie) i 1 piekarnia. Reszta splajtowala i sie zwinela. I tego WAM madrzy ludzie pan ex-burmi juz nie powiedzial. Moze on tego po prostu nie rozumie?!

  3. do Waldemar:
    sklepy się zwinęły bo nie wytrzymały konkurencji… właściciele sklepów źle ocenili lokalne zapotrzebowanie i im zwyczajnie nie wyszło… i zostało tyle podmiotów ile dane społeczeństwo potrzebowało, ew. nie przystawali się do zachodzących zmian na rynku… całkowicie naturalna sytuacja że upadli… rynek sam zweryfikował ilość potrzebnych podmiotów… potrzebny było tylko czas… a urzędy nie mają informacji ile jest potrzebnych sklepów stacji itp… tyle ile nie splajtuje, tyle jest potrzebnych… a urzędy mogą wydać za mało pozwoleń/licencji, i przez to ograniczyć konkurencje. Spowoduje to wyższe ceny za usługi i towary, a konsumenci nie będą mogli zaoszczędzonych pieniędzy wydać na inne cele, lub ew. zakumulować na dobra kapitałowe, bardziej zaawansowane, które więcej kosztują z racji trudności „produkcji” towaru/usługi. Co z kolei spowalnia rozwój społeczeństwa, prowadzi do stagnacji i zacofania względem podmiotów na rynku globalnym… co w skrócie prowadzi do biedy, pomimo że intencje władzy były zgoła odwrotne… ( ew. mieli w tym interes żeby dani przedsiębiorcy mieli łatwiej- czyt. korupcja)

  4. Waldemar, to ty czegoś nie rozumiesz. Na tym wyścigu firm skorzysta Kowalski, bo firmy konkurując obnizają ceny. A co ciebie obchodzi co się z nimi się? Za twoje pieniądze powstaną? Poza tym twój przykład jest nieodpowiedniu, większość firm szczególnie większych bierze pod uwagę rachunek ekonomiczny.

  5. Sill, nie zawsze tak było. Dyskonty mają możliwości ograniczonego odprowadzania CIT-u, której to możliwości polscy przedsiębiorcy nie mają – trudno przebić prawie 20% różnicę kosztów. Dużo korzystniejsze są również dla zagranicznych firm koszty koncesji za np. alkohol. Miałbyś rację w przypadku jednakowych warunków dla wszystkich, a tak nie jest. Polskie firmy są traktowane przez nasze władze wyjątkowo podle, niezależnie od tego jaka ferajna jest u sterów.

  6. Dobro – logika jaka prezentujesz jest typowa dla prostego i pustego kapitalisty. Wazne ze JA mam a reszta niech gryzie piach. To ty czegos nie rozumiesz. Jesli Biedronka juz zatrudnia Ukraincow bez jezyka polskiego a Polacy nie maja pracy to na czym skorzystal Kowalski? Jesli nawet cena jablka spadla do 10 groszy za kilo a Kowalski bez pracy ma puste kieszenie to niska cena dla niego ma znaczenie? Myslenie, myslenie…miliony Polakow bezrobtonych i bez srodkow do zycia, ale najwazniejsze ze buty z 200 zl spadly na 50 zl. I nic to ze 5 mln Polakow nie stac na te kamasze za 50 zl…

Comments are closed.