Za czasów RWPG istniała doktryna Breżniewa o ograniczonej suwerenności krajów socjalistycznych. Oznaczało to realne zagrożenie interwencją Armii Czerwonej dla każdego kraju, członka RWPG, który chciałby zejść z drogi „socjalistycznego rozwoju i internacjonalizmu komunistycznego”. Na bazie tej właśnie doktryny, dokonano inwazji na Czechosłowację w 1968 roku.


Generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny w Polsce 13 grudnia 1981 roku również dla ochrony interesów oligarchii komunistycznej PRL-u i wierności sowieckiej Rosji. Gdy ZSRR zbankrutował i uległ rozpadowi, a Polska weszła w struktury Unii Europejskiej, to doktryna Breżniewa znalazła się na śmietniku historii, jednak Rosja wcale nie zrezygnowała z odbudowy swoich mocarstwowych wpływów. Po okresie pieriestrojki, KGB powróciło do władzy gdy prezydentem Rosji został Władimir Putin, który zadbał o zachowanie swoich wpływów również za kadencji aktualnego prezydenta Dimitrija Miedwiediewa.
Warto przypomnieć kilka faktów z jego życiorysu: Dnia 15 lutego 2000 Dymitr Miedwiediew stanął na czele sztabu wyborczego W. Putina. Dnia 3 czerwca 2000 na mocy rozporządzenia W. Putina został pierwszym zastępcą szefa Administracji Federacji Rosyjskiej. Dnia 30 czerwca 2000 na corocznym zebraniu akcjonariuszy Gazpromu został przewodniczącym rady nadzorczej kompanii w miejsce Wiktora Czernomyrdina. W kwietniu 2001 r. został szefem utworzonej przez W. Putina grupy roboczej do spraw liberalizacji rynku akcji Gazpromu. W październiku 2001 r. Miedwiediew został przedstawicielem prezydenta w Radzie Nadzorczej Narodowego Banku. Dnia 30 października 2003 r. został szefem Administracji Prezydenta w miejsce A. Wołoszyna. W kwietniu 2004 r. został członkiem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Dnia 14 listopada 2005 r. ogłoszono, ze D. Miedwiediew został pierwszym zastępcą Premiera Federacji Rosyjskiej. Od tego momentu przestał piastować urząd szefa Administracji Prezydenta. Zatem nie ma żadnych wątpliwości, że Miedwiediew zawdzięcza swoją karierę polityczną byłemu funkcjonariuszowi KGB, a jego praca w Gazpromie miała dalekosiężne cele, gdyż zapoznał się z całą infrastrukturą przesyłu gazu z Syberii do Europy Zachodniej i stopniem uzależnienia całej UE od rosyjskich surowców energetycznych. Na bazie tej wiedzy, docent dr prawa wraz z agentem KGB opracowali nową doktrynę ograniczonej suwerenności gazowej klientów Gazpromu. W maju 2006 r. obecny prezydent Rosji stanął na czele komisji do spraw rozwoju środków masowego przekazu. Przewodniczył również Funduszowi Wspomagania Olimpijczyków Rosji.
Gazowa doktryna Putina i Miedwiediewa jest znacznie bardziej niebezpieczna dla przyszłości Polski aniżeli doktryna Breżniewa! Doktryna Breżniewa była powszechnie potępiona przez wolny świat, do którego należały m.in. Anglia, Francja, RFN, Włochy, Austria, Belgia, Hiszpania, Portugalia i oczywiście USA. Za czasów żelaznej kurtyny, doktryna dominacji rosyjskich kończyła się w zasadzie na żelaznej kurtynie i nie sięgała poza mur berliński.
To co nigdy nie udało się żadnemu sekretarzowi Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, udaje się teraz Putinowi i Miedwiediewowi. Najpierw Rosja rozbiła w gruzy jedność europejską projektem gazociągu pod Bałtykiem- Nord Stream z Rosji do Niemiec. Rura będzie ułożona tak płytko, że może zablokować większym statkom dostęp do portu w Świnoujściu.
Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder zgodził się objąć stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej konsorcjum budującego gazociąg północny pod Bałtykiem z pominięciem terytorium Polski. Taka demonstracja politycznej uległości RFN wobec Rosji nie mogła być przypadkowa, lecz raczej stanowi nieformalną zgodę zjednoczonych Niemiec na gazową doktrynę Putina i Miedwiediewa.
Rozlegające się coraz częściej z Francji, Niemiec i Belgii nawoływania do przyjęcia Rosji do UE są dowodem skrajnego serwilizmu niektórych elit Brukseli. W USA natomiast, niektórzy politycy postulują przyjęcie Rosji do NATO.
W momencie kiedy Rosja zostanie przyjęta do NATO lub do UE, nastąpi następny etap doktryny gazowej, który już przeżyliśmy na własnej skórze w czasie zaborów i w czasach RWPG, a Putin z Miedwiediewem będą już wtedy niepodzielnie rządzili całą Euro-Azją !
Rajmund Pollak
Foto. http://kresy24.pl
P.S. Warto wiedzieć jak się nazywa aktualny wiceprezes koncernu GAZPROM: jest to Aleksander Miedwiediew!

12 KOMENTARZE

  1. Rosyjscy współcześni carowie po prostu dbają o interesy Rosji i nigdy nie porzucili swoich zapędów mocarstwowych w kierunku opanowania kontynentu europejskiego. Są konsekwentni. Dziwić się tylko należy zachodnim politykom,którzy naiwnie sądzą, że Kreml myśli takimi samymi kategoriami jak i oni. Nic bardziej mylnego. Na razie Rosja bierze Europę na gaz. Na co będzie brała później? Może nie będzie takiej potrzeby.

  2. @ Lucy
    Uważam, że jest coś więcej, a mianowicie tajny protokół podpisany między RFN i Rosją (jeszcze wtedy sowiecką), który w zamian za zjednoczenie Niemiec przewidywał powrót do sojuszu prusko-rosyjskiego z czasów rozbiorów Polski .

  3. Chyba angole i żabojady połapali się(chyba?) i podpisali dwustronne układy wojskowe – o wspólnej dywizji i współpracy atomowej. Czyżby przeciwaga dla szkopkskiego i ruskiego partnerstwa? Czy „nasi” mężykowie stanika widzą co się dzieje na międzynarodowym rynku politycznym?

  4. @masd
    Oj widzą oni dobrze, widzą, dlatego pewnie tak szczebiocą o poprawie stosunków ze Wschodem i Zachodem Polski i przystają na wszelkie propozycje Kremla. Bo co tam dla nich Polska znaczy?
    „Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać… Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski, tej ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w Krainę mitu. Sama jest mitem.” Tak kiedyś raczył wysłowić się dzisiejszy premier. To czemu się dziwić?

  5. MSZ Sikorski był dzisiaj z wizytą na mojej uczelni. Na jego (zapewne nudnym jak on sam) referencjacie nie byłem, ale jak wychodził przez hol, to zapytałem go (niezbyt mądrze):
    – Czy jest Pan zadowolony z dożynania watahy?”
    MSZ Sikorski z uśmiechem wypalił:
    – Tak.
    Na więcej ochoty nie miałem i ruszyłem w kierunku wyjścia, gdy z którejś strony rzucił do mnie
    – Powiem Panu coś jeszcze: Jestem bardzo zadowolony z wyniku PO w Słubicach (uczelnia była po drugiej stronie Odry – we Frankfurcie Oder).
    Czy On myśli, że takie pytanie mogła zadać tylko stara dewotka spod kościoła tudzież, że na Uczelni Europejskiej muszą studiować sami proeuropejscy, platformerscy studenci? Po co mi to mówił, skoro ja o to nie pytałem?

  6. Myślę, że ta druga wypowiedź miała zneutralizować tę pierwszą, dotyczącą „dożynania watahy”. Chyba uświadomił sobie co powiedział i dlatego od razu zmienił temat.

  7. Odbywa się powolny, aczkolwiek systematyczny rozbiór Polski. Problem jednak polega na tym, że zbyt niewielu zajętych codziennymi troskami rodaków to dostrzega.

  8. Nie dostrzega bo mają w nosie coś takiego jak Ojczyzna, patriotyzm, Wiara. Liczy się kasiora i pełna micha oraz możliwość pociupciania bez zobowiązań. I niestety przyczynił sie do tego również, co prawda pośrednio, p.Lech Kaczyński podpisując akt rozbiorowy jakim jest Traktat Lizboński. A zaczęło się od referendum unioewropejskiego i obecnej Konstytucji czyli lekko licząc 15 lat temu.

  9. @masd
    LK nie miał wyboru przy podpisaniu TL. Fakty były takie, że sejm ratyfikował ten traktat a podpis prezydenta był w tej sytuacji konieczną formalnością. Mając przeciwko sobie Sejm i większość Polaków w referendum za UE miał nie podpisywać? Czy Pan sobie wyobraża, jakie wówczas tsunami by się rozpętało? Pewnie do Smoleńska poleciałby już inny prezydent.

  10. @ Lucy
    Tym razem nie podzielam tej opinii, bo Prezydent wcale nie musiał podpisywać Traktatu Lizbońskiego. Zrobił błąd, bo gdyby nie podpisał, to UE musiałaby się zreformować i przyznać większą niezależność poszczególnym krajom członkowskim.

Comments are closed.