W tym tygodniu miały miejsce w USA wybory do Kongresu. Był to swoistego rodzaju test zaufania dla urzędującego prezydenta Baracka Obamy. Zgodnie z sondażami Demokraci ponieśli porażkę. Republikanie przejęli kontrolę nad Izbą Reprezentantów i niewiele zabrakło, aby przejąć także Senat. Kluczową sprawą dla przyszłości Stanów Zjednoczonych nie było jednak to, która z partii zdobędzie większość. Kluczowe było, jak podzielą się wpływy wewnątrz samej Partii Republikańskiej.


Na przestrzeni ostatnich lat można było dostrzec wyraźny trend, polegający na stopniowym przemieszczaniu się Partii Republikańskiej w lewą stronę. Było to zjawisko podobne do tego, które odbywa się w Europie, choć zachodzące dużo wolniej. Nie można pozbyć się wrażenia, że jest to element charakterystyczny systemu demokratycznego. Szerzej pisałem o tym kiedyś na przykładzie Wielkiej Brytanii (link). Odpowiedzią na politykę rozumianą w kontekście troski wyłącznie o dzień dzisiejszy i najbliższe wybory, było utworzenie ruchu Tea Party.
Tea Party nie jest operacją polityczną inspirowaną odgórnie. Wywodzi się z niezadowolenia społecznego wobec tego, co robią rządzący. Jest swoistego rodzaju oddolnym protestem, który zaczyna silnie oddziaływać na scenę polityczną. To konsekwencja polityki prowadzonej przez współczesnych przedstawicieli Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej. Jego nazwa, jak również postulaty, wprost nawiązują do tzw. „herbatki bostońskiej”, będącej sprzeciwem wobec polityki prowadzonej przez Brytyjczyków w kolonii angielskiej w latach 70. XVIII wieku. Wydarzenia te doprowadziły w niedalekiej przyszłości do rewolucji amerykańskiej, której efektem było utworzenie Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tea Party zrzesza osoby sprzeciwiające się niesprawiedliwemu traktowaniu ze strony rządu oraz popierające powrót do ideałów, które przyświecały walczącym w rewolucji. Ideałom, które stały się bazą dla sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych z 1776 roku oraz Konstytucji Stanów Zjednoczonych z 1787 roku.
Przeciwnicy Tea Party często zarzucają ruchowi populizm. Robiąc to zarzucają populizm także Ojcom-Założycielom Stanów Zjednoczonych, ludziom takim jak Thomas Jefferson, George Washington, Benjamin Franklin, John Adams, John Jay, James Madison i Alexander Hamilton. Uderzają w ten sposób w swoje własne fundamenty, w ludzi, którym zawdzięczają istnienie ich kraju, uderzają w duszę Ameryki, pozbawiają siebie i innych wolnego wyboru.
Powstanie Tea Party jest naturalną konsekwencją zaniku na przestrzeni ostatnich 100 lat wartości, które doprowadziły Amerykę do jej obecnej pozycji na świecie. Podkopywanie fundamentalnych idei przyświecających Ojcom-Założycielom, tak bardzo widoczne na przykładzie polityki lewicowego populisty Baracka Obamy, odejście od najwyższych wartości każdego człowieka, rozpaliło w społeczeństwie ogień, który był do tej pory dosyć skutecznie tłumiony i wygaszany przez ludzi gotowych dla władzy doprowadzić kraj do upadku. W imię partykularnych interesów zdecydowano się zrobić zamach wolność jednostki i poczucie jej sprawiedliwości. Zanik tych dwóch wartości prowadzi do zaniku wolności całego społeczeństwa. Bez tego nie da się zaś szanować godności osoby ludzkiej. Istotne stało się współcześnie dążenie do hedonistycznego zaspokajania aktualnych potrzeb, nie bacząc na przyszłe konsekwencje. Omamieni propagandą obywatele amerykańscy zaczęli wybierać ludzi, którzy głosili wizje utopijne, niemożliwe do realizacji przez istotę ludzką. Wyidealizowane obrazy polityków, którzy z naiwności lub cwaniactwa obiecywali dostatek i rozwój, a doprowadzili do najwyższego długu w historii USA, spotkały się z oporem szerokiej części społeczeństwa. Części, która jest bardzo zróżnicowana. Znajdziemy tam wierzących i ateistów, drobnych przedsiębiorców i przedstawicieli korporacji, lekarzy i policjantów, farmerów i wojskowych. Tych wszystkich wspaniałych ludzi łączą idee, które leżą u podstaw każdej istoty ludzkiej, u podstaw każdego człowieka na tym świecie: wolność, sprawiedliwość i godność. To zapomniana iskra, która kierowała Ojcami-Założycielami w trakcie rewolucji i która jest fundamentem prawdziwego konserwatyzmu amerykańskiego.
Duża część społeczeństwa odnalazła w sobie tę iskrę, czego emanacją był spory sukces odniesiony przez przedstawicieli Tea Party w prawyborach, a później w samych wyborach. To ruch, który ma szansę zmienić podejście Partii Republikańskiej do polityki i przywrócić wartości, które były niegdyś dla niej priorytetem. Ludzie tacy, jak Sarah Palin oraz Ron i Rand Paul mają szansę położyć kres tworzeniu klatki przez współpracujących ze sobą utopistów i cwaniaków, prowadzących nad przepaść nie tylko kraj, ale także istotę ludzką. Mają szansę przywrócić Amerykę na jej dawne tory. Przywrócić Ameryce i jej obywatelom prawdziwą gospodarkę, zastępując centralne planowanie mechanizmami wolnorynkowymi, tak fundamentalnymi dla Stanów Zjednoczonych XIX wieku i niezbędnymi do krystalizowania klasy średniej. Mają szansę skończyć z czasami New Deal, w których nie ma prawdziwego dobrobytu, nie ma prawdziwego przemysłu, a są jedynie doraźnie podawane zastrzyki gotówkowe, napędzające spiralę zadłużenia.
Odniesiony sukces Tea Party nie jest wystarczający i niezbędne jest dalsze budowanie tego dzieła. Do realizacji wszystkich idei konieczne i fundamentalne jest zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Kryzys gospodarczy, który jest efektem funkcjonowania obecnego systemu, daje historyczną szansę na powrót do dawnych wartości.
Łukasz Stefaniak

2 KOMENTARZE

  1. Raczej taka ustawa nie przejdzie. Trzeba próbować, jednak banda z FED trzyma się mocno i panowie Paul powinni na siebie uważać, bo jest zdolna do wszystkiego. Skoro udało im się przeforsować niezgodnie z Konstytucją utworzenie samego FED, to nie mają praktycznie żadnych ograniczeń. Skutecznie blokują nawet próby przeprowadzenia audytu. Co to ma być, ja się pytam? Państwo w państwie? Można odnieść wrażenie, że ci ludzie zajmują się zawodowo wytwarzaniem kryzysów gospodarczych.

Comments are closed.