Lizbona zaczyna się coraz mocniej kojarzyć z Jałtą. Najpierw podpisano tam haniebny Traktat o ograniczonej suwerenności krajów UE, a w dniu 20.11.2010 roku NATO zadeklarowało chęć bezwarunkowej kapitulacji wobec Rosji. Rosja jeszcze tej kapitulacji nie przyjęła, bo chce dla siebie wytargować jeszcze więcej i chce, aby sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen oddał jej hołd na kolanach.


Sekretarz generalny NATO już jest bardzo bliski do zajęcia takiej pozycji, bo zadeklarował : …”Będziemy aktywnie dążyć do współpracy ws. obrony przeciwrakietowej z Rosją”… Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zareagował po azjatycku, powściągliwie: …”Drzwi do współpracy są otwarte” – powiedział i zaraz potem pogroził: … „Jeśli się nie porozumiemy w sprawie europejskiej obrony przeciwrakietowej, to za 10 lat może wybuchnąć nowy wyścig zbrojeń „… Wystraszony Anders Fogh Rasmussen natychmiast zapewnił: …”Jestem szczęśliwy, że prezydent Miedwiediew przyjął ofertę”…
Już od momentu rozpoczęcia budowy nowego rurociągu pod Bałtykiem rozpoczęła się era włączania Rosji do nowej strategii nowego podziału świata. Potem zaczęły w Niemczech odzywać się głosy o konieczności włączenia Rosji do Unii Europejskiej i do NATO. Sekretarz generalny NATO pokazał w tym roku, że mu wcale nie zależy na Polsce. Nie znalazł czasu aby przybyć na pogrzeb Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a ostatnio zupełnie zlekceważył spotkanie sojuszników z NATO w Warszawie, przysyłając tylko film ze swoją wypowiedzią tak, jakby uważał, że dla Polaków szef NATO nie ma czasu.
Podobnie zachowuje się Prezydent Obama, który najpierw zaczął mataczyć wobec już uzgodnionej tarczy antyrakietowej w Polsce, potem wystraszył się jednej chmurki i nie przyleciał do Krakowa na ostatnie pożegnanie Prezydenta RP, a w Lizbonie zabiegał przede wszystkim o poparcie swojej nowej strategii przyjaźni z Rosją.
Po szczycie NATO w Lizbonie weszliśmy w epokę nowej obłudy i zakłamania. Teoria, że trzeba Rosję włączyć do strategii tarczy antyrakietowej NATO, bo zagrażają światu Iran i Korea Północna jest tyle warta, co teoria, że trzeba sprowadzić niedźwiedzia, bo owcom zagraża jeden komar i jedna mucha. Polacy wiedzą od wieków co może oznaczać nowy sojusz rosyjsko-germański, bo ponad 100 lat nasz kraj był wymazany z mapy Europy przez zaborców rosyjskich, pruskich i austriackich.
Jak wygląda wprowadzenie w życie uczuć przyjaźni Rosjan do innych narodów przekonali się Polacy 17 września 1939 roku, a zaraz potem Litwini, Łotysze, Estończycy i Finowie. Sojusze z Rosją też mają swoją wymierną cenę, co sprawdzili na własnej skórze Węgrzy w 1956 roku, a także Czesi i Słowacy w 1968 roku. Współczesne intencje pokojowe Rosji najlepiej poznali Gruzini i Czeczeni. Rosja poza bezpośrednimi interwencjami wojskowymi stosuje szantaż międzynarodowy dostawami gazu, o czym przekonali się jej niedawni sojusznicy Ukraina i Białoruś.
Skąd zatem ta naiwność Prezydenta USA i sekretarza generalnego NATO?
Otóż prawdziwym zagrożeniem dla gospodarczej i politycznej dominacji USA oraz germanów nad światem stały się Chiny. Ani Prezydent USA ani sekretarz generalny NATO nie mają odwagi powiedzieć o tym głośno, bo gdyby Chińczycy uruchomili wszystkie swoje rezerwy walutowe, to dolar i euro stałyby się bezwartościowymi papierami. Rosja też ma stare porachunki z Państwem Środka, a zatem przygotowywany jest nowy sojusz z nową strategią.
Polska powinna się jak najszybciej odciąć od działań przeciw Chinom, bo dla nas rozwój dobrych stosunków z Chinami mógłby oznaczać nie notowany dotąd postęp gospodarczy. Wystarczająco wielu Polaków zginęło w Iraku i Afganistanie, dlatego nie wolno zgadzać się na niebezpieczeństwo konfrontacji z Chinami pod wodzą Obamy i Miedwiediewa.
Rajmund Pollak
Foto. http://kresy24.pl

1 KOMENTARZ

  1. Wszystko to piękne i racja. Mamy za sobą moralne argumenty i etyczne zasady i chcemy je wprowadzać do polityki, aby tam obowiązywały. Szkopuł jest w tym, że w poltyce liczą się siła: gospodarcza, finansowa, militarna, surowcowa, a ideały niestety są traktowane instrumentalnie i propagandowo. Nasi polityce, o ile są naszymi politykami muszą umieć grać o nasz korzyści te bliskie i te daleko czasowe. Raczej nie zanosi się, aby prędko nastapił przełom w mysleniu polityków. Jaki Naród i społeczeństwo, tacy są nauczyciele, lekarze, prawnicy i polityce czyli elita, a więc mamy zdemoralizowane, zdeprawowane oraz niedouczone i zakłamane społeczeństwo, więc takie same są elity. Jak zmienić tę sytuację? Nie mam zielonego pojęcia.

Comments are closed.