„Jesteśmy wdzięczni dzisiaj, odpowiedzialni milionom Polaków, wdzięczni za to, że daliście to zwycięstwo, ale wiemy dobrze, że nałożyliście na nas wielki obowiązek, po pierwsze obowiązek pojednania. Chcę podziękować wszystkim bez wyjątków, którzy poszli głosować, chcę podziękować tym, którzy głosowali na naszych konkurentów. Zrobimy wszystko, aby Polska była dla was dobrym domem”. Autorem tych słów jest oczywiście Donald Tusk. Przyszły premier Polski wygłosił swoje przemówienie 21 października 2007 r. tuż po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. Dla samego lidera Platformy Obywatelskiej był to chyba najszczęśliwszy dzień w jego życiu. W tym roku miną 4 lata od tych wydarzeń. Warto zastanowić się, co tak naprawdę rząd Donalda Tuska zrobił przez prawie cały okres swego urzędowania. Zwolennik PO powiedziałby, że to były świetne rządy. Ktoś z opozycji parlamentarnej uznałby, że ten gabinet niczego nie zrobił. A jak było naprawdę?


Oceniając ten rząd, trzeba uznać pewne kryteria. Gabinet Donalda Tuska można rozliczać tylko i wyłącznie z tego, co obiecywał przed wyborami. Trudno oskarżać rząd Platformy Obywatelskiej np. za to, że zgodził się na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego, ponieważ partia ta nigdy nie deklarowała swojego niezadowolenia ze wspomnianego dokumentu. Trzeba także brać pod uwagę i to, że PO nie rządziła i nie rządzi sama. Jest bowiem w koalicji parlamentarnej z Polskim Stronnictwem Ludowym.
Polityka wewnętrzna
Z programu wyborczego Platformy Obywatelskiej z października 2007 r. wynika, że po dojściu do władzy partia ta zadeklaruje nową umowę społeczną rządu z samorządem dla przeprowadzenia rozległego programu decentralizacji. Stwierdza się, że samorząd nie może być jedynie przedmiotem manipulacji ze strony centrum. Zdaniem członków PO decentralizacja staje się koniecznym, cywilizacyjnym warunkiem właściwego zarządzania sprawami publicznymi. Minęły prawie 4 lata rządów premiera Tuska i jak dotąd nie doczekaliśmy się żadnej umowy społecznej rządu z samorządem. Polska w żadnym wypadku nie zmieniła się w państwo zdecentralizowane.
Partia Donalda Tuska zapewniała, że odbuduje i rozszerzy zakres działania apolitycznej służby cywilnej, z objęciem tymi zasadami także administrację samorządu terytorialnego. Rozdzieli też sferę polityczną i administracyjną. Tymczasem rząd PO – PSL, jak mało który pokazał, że nepotyzm w urzędach państwowych i samorządowych jest obecny na porządku dziennym.
Platforma Obywatelska postulowała zmianę kodeksu wyborczego: wprowadzenie dwudniowego głosowania, możliwości głosowania pocztowego, prawo do głosowania w miejscu pobytu (a nie zameldowania), głosowanie za granicą lub przez pełnomocnika, wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w samorządzie. Część z tych postulatów zostało rzeczywiście wykonanych.
Jeśli chodzi o władzę sądowniczą, to rząd Platformy Obywatelskiej dokonał tutaj pewnych reform. Mimo to polski wymiar sprawiedliwości daleki jest od normalności, czego przykładem może być odebranie rodzicom ich własnego dziecka przez sąd, ponieważ w domu był…bałagan. To tylko jeden z przykładów tego, iż władza sądownicza nie działa w obronie obywateli. Jedynym sukcesem PO dotyczącym trzeciej władzy jest rozłączenie funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego.
W swoim programie wyborczym partia Donalda Tuska zapewniała, że stworzy scentralizowany i skoordynowany system zwalczania najpoważniejszych zagrożeń bezpieczeństwa państwa, a zwłaszcza przestępczości zorganizowanej, korupcji, szpiegostwa, terroryzmu. Tymczasem okazało się, że Polsce (przynajmniej na razie) nie zagrażają nam żadne ataki terrorystyczne, ale…woda. Powódź, jaka nawiedziła nas w zeszłym roku pokazała, że władze rządowe, jak i samorządowe w ogóle nie brały pod uwagę takiej katastrofy. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby jacyś terroryści naprawdę nas zaatakowali. Ponadto w planach PO było rozdzielenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na dwa ministerstwa, co jak nie trudno się domyśleć nie zostało zrealizowane.
Z programu wyborczego PO z października 2007 r. wynikało, że polskie finanse publiczne są chore i potrzebują gruntownej reformy. Zmiany powinny objąć struktury i stany dochodów publicznych, wydatków publicznych, długu publicznego (wewnętrznego i zewnętrznego), organizację sektora finansów publicznych, zarządzanie finansami publicznymi. Niestety jak się okazało, rząd PO – PSL nie poradził sobie z uzdrowieniem finansów publicznych, gdyż tak naprawdę przez 4 lata nie przeprowadził i już raczej nie przeprowadzi żadnej poważnej reformy w tej kwestii. Żeby było zabawniej, zacytuję fragment programu wyborczego Platformy z 2007 r. dotyczącego deficytu budżetowego i długu publicznego: „W Polsce sytuacja gospodarcza jest dobra, nie ma więc powodów, aby w kasie państwa był deficyt. Jego wciąż wysoki poziom prowadzi wprost do narastania długu publicznego. Koszty nadmiernego deficytu budżetowego poniosą obywatele, którzy w przyszłości będą musieli płacić wyższe podatki. Nadmierny wzrost długu publicznego prowadzi natomiast do wzrostu stóp procentowych na rynku, czego efektem jest spowolnienie rozwoju gospodarki i wyższe ceny towarów i usług. W miarę wzrostu długu publicznego rosną koszty jego obsługi.” Właściwie nic dodać, nic ująć! Szkoda tylko, że Donald Tusk już jako premier nie skorzystał z programu, który sam zatwierdził, gdyż mógłby się wiele z niego dowiedzieć.
Powszechnie wiadomo (wiedzą o tym także politycy PO), że obciążenia fiskalne w Polsce są bardzo duże w relacji do PKB. W związku z tym Platforma Obywatelska zapowiadała m.in. wprowadzenie podatku liniowego, obniżki podatków, usunięcie barier, które hamują rozwój przedsiębiorstw. Słynna komisja sejmowa „Przyjazne państwo” pod przewodnictwem posła Janusza Palikota miała zlikwidować wiele bubli prawnych. Niestety szybko okazało się, że rząd Donalda Tuska w żadnym wypadku nie zamierza wprowadzić podatku liniowego, doprowadza do podwyżki podatków, nie usuwając urzędniczych barier.
Sprawdźmy, jak PO poradziła sobie ze służbą zdrowia. Przede wszystkim partia ta nie zamierzała zlikwidować Narodowego Funduszu Zdrowia, ale podzielić go na kilka konkurencyjnych funduszy publicznych. Zgodnie ze swoim programem przekazała zarządzanie placówkami ochrony zdrowia samorządom. Nie poprawiło to ogólnej sytuacji w polskiej opiece zdrowotnej. Platforma nie zapowiadała jej prywatyzacji i słusznie sądziła się z Prawem i Sprawiedliwością przed wyborami. Tylko czy partii liberalnej wypada publicznie przyznawać się do tego, że nie chce prywatyzować służby zdrowia?
Partia Donalda Tuska podobnie jak Liga Polskich Rodzin miała w planach wspieranie rodzin. PO chciała zapewniać polskim rodzinom odpowiednie warunki, by były samodzielne ekonomicznie. Należy zatem zadać pytanie politykom PO, czy podwyżki podatków poprawią sytuację finansową polskich rodzin, czy usamodzielnią ich ekonomicznie?
Polityka zagraniczna
Platforma Obywatelska widzi duże korzyści z wejścia Polski w struktury NATO i Unii Europejskiej. Zapewnia, że do niezmiennych celów polskiej polityki zagranicznej, bez względu na sytuację międzynarodową będzie zagwarantowanie suwerenności Rzeczypospolitej, zapewnienie jej bezpieczeństwa, stworzenie korzystnych warunków rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego oraz umacnianie jej pozycji międzynarodowej. PO w pewnym sensie dotrzymuje swych obietnic: pod ich rządami Polska utrzymuje poprawne stosunki z UE. Radosław Sikorski jako minister spraw zagranicznych dąży do poprawy wzajemnych relacji z naszymi dwoma największymi sąsiadami: Niemcami i Rosją. Jednak mimo wzajemnych uścisków dłoni, uśmiechów, co jakiś czas dowiadujemy się, iż Erika Steinbach i jej Związek Wypędzonych wysuwają roszczenia przeciwko państwu polskiemu. W samych Niemczech wspomniana Steinbach nadal szerzy propagandę o niemieckich wypędzonych, nie wspominając o tym, kto tak naprawdę wywołał II wojnę światową. Jest to jakby nie patrzeć dość poważnym problem międzynarodowy. Niestety polskie MSZ pod rządami PO wyraźnie bagatelizuje to.
Partia Donalda Tuska zapewniała także strategiczne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi. Zgodnie ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami rząd Platformy Obywatelskiej doprowadził do wycofania polskich wojsk z Iraku, co wydawało się słusznym rozwiązaniem, zwłaszcza, że z tej wojny nie mieliśmy praktycznie żadnych korzyści.
Warto jeszcze wspomnieć o planie PO pt. „Powrót do domu”, który polegał na stworzeniu odpowiednich warunków, w celu szybkiego powrotu Polaków do Polski. Politycy Platformy Obywatelskiej planowali objąć wracających emigrantów ulgami podatkowymi. Rozważali nawet przeprowadzenie abolicji podatkowej dla wracających z zagranicy do domu. Mimo usilnych starań ze strony polskiego rządu, Polacy mieszkający za granicą jakoś nie chcą specjalnie wracać do Polski
Polityka wizerunkowa
Partia Donalda Tuska przed wyborami zapowiadała, że jeśli dojdzie do władzy, skończy z dotychczasową polityką, prowadzoną przez Prawo i Sprawiedliwość. PO przede wszystkim nie pozwoli na stworzenie koalicji z tzw. „populistami”, czyli Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin. Po za tym ugrupowanie Tuska zapewniało, że nie będzie dążyć do niepotrzebnych konfliktów politycznych, jak to było w latach 2005 – 2007. Platforma postawiła na współpracę, pojednanie. Można powiedzieć, że słowa dotrzymała. Koalicja parlamentarna z Polskim Stronnictwem Ludowym jak na razie funkcjonuje bez większych problemów.
Dziś PO tłumaczy się, dlaczego nie przeprowadziła reform, jakie zapowiadała przed wyborami. Zwala winę na koalicjanta, który nie pozwala im na reformy w duchu liberalnym. Inną przeszkodą zdaniem Platformy był prezydent Lech Kaczyński, który wetował ważne dla nich ustawy. Jednak tego typu argumentacje są mało wiarygodne. W rządzie decydujące znaczenie ma i tak PO, która z powodzeniem mogła przeprowadzać swoje ważne reformy. PSL nie stanowił dla nich praktycznie żadnej przeszkody. Sugerowanie, że były prezydent stał się przyczyną, dla której Platforma nie zrealizowała swoich obietnic przedwyborczych także jest mało prawdopodobne. Kiedy w lipcu zeszłego roku Bronisław Komorowski wygrał wybory prezydenckie, partia Tuska zdobyła niemalże pełnię władzy. Na jesieni PO zapowiadała wielką ofensywę ustawodawczą. Niestety nic z tego nie wyszło.
Oczywiście rząd PO – PSL wciąż jeszcze istnieje, więc teoretycznie może jeszcze przeprowadzić ważne reformy. Znając jednak życie należy przypuszczać, iż do wyborów parlamentarnych władza już nic istotnego nie wprowadzi. Teraz będzie skupiać się na odpieraniu zarzutów ze strony opozycji. Póki co rządzącym wychodzi to całkiem nieźle. Czas pokaże, na jak długo. Kolejnym atutem dla rządu może okazać się polska prezydencja w Unii Europejskiej. Wtedy jakakolwiek krytyka opozycji na rząd może zostać odebrana jako działanie wbrew polskiej racji stanu. I w ten sposób Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe spokojnie dotrwają do końca kadencji.
Z tego całego przeglądu najważniejszych postulatów programowych PO z października 2007 r., władza najlepiej poradziła sobie z polityką wizerunkową. Spora część Polaków polubiła Platformę za to, że nie kłóci się ze swym koalicjantem, nie wywołuje niepotrzebnych konfliktów. Dzięki temu zyskuje w sondażach i tym samym nie musi już spełniać pozostałych obietnic wyborczych.
Niezależnie od tego, czy taka taktyka pozwoli Platformie rządzić przez następną kadencję, czy też nie, to jedno jest pewne – taki sposób sprawowania władzy nie sprzyja właściwemu funkcjonowaniu państwa. To z pewnością nieodpowiedzialna polityka Donalda Tuska, która doprowadzi nas w przyszłości do katastrofy ekonomicznej. Dlatego wszystko wskazuje na to, że kolejny polski rząd skompromituje się. Potem będą wybory i nowe nadzieje na lepszą przyszłość. I ten stan rzeczy potrwa do momentu, aż w końcu ktoś straci cierpliwość. A wtedy już wszystko może się wydarzyć.
Mateusz Teska
Foto. PSz/Prokapitalizm.pl

2 COMMENTS

  1. Panie Steinbach jest tylko straszakiem i odwracaczem uwagi od faktu, ze polski majatek narodowy jest wyprowadzany tylnymi drzwiami za grosze lub wrecz za darmo. Tzw. wypedzeni w wiekszosci juz nie zyja, a ci co zyja maja inne problemy na glowie niz myslenie o tym co bylo 70 lat temu. Pani S. jest nim do niczego nie potrzebna. Poza tym przesiedlency dostali od rzadu niemieckiego odszkodowania, zas tym, ktorzy cos chca odebrac w PL unijne przepisy juz dawno daja taka mozliwosc. Ta sekwencja w powyzszym materiale – jak wiekszosc – jest nietrafiona.

  2. Czyli rządy koalicjantów PO / PSL to są rządy bunga-bunga. Polska to rządzony przez razwiedki twór republiki ziemniaczanej. Nie ma co pisać o rządzeniu, gdyż PO / PSL bawią się zewnętrznymi znamionami władzy. Ci ludzie nie mają żadnego znaczenia w niemiecko-rosyjskim czy jak chcą inni rosyjsko-niewmieckim kondominium.

Comments are closed.