Jak podał PAP: „Co najmniej 44 osoby zginęły, a 8 zostało ciężko rannych w katastrofie rosyjskiego samolotu pasażerskiego Tu-134A w dniu 20.06.2011 roku pod Pietrozawodskiem, w Karelii, na północy Rosji, w pobliżu granicy z Finlandią. Zdaniem ekspertów, wypadek pod Pietrozawodskiem przypomina ten z kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem, w którym zginął prezydent RP Lech Kaczyński.
Tu-134A rozbił się w poniedziałek 20.06.2011 o godz. 23.40 czasu lokalnego (godz. 21.40 czasu polskiego). Runął na drogę w pobliżu miejscowości Biesowiec, w odległości ok. 700 metrów od lotniska w Pietrozawodsku. Po uderzeniu w drogę rozpadł się na wiele części i stanął w ogniu. Maszyna należała do rosyjskich linii lotniczych RusAir. Leciała z Moskwy. Wystartowała z lotniska Domodiedowo o godz. 22.30. Na pokładzie Tu-134A były 52 osoby, w tym 9 członków załogi. Stan siedmiorga rannych oceniany jest jako bardzo ciężki. Sześcioro z nich przetransportowano do Moskwy. Wśród ofiar śmiertelnych katastrofy są cudzoziemcy: Szwed, Holender i dwóch Ukraińców, a także czteroosobowa rodzina z podwójnym obywatelstwem – Rosji i USA
W wypadku zginęło również niemal całe kierownictwo: dyrektor generalny, jego zastępca i główny konstruktor przedsiębiorstwa Hydropress, wchodzącego w skład Rosatomu, państwowej korporacji zarządzającej energetyką nuklearną w Rosji. Hydropress specjalizuje się w projektowaniu reaktorów atomowych. Na pokładzie maszyny byli też eksperci z innych spółek zajmujących się energetyką jądrową. Wszyscy lecieli na konferencję do Pietrozawodska.
Przyczyny katastrofy nie są znane. Wiadomo jednak, że Tu-134A podchodził do lądowania w trudnych warunkach meteorologicznych, w deszczu i mgle. Kontroler lotu, który prowadził samolot z ziemi, utrzymuje, że nakazał załodze odejście na drugi krąg, jednak kapitan zdecydował, iż posadzi maszynę na własne ryzyko.
O błędzie pilota jako najbardziej prawdopodobnej przyczynie wypadku mówi też wicepremier Siergiej Iwanow. „Wstępne dane sugerują, że błąd pilota był wyraźny: w złych warunkach pogodowych pilot gwałtownie skręcił w prawo i we mgle do ostatniej chwili wzrokowo poszukiwał pasa startowego, którego nie znalazł” – oświadczył Iwanow w Paryżu, gdzie towarzyszy składającemu wizytę w Francji premierowi Władimirowi Putinowi.
Iwanow, odpowiadający w rządzie Rosji za przemysł i transport lotniczy, ocenił, że katastrofa Tu-134A pod Pietrozawodskiem przypomina tę pod Smoleńskiem, w której 10 kwietnia 2010 roku śmierć poniósł polski prezydent Lech Kaczyński. Na błąd pilota jako przyczynę katastrofy wskazuje też znany pilot-oblatywacz Magomed Tołbojew. Natomiast Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wymienia trzy możliwe przyczyny tragedii: czynnik ludzki, tj. błąd pilota lub służb naziemnych lotniska, trudne warunki pogodowe oraz usterka samolotu lub urządzeń naziemnych.
Federalna Agencja Transportu Lotniczego (Rosawiacja) podała, że do wypadku doszło, gdy Tu-134A z niezrozumiałych przyczyn zboczył z kursu i zbyt wcześnie zaczął się zniżać. Czarne skrzynki z rozbitej maszyny zostały już przesłane do Moskwy, gdzie zbada je Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK).
Tu-134A, który rozbił się pod Pietrozawodskiem, został zbudowany w 1980 roku w zakładach lotniczych w Charkowie. Do 1984 roku latał jako samolot rządowy.”
Tyle wiemy od agencji PAP, jednak warto podkreślić, że kolejna katastrofa kolejnego Tupolewa podważa raport MAK na temat przyczyn tragedii smoleńskiej z 10.04.2010 roku. Otóż kolejny raz w Rosji, już po tragedii smoleńskiej, mimo rozbicia się samolotu i pożaru, ocaleli jednak niektórzy pasażerowie.
Pytanie zasadnicze brzmi : – Czy przeprowadzono z należytą starannością śledztwo w temacie: ilu pasażerów mogło jeszcze żyć po rozbiciu się Tu 154 w dniu 10.04.2010 i czy film o oddaniu strzałów do żywych ludzi, tuż po katastrofie, ( znany z internetu), nie jest koronnym dowodem nowej zbrodni określanej już mianem ”Katyń 2010”? Jak to jest możliwe, że 10 kwietnia 2010 roku zdaniem MAK nikt nie ocalał po zderzeniu polskiego Tu 154M z miękkim, błotnistym poszyciem lasu, gdy w starszym typie Tupolewa, który roztrzaskał się o twardą szosę w dniu 20 czerwca 2011 roku jednak ocaleli ludzie ?
Z jakich przyczyn w dniu 10.04.2010 roku na miejscu katastrofy polskiego samolotu jako pierwsi byli funkcjonariusze rosyjskich tajnych służb, a nie ratownicy medyczni i lekarze? Przecież w dniu 20 czerwca 2011r tylko dlatego udało się uratować część pasażerów lecących z Moskwy, że najpierw podjęto akcję wydobycia ludzi z płonących części samolotu, a dopiero potem dokonano zabezpieczenia terenu przez służby specjalne.
W czerwcu 2011 nikt nie przeszkadzał w Rosji, nawet okolicznym mieszkańcom w niesieniu pomocy rannym, natomiast w dniu 10.04.2010 roku w okolicach lotniska Siewiernyj nawet zatrzymano polskiego kamerzystę i pełno było oddziałów rosyjskich wojskowych.
Jedno jednak łączy ostatnią katastrofę z tragedią smoleńską, otóż od razu podano sugestię, że …”winna jest mgła i piloci, natomiast MAK jest oczywiście „niewinny” i będzie badał przyczyny katastrofy”.
Warto zatem ponownie zbadać, kto strzelał, lub na czyje polecenie oddano strzały w pobliżu lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem w dniu 10.04.2010 roku już po katastrofie polskiego samolotu…
Rajmund Pollak