Zgodnie z teorią Karola Marksa zasadniczym celem współczesnej demokracji jest mutacja w socjalizm, który jako ustrój, jak zauważył Stefan Kisielewski, bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju (zwłaszcza normalnym). A że niewydolność gospodarcza jest trwale wpisana w socjalistyczną teorię, więc orędownikom jedynie słusznego ustroju nie pozostaje nic innego, jak zająć się ostatecznym rozwiązywaniem różnych kwestii „społecznych”.
Jest to zresztą również wpisane w socjalistyczną teorię, która zakłada przekształcenie świadomości społecznej do poziomu permanentnej bezmyślności, niezbędnej do zaakceptowania stanu niewolniczego. W konwencję doskonale się wpisują żądania wszelkiej maści „parytetów”, uzasadnianych – jakże by inaczej – mityczną równością.
Kolejna odsłona w tym teatrzyku, to „niewiążąca rezolucja” PE (konia z bajpasami temu, kto wyjaśni po kiego takie rezolucje są podejmowane?) zakładająca, że „Kobiety powinny obejmować 30% najwyższych stanowisk w największych europejskich firmach do 2015 roku i 40% do 2020. Jeśli dobrowolne rozwiązania nie przyniosą postępu w tej kwestii, sprawa powinna zostać uregulowana przez wprowadzenie odpowiedniego prawa na poziomie UE”. Innymi słowy wszystkie deklaracje o „rozwijaniu konkurencyjności” i „wolności” zapisywane w różnych unijnych dokumentach między bajki można włożyć. Jak to mówią: papier zniesie wszystko. Możliwe zresztą, że europosłowie piszą szybciej niż czytają, czytają bez zrozumienia i na dodatek nie myślą wiązać się tym, co sami napisali. W sumie to i tak na jedno wychodzi.
Jak obrazowo uzasadnia wiceprzewodnicząca PE, posłanka – sprawozdawczyni Rodi Kratsa – Tsagaropoluou „Europy nie stać na marnowanie talentów. Wzmocnienie pozycji kobiet w zarządzaniu przedsiębiorstwami to nie tylko kwestia etyki i równości, ale także sprawa wzrostu gospodarczego i konkurencyjnego rynku wewnętrznego”. Konkluzja: „Zdaniem posłów, Komisja Europejska i państwa członkowskie powinny stworzyć programy przygotowujące kobiety do zarządzania przedsiębiorstwami, sieć specjalistycznego doradztwa, organizować ustawiczne szkolenia. Jednocześnie państwa członkowskie powinny wprowadzić system dostępnych usług w zakresie opieki nad dziećmi, osobami starszymi oraz zachęty podatkowe dla firm, aby umożliwić kobietom i mężczyznom zatrudnionym w przedsiębiorstwach godzenie życia rodzinnego i zawodowego”.
Cóż, widać te „talenty” to takie jakieś „specjalnej troski (super)”, skoro „doskonały” program edukacji wymaga uzupełniania innymi „specjalnymi programami”. Warto też, aby europosłowie poważnie rozważyli kryzys „dostępnych usług w zakresie opieki nad dziećmi, osobami starszymi” o którym piszą we wnioskach. Na to, że „zachęty podatkowe dla firm” aby politykę zatrudnienia uzależniły od przyrodzenia, potraktowali jako ewidentną dyskryminację, liczyć raczej nie ma co. Z powodów opisanych w dwu pierwszych akapitach.
Jedyna nadzieja w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która „niezobowiązującą rezolucję”, zanim ta stanie się obowiązującym prawem, rozpatrzy pod kątem felietonu Rafała A. Ziemkiewicza, który w sierpniu 2009 r. pisał: „W ogłoszonych właśnie badaniach na temat alkoholizmu w Polsce uwagę zwraca przede wszystkim rosnąca liczba dotkniętych tą chorobą kobiet […] Wśród kobiet upijają się nałogowo głównie te z najwyższej półki. Komentujący stan rzeczy naukowcy twierdzą wręcz: uzależnienie od rozładowującej stresy i napięcia gorzały to u kobiet „cena za sukces”. Upraszczając – mężczyzna chla, kiedy nie potrafi odnieść sukcesu w życiu zawodowym, kobieta wtedy, gdy jej się to uda”. Ratujmy nasze panie! Jeśli nie z miłości, to z cynicznego pragmatyzmu – NFZ może kolejnego zwycięstwa świetlanego postępu nie wytrzymać.
PS. Serdecznie pozdrawiam te wszystkie wspaniałe Panie, którym żadna protekcja potrzebna nie jest, by osiągnąć sukces zawodowy, gdyż są świadome swojej wartości i bez tego. I nieważne, czy macie dyplom inżyniera, lekarza, historyka, czy też stoicie za ladą w sklepie – kocham Was, dziewczyny. Bez Was ten świat byłby nie do zniesienia. Bądźcie sobą, please!
Michał Nawrocki
To zdjęcie to jest dobra reklama komputerowego obrabiania fotek. Bez zmarszczek, bez znamion, piegów i pypci, idealne. Tak sie robi reklamę każdego produktu i sprzedaje. A oszukani ludzie to kupują.
Pamiętam, jakieś dwa lata temu pokazali w telewizorze, jak jakaś posłanka SLD schodziła po schodach z lekka się zataczając i mrucząc jakieś patriotyczne pieśni. A ministerka od polityki społecznej to też jakoś tak niewyraźnie wygląda. To ta, co kiedyś Sawickiemu powiedziała „spier…aj”.
Coś w tym niewątpliwie jest. Wydaje mi się jednak że problemy z alkoholem mają te panie, które doszły do wysokich stanowisk, ale nie potrafią ich „ogarnąć”, zwyczajnie nie radzą sobie z rozmiarem odpowiedzialności lub skutkami ubocznymi bycia na świeczniku (m.in. kompletny brak czasu dla rodziny i na sen, a do tego jeszcze, o zgrozo!, ciągła nagonka (zwłaszcza w TV), że mają wyglądać idealnie w każdej sytuacji, być perfekcyjnie ubrane z perfekcyjnym makijażem, bez zmarszczek, dodatkowych kilogramów i cellulitu, no koszmar po prostu! ). Te które doszły do stanowisk cały czas sobie zdając sprawę z tego co robią nie mają takich problemów, choć im też łatwo nie jest.
Prawdę mówiąc mam duże pretensje do naszych przodkiń o to całe równouprawnienie… Wszystko to poszło o krok (albo i kilka kroków) za daleko, i mamy taki efekt, że kobiety pracują w ciągu dnia najpierw 8h w pracy zawodowo (a czasem i po godzinach jeszcze), a po powrocie do domu nie odpoczywają tak jak większość mężczyzn, tylko zajmują się domem, a to przecież też jest praca, tylko mało kto ją dostrzega. Efekt jest tego taki, że kobiety są przemęczone, tyją, cera im szarzeje, zaczynają pić, a mężczyźni są przez to nimi coraz mniej zainteresowani… Natura tak nas stworzyła, że my (kobiety) i mężczyźni wspaniale się nadajemy do bardzo różnych ról w życiu, które dla wszystkich są bardzo ważne. Owszem, kobiety potrafią się bardzo dobrze dostosować do różnych nowych zadań (zresztą mężczyźni też), ale czy koszty efektów ubocznych są tego warte???
Tęsknię za czasami kiedy kobiety mogły nie pracować. Teraz są zbyt duże naciski społeczne…
P.S. Dodam jeszcze, żeby nie było niedomówień – jestem kobietą, inżynierem i lubię swoją pracę :).
A ta z PiS, z komisji radia i telewizji też była jakaś taka pod dobrym nastrojem albo w Łodzi ta z PO i jej nic za to jak srokurowała kolizję drogową. Postęp w natarciu! Ratuj sie kto może, a kto nie może nich szybko umiera.
Rzeczywiście, w domu kobiety ciężko pracują i – ma Pani rację – mało kto to docenia. Lansuje się zupełnie inny styl. Kiedyś „kobiety na traktory” dziś „na stanowiska”. Wzmacnia takie trendy jeszcze tzw. prasa kobieca…
I do tego wszystkiego żyją przeciętnie dłużej od 3 do 10 lat dłużej w zależności od kraju i strefy klimatycznej. Wniosek: są silniejsze i odporniejsze bo tak je Pan Bóg stworzył – mają wychować dzieci i jeszcze dopieścić wnuki, a nie jakieś prace zawodowe z dala od rodziny, narażona na presję.
Myślę, że już sam fakt, że rodzą dzieci czyni z nich istoty silne.
No proszę – czytając komentarz Pani Kasi trudno się nie zadumać nad oczywistym faktem, że inteligencji żadne parytety potrzebne nie są. Zwłaszcza, że jak ktoś już zauważył – tam, gdzie zaczynają się parytety, tam kończą się kompetencje.
PS. Wszelako czytając ten komentarz poczułem się trochę niemęsko – jak coś jest do zrobienia w domu, to po prostu to robię. Choć uczciwie przyznaję – zmywanie, odkurzanie czy pastowanie podłóg nie należą do moich ulubionych zajęć.
Nareszcie portal znalazl wlasciwy kieruenk. I dyskusja ruszyla ostro z miejsca. Tak trzymac Panie i Panowie. Poprosze o wiecej takich materialow Panie Michale. Gratuluje ciekawego wyboru i celnych spostrzezen. Co co do sprzatania, odkurzania i smarowania sobispodnicy. e samemu samlcem pajdy chleba – w koncu chcecie wszyscy wolnego rynku. Nie przystoi zatem narzekanie i wolanie (miedzy wierszami) o niewolnika w spodnicy.
@Marko – a kto tu woła o niewolnika w spódnicy? I między którymi wierszami? No i czy niewolnik w spodniach to lepsze rozwiązanie? Jeśli tak, to dlaczego?
Swego czasu pisał Pan o państwie menedżerskim – proszę napisać, jak koncepcje PE wpisują się w ten system? Co to za państwo menedżerskie, gdzie politpoprawność decyduje o składzie rady nadzorczej?
Może jestem idealistą, ale za cholerę nie jestem w stanie zrozumieć, jak można kogoś dyskredytować z powodu płci, rasy, wieku, wyznania itd. I moim skromnym zdaniem – to działa we wszystkie strony. Decydują kompetencje i moralność, a nie jakieś bzdety.
Comments are closed.