Zbliża się czas wakacji i wypoczynku, więc pewnie umknie naszej uwadze niesławna rocznica komunistycznego tzw. święta ,,22-go lipca” , tak czczona i pielęgnowana w PRL, i jeszcze teraz przez niektórych, którym tęskno do tamtych czasów.


A przecież wydarzenia tamtej drugiej połowy 1944 roku, które rozgrywały się na wschód od linii frontu stojącego od wielu miesięcy nad Wisłą i Wisłoką, to obok września 1939 roku, jeden z najbardziej dramatycznych okresów w najnowszej historii Polski. Okres ten nazwany został przez historyków jako Polska Lubelska. Gdy powoli dogasało Powstanie Warszawskie, na terenach już uwolnionych od hitlerowców odbywała się systematyczna, perfidna likwidacja Polskiego Państwa Podziemnego i jego oddziałów zbrojnych przez komunistów korzystających z pomocy potężnej Armii Czerwonej i jej tajnych struktur NKWD.
Już w 1943 roku, sytuacja wojenna na wschodzie wskazywała, że front przesuwa się szybko na zachód i można się spodziewać w niedalekim czasie nawały sowieckiej, która nadciągnie na ziemie polskie wyzwalając je spod buta hitlerowców. Rodziło się pytanie, co robić i jak się zachować wobec niej, z uwagi na wrogi stosunek Sowietów do Polski ( zerwanie stosunków dyplomatycznych za sprawą Katynia). Jasne było, że trzeba się bić z Niemcami, tego żądał Naród oraz polityczne względy międzynarodowe, a wojsko sowieckie należało traktować jako ,,sojusznika naszych Aliantów” i pomagać im w walce z Niemcami. Taki rozwój sytuacji przewidział już parę lat wcześniej gen. Stefan Rowecki „Grot”, że przed zakończeniem II wojny światowej Polsce zagrozi niebezpieczeństwo sowieckie, dlatego w depeszach do Londynu podkreślał, że jesteśmy za słabi i nie ma mowy o jednoczesnym powstaniu na całym obszarze Rzeczypospolitej, więc walkę z Niemcami trzeba prowadzić będzie strefami, zależnie od przebiegu frontu. Te założenia znalazły się później w planie tzw. Akcji Burza, opracowanej przez sztab jego następcy gen. T . Komorowskiego ,,Bora” – miał to być nasz wkład do ogólnego zwycięstwa nad Niemcami i zaprzeczenie fałszom sowieckiej propagandy, że Polska Podziemna „stoi z bronią u nogi”. Mimo braku stosunków dyplomatycznych między Rządem Polskim w Londynie a Kremlem, premier Mikołajczyk pod koniec 1943 roku i na początku następnego, parokrotnie za pośrednictwem Brytyjczyków proponował Moskwie uzgodnienie działań wojennych między Armią Krajową i wojskami sowieckimi, gdy przekroczą one naszą granicę sprzed 1939 roku. Polskie oferty były jednak ciągle odrzucane. Delegatura Rządu w kraju i niepodległościowe stronnictwa były pewne jednego – jesteśmy na własnej ziemi i tylko polskie władze, po wyjściu z podziemia mogą na niej rządzić, jednak rodziło się ciągle pytanie, czy będzie to możliwe i czy Rosja uzna ujawnione polskie władze? Odpowiedź na to pytanie miała przyjść już wkrótce.
Józef Stalin miał jednak inne plany wobec Polski, postanowił narzucić siłą swoją władzę, a wykonawcą został, utworzony przez niego, tzw. PKWN. Tak więc sowiecka przemoc położyła kres polskim dążeniom. W tym czasie uwaga całej Polski, ale i krajów alianckich była zwrócona na Powstanie Warszawskie, z uwagi na jego polityczne i wojskowe znaczenie, dlatego nie obserwowano tego co działo się na terenach tzw. Polski Lubelskiej, a toczył się tam heroiczny opór polityczny stawiany przez organa Delegatury Rządu, niepodległościowe stronnictwa polityczne, a wśród nich największe: Stronnictwo Ludowe „Roch” ,Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Pracy, Polska Partia Socjalistyczna oraz Armia Krajowa. Opór ten był powszechny w społeczeństwie, mimo braku nadziei na wsparcie z zewnątrz. Nie zdołały go przełamać masowe aresztowania i deportacje do ZSRR. Ta odważna postawa polskiego społeczeństwa zaskoczyła Stalina, który zawierzył fałszywym raportom PPR o jej liczebności i sprawności, o szerokich wpływach komunistów w kraju. A przecież teren Polski Lubelskiej miał się stać polem manewrowym dla szkolenia przyszłych władz komunistycznych dla całej Polski. Rzeczywistość zmusiła go do decydującego podparcia PKWN sowieckim aparatem wojskowym i NKWD. Sam też, raz po raz wzywał politbiuro na odprawy do Moskwy, w czasie których dawał nawet bardzo szczegółowe dyrektywy. W ciągu tych kilku miesięcy przystosowano szybko aparat PKWN do praktykowanych w ZSRR metod rządzenia w oparciu o terror i podstępną taktykę polityczną przejściowych obietnic i haseł, które w odpowiednim czasie traciły wartość.
Jak to wyglądało w praktyce, Rząd Polski w Londynie, Delegatura Rządu w Kraju i dowództwo Armii Krajowej mogli już się przekonać wcześniej, gdy Armia Czerwona, w styczniu 1944 znalazła się na Wołyniu, czyli weszli na ziemie polskie w okolicach Rokitna. W tym czasie komendant Okręgu AK, płk. Kazimierz Babiński „Luboń” zarządził mobilizację i utworzenie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, która rozpoczęła walki z Niemcami. W połowie marca do sztabu 27 dywizji zgłosił się oficer sowiecki z zaproszeniem na rozmowy, które odbyły się w sztabie sowieckim, z gen. Sergiejewem (był to pseudonim, pod którym ukrywał się oficer NKWD). Siergiejew obiecywał, że chcą współpracować z 27 Dywizją AK i uznają, że jest to wojsko polskie mające dowództwo w Warszawie i Londynie, oraz dozbroją oddziały polskie – były to kuszące obietnice, na które gen. „Bór” drogą radiową wyraził zgodę. W czasie wspólnych walk, część 27 Dywizji została zmuszona do przejścia za linię frontu i dołączyła do lubelskich oddziałów AK, natomiast z pozostałej części Dywizji, sowieci aresztowali dowódców a żołnierzy wcielono do Armii Berlinga – były to pierwsze oznaki, że Armia Czerwona korzysta z bojowej pomocy AK, a po zakończeniu walk zrywa porozumienie i nie dopuszcza do dalszej działalności oddziału Armii Krajowej.
W czerwcu 1944 roku, Armia Czerwona rozpoczęła działanie w kierunku Wilna, czyli na terenach naszych województw wileńskiego i nowogródzkiego, na swej drodze dywizje sowieckie napotykały oddziały AK, które od dawna walczyły tam z Niemcami. Oddziały te, zgodnie z rozkazami Komendy Głównej AK współpracowały z oddziałami sowieckimi podkreślając jednak stanowczo podległość polskim władzom wojskowym i cywilnym. Tego rodzaju działalność przewidywał plan „Burza”. Dowódcą tego obszaru został komendant Okręgu Wilno płk. (gen.) Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Wcześniej w sztabie AK zaprojektowano, aby w okresie ofensywy sowieckiej przeprowadzić siłami AK operację zdobycia Wilna (operacja „Ostra Brama”) rękami polskimi, zanim zjawią się wojska sowieckie – słusznie uważając, że powodzenie takiej akcji będzie miało duże znaczenie polityczne o nagłośnieniu międzynarodowym, które ułatwi Rządowi Polskiemu dyplomatyczną walkę o nasze ziemie wschodnie. Lecz Rząd Polski, ani nawet Churchill, nie wiedzieli o poufnym porozumieniu między Rooseveltem a Stalinem jakie zawarli oni w Teheranie, o tzw. Linii Curzona, czyli o oddaniu ZSRR wschodnich ziem Polski. Dopiero Mołotow zdradził tajemnicę Teheranu w październiku 1944 roku, gdy Mikołajczyk i Churchill byli na rozmowach w Moskwie! W nocy z 6 na 7 lipca rozpoczęły się walki o Wilno, rozpoczęte przez AK samodzielnie. Armia Krajowa włożyła w nie wiele wysiłku i krwi, ale wyzwolenie miasta odbyło się już przy współudziale wojsk sowieckich. Walki o Wilno dały szeroki rozgłos Armii Krajowej u sojuszników zachodnich. Kilka dni po walkach o Wilno, dowództwo sowieckie zaprosiło „Wilka” i jego sztab do siedziby dowódcy 3-go Frontu Białoruskiego w celu omówienia dalszych działań. Delegat Rządu na Okręg Wileński dr Z. Fedorowicz, jego zastępcy i przedstawiciele stronnictw politycznych, oraz część dowódców AK, postanowili się nie ujawniać wobec nowych władz okupacyjnych (byli później poszukiwani).gen. „Wilk” miał nadzieję, że obiecanki sowieckich generałów nie są podstępem, ale na inspekcji Brygady „Szczerbca” wyraził się w ten sposób: Jesteśmy przedsionkiem Polski. Tak, jak zachowa się względem nas Armia Czerwona, zachowa się też względem reszty kraju. Po przybyciu do rzekomej sowieckiej siedziby, gen. „Wilka” i towarzyszących mu oficerów AK rozbrojono przemocą i zamknięto w więzieniu. Oddziały AK (część zdołała się oddalić z tego rejonu) w terenie zostały okrążone przez jednostki sowieckie, rozbrojone i zamknięte w obozie Miedniki, skąd później zostali wywiezieni do Kaługi – ten sam sposób zastosowali sowieci wobec AK w innych rejonach. Niedługo potem, wojska sowieckie przekroczyły Bug i zajęły następną część Polski, aż do Wisły.
Po południu 27 lipca 1944 roku na lotnisku w Chełmie wylądowali członkowie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. utworzonego 20-go lipca w Moskwie pod patronatem Stalina. Manifest programowy tego komitetu nadało Radio Moskwa wieczorem 22- go lipca. Historia tego okresu stworzona przez historyków PRL -owskich, z uporem głosiła przez wiele lat, że członkowie PKWN uchwalili i ogłosili swój Manifest w Chełmie 22-go lipca. Drugim fałszem jest twierdzenie, uwiecznione nawet w Dzienniku Ustaw, że komitet ten narodzony w Moskwie powołała do życia Krajowa Rada Narodowa w Warszawie dnia 21-go lipca – w tym dniu Osóbka-Morawski, który tą ustawę wspólnie z Bierutem podpisał, przebywał w ZSRR. Nawet w historii partyjnej nie mówi się, aby w tym dniu obradowała KRN w Warszawie. Przybyszów z Moskwy nikt nie witał na lotnisku w Chełmie, natomiast zaniepokoiła ich wiadomość, że w Chełmie działa już Delegatura Rządu londyńskiego, a po ulicach chodzą patrole porządkowe AK z biało-czerwonymi opaskami. W Chełmie nikt nie znał przybyszów z Moskwy, większość członków PKWN była działaczami komunistycznymi, nieznanymi polskiemu społeczeństwu.
Po mianowaniu członków PKWN, Stalin podpisał z nimi dwie umowy polsko –sowieckie dające duże uprawnienia wojskom sowieckim na terenach polskich, rozkazał też dać im oparcie w postaci żołnierzy sowieckich i NKWD w celu ochrony ich „przeprowadzki” z Chełma do Lublina, aby mogli jak najszybciej rozpocząć działalność i szybko przejąć władzę oraz inicjatywę. Pierwszym urzędowym dokumentem rozplakatowanym w Lublinie było zarządzenie Radkiewicza o nowej władzy z adnotacją o karaniu z całą surowością prawa wojennego każdego kto się nie zastosuje. Tak rozpoczęła „nowa władza” swoje urzędowanie:
– Osóbka-Morawski – przewodniczący PKWN, skromnie działał w przedwojennej PPS, teraz się wybił dzięki doprowadzeniu rozłamowej RPPS do współpracy z PPR.
– Wanda Wasilewska – wiceprzewodnicząca PKWN, pisarka i lewicowa działaczka przedwojenna, złą sławę zyskała już we wrześniu 1939 roku, a w 1940 została członkiem Rady Najwyższej Związku Sowieckiego i zaczęła działalność jako politruk w Armii Czerwonej. Miała duże wpływy na sowieckich rządzących, nie wyłączając Stalina, a za jego aprobatą – na stanowiska w PKWN i Związku Patriotów Polskich (po wojnie nie chciała mieszkać i żyć w Polsce!).
– Andrzej Witos – (brat Wincentego) ze względu na nazwisko ściągnięty przez Wasilewską z łagru w Republice Komi, niedługo potem usunięty ze składu PKWN.
– gen.Żymierski – przedwojenny działacz Komunistycznej Partii Polski, został w PKWN kierownikiem resortu obrony, nie mógł liczyć na popularność w polskim społeczeństwie, przed wojną został skazany na więzienie za nadużycia w wojsku i zdegradowany.
– gen. Berling – przez Stalina zrobiony generałem, czołowa postać w ludowym wojsku polskim, powiązany z NKWD
– W. Rzymowski – kierownik resortu kultury, przed wojną miał sprawę o plagiat literacki.
-E. Sommerstein ( adwokat) – kierownik resortu odszkodowań wojennych.
– B. Drobner – sprawy pracy i opieki społecznej.
– S. Radkiewicz – kierownik resortu bezpieczeństwa, zupełnie nieznany, o dużych wpływach, przedwojenny komunista, miał duże zaufanie NKWD.
-oraz S. Jędrychowski, J. Berman, H. Minc, A. Zawadzki, K. Świerczewski, S. Wierbłowski, R. Zambrowski, E. Ochab …….i wielu innych, duża część była pochodzenia żydowskiego. Mieli częściowo ułatwione zadanie, gdyż równocześnie z działaniami ujawniających się oddziałów AK, pomagających wojskom sowieckim w walce z Niemcami, jednocześnie ujawniał się aparat Delegatury Rządu w Kraju, w celu podejmowania ustalonych wcześniej działań administracyjnych.
W sierpniu rozpoczęły się liczne aresztowania polityczne, szczególnie członków Delegatury Rządu, których zsyłano do ZSRR. Te aresztowania objęły również żołnierzy ujawnionych w Akcji Burza, jak też idących na pomoc powstaniu warszawskiemu. Jednak cały czas, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dowództwa AK nie prowadzono walki z oddziałami sowieckimi. W czasie trwania Powstania Warszawskiego, PKWN i wojsko sowieckie starało się zachować pozory dobrych intencji i oficjalnie nie atakowały AK, ale niemal natychmiast po upadku powstania podjęto ostre nasilenie propagandy PPR-owskiej, wzmocnione brutalnością i oskarżeniem przeciw AK w rodzaju; AK morduje chłopskie żony i dzieci – Pod sąd morderców spod znaku AK i NSZ -pomocników Hitlera, AK zapluty karzeł reakcji itd. itd. Słowom towarzyszyły też czyny, rozpoczęły pracę sowieckie i mieszane sowiecko-polskie trybunały wojskowe, które zaczęły wydawać dziesiątki wyroków śmierci, obfitym strumieniem popłynęła polska krew, krew ludzi zasłużonych w walce z hitlerowskim okupantem. Tysiące ludzi zostało zesłanych na wschód, do dalekich republik ZSRR zamienionych w krainę łagrów, zwaną Archipelagiem Gułag.
Przyjęło się uzasadnione określenie, że od czasów Lublina, Polską rządzi PPR, gdyż wszyscy członkowie PKWN weszli do PPR. Była to firma pod którą występowali dawni członkowie KPP, ci co przyjechali z Moskwy i ci co byli w kraju. Łączył ich jeden cel – zdobycie władzy w Polsce i skomunizowanie kraju. Jedni i drudzy byli potrzebni Stalinowi. Okrutne i tragiczne były te miesiące Polski Lubelskiej, w których PKWN/PPR kształtowało system komunistycznej dyktatury, z jego podstawą czyli aparatem terroru administracyjnego, sądowego i policyjnego. Społeczeństwo polskie zostało poddane uciskowi przeciwnemu jego woli i egzekwowanego siłą, maskowaną fałszywymi hasłami, a „sojusznik” ze wschodu żądał bezwzględnej uległości – więc działano według starych i znanych metod sowieckich, a w ich zastosowaniu pomagał cały aparat PKWN/PPR z wyznaczonymi ministrami.
Trzeba wspomnieć, że dawny hitlerowski obóz zagłady – Majdanek, był w tym czasie głównym obozem rozdzielczym dla żołnierzy AK, których tu koncentrowano po internowaniu, aby następnie wysłać stamtąd do łagrów Magadanu, Workuty, Kołymy, Uchty, Peczory, Swierdłowska, i wielu innych. Na Majdanku przebywali przez jakiś czas generałowie i wyższa kadra AK, którą później wywieziono do obozu w Diagilewie koło Riazania. Gdy 17.10.1944 roku w Rzeszowie wydano pierwszą serię wyroków śmierci na żołnierzy AK, w tym samym dniu przewodniczący delegacji PKWN Bolesław Bierut spotkał się w Moskwie z premierem Mikołajczykiem, aby negocjować warunki porozumienia, miała to być podstawa przyszłego porozumienia narodowego.
Podczas gdy w Moskwie czyniono niby gesty ugodowe i mówiono o woli porozumienia, w Polsce pośpiesznie dokonywano rzeczy pogłębiające rozdarcie Narodu i zatruwające atmosferę niezbędną dla porozumienia. Nowy porządek społeczny w Polsce miał być zbudowany na krzywdzie prostych ludzi, łzach, nienawiści i kłamstwie. Rezultat był wiadomy, lasy które były świadkami walki partyzantów z Niemcami, teraz stały się miejscami egzekucji wykonywanych na tych partyzantach. Te lasy stały się niemymi świadkami ich ostatnich chwil, ich bólu, poczucia wielkiej krzywdy, rozgoryczenia i łez gdy ginęli z rąk braci Polaków. Ilu zginęło nigdy się nie dowiemy. A jak umierali? – z relacji tych nielicznych, którym udało się uciec z miejsca egzekucji wiemy, że te egzekucje wykonywano pod osłoną ciemności – o zmierzchu lub przed świtem, wstydliwie, inaczej niż to robili hitlerowcy, którzy swoich zbrodni dopuszczali się w świetle dnia, gdyż bali się ciemności.
Każda władza totalitarna potrzebuje podporządkowanego sobie aparatu ucisku, więc Uchwałą z dn. 31.10. 1944 roku Politbiuro PPR przyznało samo sobie wszechwładzę nad wojskiem. Decyzja ta, wzorowana była na tego typu organizacji w Armii Czerwonej gwarantowała kierownictwu PPR pełną kontrolę nad wojskiem, które miało służyć utrwalaniu władzy komunistów w Polsce. A wypowiedzi publiczne komunistów z PKWN/PPR w tym okresie o AK, to pospolite kłamstwa i świadome fałszywe oskarżenia. Oto przykłady kilku z nich:
– WŁADYSŁAW GOMUŁKA ( …) Kłamstwem jest twierdzenie reakcji, że AK prowadziła kiedykolwiek walkę z Niemcami o wyzwolenie Polski. Reakcja zawsze prowadziła tylko grę polityczną przy pomocy najbardziej zbrodniczych środków, grę, która miała na celu zdobycie władzy, a nie walkę z Niemcami – w tym samym przemówieniu Gomółka oskarżył też obóz niepodległościowy i Rząd w Londynie o współpracę z Niemcami przez oskarżenie sowietów o zbrodnię w Katyniu.
-płk. WIKTOR GROSZ (główny politruk wojska, były oficer Armii Czerwonej na frontach południowo-zach. i dońskim) (…) Mamy liczne dowody zbieżności haseł głoszonych przez AK i propagandę Goebbelsa, mamy liczne dowody współdziałania AK i NSZ z bandami bulbowskimi i Gestapo, nie pora więc okazywać im zrozumienie i szacunek. (…) Zdrajcy spod znaku AK i NSZ stosują starą wypróbowaną metodę prowokacji i szpiegostwa….. Zniszczyć to, co jest dumą narodu, co jest jego siłą – Wojsko Polskie — oto wspólny cel Hitlera i Armii Krajowej.
– mjr PIOTR JAROSZEWICZ (politruk I armii) (…) Kierownictwo AK całkowicie opanowała reakcja. Bałamuciła członków AK w swoim duchu w czasie konspiracji i obecnie wykorzystuje swoje wpływy…… Tych, którzy przychodzą do naszego wojska jako wroga agentura, będziemy wyławiać i niszczyć.
– WANDA WASILEWSKA (…) Mamy niezbite dowody o współpracy AK z Gestapo. Oddziały AK mordowały jeńców sowieckich zbiegłych z niewoli niemieckiej. W tych warunkach trudno z naszej strony oczekiwać zaufania do AK.
– gen. ŻYMIERSKI (…) AK nie może być dopuszczona do mobilizacji, ponieważ nie walczyła z Niemcami, a przeprowadzała jedynie akcję terrorystyczną. Z Niemcami walczyła jedynie Armia Ludowa.
– STANISLAW RADKIEWICZ (…) Nasz resort musi unieszkodliwić nie tylko wykonawców, to jest ludzi złapanych na gorącym uczynku, ale także powinien zabezpieczyć i prowadzić działalność profilaktyczną. Polityka bezpieczeństwa publicznego powinna być skierowana na unieszkodliwienie tych, którzy przeciwstawiają się polityce PKWN.
Po takich wypowiedziach, wszyscy członkowie PKWN zgadzali się na coraz szersze stosowanie terroru i represji celem zniszczenia opozycji. Był jeden przypadek, kiedy Andrzej Witos (…w roku 1943 gdy Wasilewska organizowała ZPP, dowiedziała się, że gdzieś w Republice Komi, w łagrze znajduje się Witos. Potrzebowała takiego nazwiska. Zażądała by natychmiast przysłano go do Moskwy. Nie wiedziała wtedy, że nie jest to Wincenty Witos, lecz jego brat Andrzej. Nie wiedziała też, że siedzi tam z wyrokiem śmierci, który miał być wkrótce wykonany. To wezwanie uratowało mu życie) miał inne zdanie na temat dekretu o reformie rolnej, inne niż wszyscy obradujący. W przerwie obrad Wasilewska niby to mimochodem zapytała Witosa: Ciekawe jaka jest o tej porze pogoda w Komi? – po tym pytaniu Witos usiadł i więcej głosu nie zabrał.
Członkowie PKWN/PPR , ani setki czy tysiące oficerów politycznych nie mogli zrozumieć, że żołnierz podziemia był wierny Rzeczypospolitej, Rosjan uważał za nowych zaborców Polski, a PKWN i wojsko Berlinga za quislingowski aparat okupacyjny.
*  *  *
Nie mogłem się powstrzymać od spełnienia wewnętrznego obowiązku, aby choć w kilku słowach, niejako symbolicznie przypomnieć o tym tragicznym okresie w dziejach naszego Narodu. Minęło wiele lat od tamtych dni, nadal mało się publikuje o Polsce Lubelskiej, pokolenia Polaków nie znają tego okresu w naszej historii, który przez lata był owinięty zasłoną milczenia. Mamy od 19-tu lat wolną Polskę, nic nie stoi na przeszkodzie aby poznać dokładnie historię naszego Narodu, a jednak ciągle są jeszcze „białe plamy”, nie o wszystkim się mówi, ciągle coś jeszcze jest ukryte. Czyżby komuś na tym zależało?
Robert Szala
Bibliografia:
T.Żenczykowski ,,Polska Lubelska 1944”
K.Banasikowski ,,Na zew ziemi wileńskiej”
T.Płużański ,,Z otchłani”
Praca zbiorowa ,,Żołnierze wyklęci”
J.Łopuski ,,Losy AK ‘’
P.Woźniak ,,Zapluty karzeł reakcji”
Z INNEGO ŚWIATA ( – z książki Tadeusza Płużańskiego ,,Z otchłani”)
Słońce jeszcze nie wyjrzało
wstał dzień
– wychodzić !
jeden przygląda się moim butom
drugi rozbiera mnie wzrokiem
z wytartego więzieniem ubrania
trzeci wbija się okiem
w mój kark
ten będzie strzelał …
chwytają mnie pod ręce
chociaż idę spokojnie
na tle nieba
cień zapłakanej Agnes
prawą stopę uwiera przyciasny but
dlaczego temu z lewej
tak zadrżało ramię … ?
przecież we mnie już cisza
jak on to zrobi
ten trzeci … ?
żeby celował dobrze
z pół metra nie może chybić
jeszcze trzech dołącza
jeden to naczelnik
drugi lekarz
weźmie mego trupa za rękę
i stwierdzi zgon
trzeci z plikiem papierów
kto to … ?
– w imieniu Rzeczypospolitej …
na mocy wyroku …
kłamliwe kule słów
jeszcze kilka metrów życia
dlaczego tyle … ?
jakiś budynek ze schodami w dół …
twarde uderzenie pod łopatką
u wylotu niemieckiego pocisku
to jeszcze nie to …
szczęk rewolwerowego zamka
ułamek sekundy
żeby celował dobrze …
rozwali mi głowę
u nasady czaszki …
suchy trzask !!
parzy …
jak strasznie parzy …
Agnes …
Artykuł pochodzi z serwisu Trybunalscy.pl . Autorowi dziękujemy za zgodę na przedruk

5 KOMENTARZE

  1. Falszowanie historii zaczyna sie od falszowania…pieniadza. Jesli ktos rozumie ten temat wie o co chodzi.

  2. Poniżej link do newsa, jak oto w Piotrkowie niektórzy „nowocześni” świętowali 22 lipca. Proponuję, aby w przyszłym roku, w rocznicę „wyzwolenia” Czech spod okupacji samych siebie w 1939 roku, w tymże samym klubie, ci sami ludzie przywdziali stroje SS-manów, może nawet ktoś przebierze się za Hitlera… Czemu nie?
    http://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/artykul/1006591,piotrkow-zabawa-w-klimacie-rodem-z,id,t.html?kategoria=660#47efce1e3efa4c82,1,3,60

  3. Ciąg dalszy newsa o tzw. happeningu z okazji tzw. odrodzenia Polski w klubie Insomnia w Piotrkowie. Jeden z naszych dociekliwych Czytelników znalazł informację, że w tej imprezce uczestniczył poseł SLD z Piotrkowa, p. Artur Ostrowski. Czyżby ten klub to jakaś baza dla czerwonego betonu?
    http://www.arturostrowski.pl/index.php?str=2&od=3

  4. Przecież od 1990 każdego 22 lipca w wielu miejscowościach Polski SLD, UP, PPS stale łamali prawo organizując różnego rodzju festyny i manifestacje czcząc i rozpowszechniając ideologie i symbole komunistyczne. Wymiar sprawiedliwości nie reagował mimo tego, że wiedział o tego rodzaju wydarzeniach z mediów klasycznych i elektronicznych. Ale jak mógł reagować jak towarzysze byli u władzy i decydowali o zarobkach i karierach. Jak pisze i mawia p.Michalkiewicz obowiązującą zasadą jest „My nie ruszamy waszych wy nie ruszacie naszych”. Takie życie. Razwiedka jest najważniejsza.

Comments are closed.