Książki PROKAPA na lato…

Wakacje to czas być może na nieco lżejsze lektury, ale ponieważ tegoroczne lato pogodą nie rozpieszcza, podobnie jak sytuacja gospodarcza, nie tylko u nas, ale również na świecie, warto sięgnąć po książkę Philippa Bagusa „Tragedia euro” wydaną niedawno przez Instytut Misesa.

Autor przytacza rys historyczny Unii Europejskiej oraz poszczególne fazy wdrażania wspólnej waluty euro. Bagus już na wstępie zaznacza, że euro to projekt polityczny, który miał być przede wszystkim narzędziem do ściślejszej integracji politycznej, marzeniem Francji, by likwidując mocną niemiecką markę, zmarginalizować rolę Niemiec w Europie oraz dyscyplinującą w sferze wydatków publicznych inne kraje wspólnoty rolę Bundesbanku. Bagus ciekawie opisuje jak doszło do przekonania Niemiec do rezygnacji z narodowej waluty, co początkowo nie było zbyt proste. Ostatecznie w zamian za zgodę na zjednoczenie Niemiec, udało się osiągnąć zgodę w kwestii wspólnego pieniądza.

„Tragedia euro” doskonale opisuje proces alienowania się tzw. klasy politycznej od swoich obywateli i stwarzania systemu, na którym ona sama najwięcej korzysta. To, co leży w interesie polityków i biurokratów poszczególnych państw, niekoniecznie musi leżeć w interesie ich obywateli… Książka pokazuje również, jak następuje degradacja Unii Europejskiej, choćby w postaci powolnego acz systematycznego odstępowania od zasad, które sama ustanowiła. Kryzys w Grecji służy autorowi do pokazania, ile warta jest socjalistyczna wizja unijnego superpaństwa. Gdy powstawała strefa euro ustalono, że żaden z jej uczestników nie będzie ponosił kosztów zbyt wybujałej polityki finansowej innych krajów. Również Europejski Bank Centralny kierować się miał zasadą, że w żadnych okolicznościach nie będzie wykupywał obligacji bankrutujących państw. Ostatnie zawirowania z Grecją oraz z kolejnymi państwami strefy euro pokazują, co warte są te zasady. Każda z nich została złamana.

Czy z tej sytuacji jest jakieś wyjście? Philipp Bagus sugeruje, że system brnie do samozagłady. Rozwiązania polegające na powrocie do wolnego rynku raczej z góry wyklucza, ponieważ, jak zauważa wcześniej, ustrój demokratyczny uniemożliwia politykom podejmowanie odważnych, radykalnych decyzji, gdyż politycy ci boją się, że nie zostaną już więcej wybrani. Poza tym wytworzona sytuacja, która daje możliwość jednym krajom żyć na koszt innych, rodzi dla polityków wiele pokus, by z niej korzystać. Tworząc wśród społeczeństwa złudzenie życia w dobrobycie, sami się przy okazji nieźle obławiają. Unia Europejska stała się – jak zauważa autor – unią transferową pieniędzy z jednych krajów do drugich. I to jest przyczyna, dla której również inny wariant wydarzeń Bagus uważa za mało prawdopodobny, gdyż wymagałby on od poszczególnych rządów zdecydowanej dyscypliny budżetowej, a na tych, którzy by się z niej wyłamywali nakładałby wysokie kary. Ale dotychczasowe doświadczenia z nakładaniem kar w eurostrefie pokazały, że jest to opcja tylko na papierze, ponieważ niemalże każdy kraj przekroczył limit dopuszczalnego deficytu budżetowego i jak dotąd żaden nie został ukarany.

Jak by zatem nie patrzeć – samozagłada… Pytanie tylko kiedy? Bagus sugeruje, że prawdopodobnie wówczas, gdy przed problemami z jakimi boryka się Grecja czy Irlandia stanie któryś z większych krajów Unii, np. Francja, której dług publiczny również rośnie w dużym tempie. Tego już żaden Pakt Stabilności i Wzrostu nie byłby w stanie wytrzymać.

I na koniec… Odpowiedź na pytanie, dlaczego nasza tzw. klasa polityczna tak bardzo chce do strefy euro, po przeczytaniu książki Philippa Bagusa wydaje się bardziej oczywista. Po prostu chce się ona schronić pod parasolem silniejszych i bogatszych, by w razie tąpnięcia, tak jak w Grecji, móc liczyć na kolejne transfery gotówkowe z innych krajów, które pozwolą – niczym na intensywnej terapii – jeszcze trochę w tym bagienku, które się samemu wytworzyło, pociągnąć… Teraz nasza klasa polityczna, choć w Unii, jest w zasadzie sama, zdana tylko na siebie. Strach powoli zagląda w oczy, a potęguje go perspektywa tworzenia Unii dwóch prędkości. Dlatego uwijają się jak mrówki, by póki jeszcze można, nakraść się ile wlezie, bo o rozsądnych reformach mowy raczej nie ma… A potem? Cóż, inni po nas posprzątają.

Paweł Sztąberek

Philipp Bagus – „Tragedia euro”, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, tłum. Jakub Woziński, str. 148

Książkę zamówić można w księgarni internetowej Multibook.pl…

1 KOMENTARZ

  1. Euro powstalo wlasnie dokladnie po to aby transferowac gigantyczne sumy bez przeszkod do krajow, ktore maja ciekawe aktywa do ukradzenia. Po ukradzeniu tychze euro zniknie bo nie bedzie juz do niczego potrzebne. Powroca waluty narodowe i kazdy bedzie sobie swoja rzepke skrobal. To jest kwestia max. 2 lat. Polska aby ukrasc jej aktywa nie musiala wejsc do strefy euro. Rozegrano to w innym wariancie ale ze skutkiem podobnym jak w innych krajach.

Comments are closed.