Dnia 2 września 2011 roku rozpoczął się na Litwie strajk szkolny przeciwko dyskryminującej Polaków ustawie oświatowej. Nasi rodacy postanowili zaprotestować przeciw litewskiej dyktaturze językowej, gdzie nie dość, że zabrania się Polakom używać ojczystej pisowni ich własnych nazwisk i ściąga z ulic polskojęzyczne tabliczki, to na dodatek karze się mandatami za odmowę demontażu z prywatnych domów polskich napisów.
Przyjęta ustawa o oświacie zakłada obowiązkową maturę z języka litewskiego w zakresie poszerzonym również w szkołach polskich oraz, że od 1 września w szkołach mniejszości narodowych lekcje historii i geografii Litwy oraz wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy mają być prowadzone po litewsku. W całości po litewsku będzie wykładany przedmiot o nazwie „podstawy wychowania patriotycznego”.
Zamiast wystosować notę dyplomatyczną do prezydenta Litwy i oficjalnie poprzeć strajk dzieci, młodzieży i nauczycieli na Wileńszczyźnie, to rząd P.O.d przywództwem Donalda Tuska wysłał premiera na rozmowy rozwadniające cały problem.
Najprawdopodobniej Prezes Rady Ministrów sam siebie wysłał na Litwę z misją wygaszenia strajku, choć dla potrzeb kampanii wyborczej miało to wyglądać na „partnerskie rozmowy premiera z premierem” w kurorcie bałtyckim, aby mogli oboje wypocząć … „z dala od polityki”.
Jaki był rezultat tych rozmów w cztery oczy ?
Agencja PAP zacytowała słowa Donalda Tuska :
….” Przyjąłem do wiadomości deklarację naszych litewskich przyjaciół, że ustawa nie ma na celu pomniejszenia uprawnień, czy zmniejszanie komfortu uczenia się polskich dzieci w szkołach na Litwie” – powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej po spotkaniu szefów rządów Polski i Litwy.
Zatem nasz premier nie wyraził ostrego protestu przeciw litewskiej ustawie.
Donald Tusk nie wyraził nawet słownego poparcia dla strajku szkolnego Polaków na Wileńszczyźnie.
Czołowy przedstawiciel Platformy Obywatelskiej przyjął do wiadomości tak jak żołnierz przyjmuje do wiadomości polecenie dowódcy.
Prezes Rady Ministrów R.P. nie potępił Litwinów za dyskryminację języka polskiego, lecz nazwał ich przyjaciółmi.
Przypominają mi się czasy PRL jak nasi premierzy nazywali dostojników radzieckich przyjaciółmi bez względu na to co w ZSRR wyprawiano z Polakami.
Dla ugaszenia strajku i zamydlenia oczu dyskryminowanym językowo Polakom na Litwie został powołany …„ zespół do spraw edukacji, w skład którego wejdą wiceministrowie z obu krajów, eksperci, a także przedstawiciele mniejszości polskiej i litewskiej”
Powstanie jeszcze jeden zespół dyskusyjny, który zamiast rozwiązać problem i pomóc Polakom na Litwie tylko wykaże, że sprawa jest tak złożona, że wymaga następnych konsultacji, dyskusji, konferencji, referatów, a w międzyczasie rząd litewski będzie tworzył fakty dokonane i będą zamykane polskie szkoły i wyrzucane z placów i ulic polskojęzyczne tablice.
Pan Donald Tusk bardzo chętnie powołuje się na rodowód „Solidarności”, ale zapomina, że bez strajków w całej Polsce nie byłoby ani Porozumienia w Szczecinie 30.sierpnia 1980 roku, ani porozumień gdańskich 31.08.1980 roku na Wybrzeżu, ani Porozumień Jastrzębskich 3 września 1980 roku na Śląsku.
Pan premier Tusk postąpił analogicznie jak Edward Gierek w XX wieku, który pojechał w styczniu 1971 roku do Szczecina by wygasić tam strajk.
Nie każdy o tym wie, ale strajk w Szczecinie trwał jeszcze długo po zajściach grudniowych. Na własne oczy widziałem w grudniu 1970 roku spalony budynek KW PZPR w Szczecinie, a potem z nadzieją już w Goleniowie oglądałem w telewizji w styczniu 1971 roku jak Gierek prosił stoczniowców nieopodal Wałów Chrobrego o wygaszenie strajku. Wołał wtedy : …”towarzysze pomóżcie ! Pomożecie ??”…
Teraz nasz premier pojechał na Litwę i zamiast poprzeć strajk, to pomógł swojemu przyjacielowi wygasić ten protest.
Na odpowiedź jak potraktowali tę deklarowaną przez Donalda Tuska przyjaźń Litwini nie trzeba było długo czekać.
5 września 2011 r., nazajutrz po odjeździe Prezesa rady Ministrów R.P. Premier Litwy stwierdził: „Nie planujemy zmieniać ustawy i nie widzę ku temu żadnych powodów” – cytuje Kubiliusa dziennik „Lietuvos Rytas” – w wywiadzie dla polskiej rozgłośni w Wilnie poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) Leonard Talmont, komentując wypowiedź szefa litewskiego rządu powiedział: „To jest wyraz złej woli ze strony litewskiej”.
Wcale się nie zdziwię jeżeli Polacy na Litwie ogłoszą, że uważają Donalda Tuska za łamistrajka.
Rajmund Pollak
Artykuł powyższy opublikowała Warszawska Gazeta w nr36 (221) z 9-15 września 2011r.