Czy nowy hymn RFN będzie się zaczynał od słów: Euro, euro über alles…?
Trzeba przyznać, że Niemcy są bardzo praktycznym narodem, wyciągającym wnioski z przeszłości, bo dawny ekspansjonizm militarny sprytnie zamienili na hegemonizm monetarny. Pieniądze wymyślili kiedyś Fenicjanie, ale najlepszy użytek z nich potrafią dziś uczynić właśnie Germanie. Kanclerz Helmut Kohl dzięki potężnej jednostce monetarnej jaką była marka (DM) kupił od ZSRR zjednoczenie Niemiec, natomiast teraz była obywatelka NRD, a obecna  Budeskanzlerin Deutschland Angela Merkel, umiejętnie używa waluty euro do sterowania Unią Europejską .



Najnowszym tego przykładem jest Grecja, która buntuje się przeciwko narzucaniu reżimów finansowych Berlina i Brukseli. Gdy premier Papandreu ogłosił w Atenach zamiar zapytania całego narodu w referendum o zgodę na wyrzeczenia, to natychmiast został przywołany na dywanik do Cannes (i nie był to wcale dywanik czerwony), gdzie Pani Merkel perswazją „wybiła mu z głowy” ten pomysł.
Warto przypomnieć również niemieckie ingerencje w polskie wybory prezydenckie w 2010 roku. W czerwcu ubiegłego roku wiceminister spraw zagranicznych Niemiec Cornelia Pieper stwierdziła publicznie, iż uważa, że głosowanie w drugiej turze wyborów w Polsce zdecyduje o drodze naszego kraju w Unii Europejskiej. Pieper jest również pełnomocniczką niemieckiego rządu do spraw relacji z Polską. Minister Pieper powiedziała wtedy w Berlinie, że albo Polska będzie nadal podążać drogą do strefy euro, albo skaże się na powrót na polityczny margines w Europie. Wyraziła wątpliwość, czy Jarosław Kaczyński jako prezydent rzeczywiście realizowałby proeuropejski kurs, jak zapowiadał w kampanii wyborczej”. Zatem Ruch Autonomii Śląska i mniejszość niemiecka w Polsce, a także zwolennicy naszego wejścia do strefy euro mieli już wyraźne instrukcje kogo nie należało popierać w drugiej turze wyborów prezydenckich w Polsce.
Można byłoby to potraktować za wyrażenie troski o naszą przyszłość przez życzliwego sąsiada, gdyby nie pamięć naszej wspólnej historii i fakt, że bank centralny Unii Europejskiej, czyli centrum dyspozycyjne waluty euro znajduje się w Republice Federalnej Niemiec.
Ostatnio strefa euro przeżywa gigantyczny kryzys, o którym nie mówi się całej prawdy, bo bankrutami już są nie tylko Grecja i Włochy, ale również Hiszpania i Portugalia, natomiast Niemcy, które miały w zeszłym roku ponad 130 miliardów euro nadwyżki eksportu nad importem mogą najwięcej na bankructwie euro stracić. Mamy to szczęście, że nie będąc w strefie euro nie musimy do tej nadwyżki niemieckiego eksportu dopłacać. Brytyjska gospodarka też już złapała oddech dzięki temu, że nie jest w strefie euro, ale Niemcy, Włosi i Francuzi szukają jednak następnych frajerów, którzy to euro swoim wysiłkiem i własnym potem uratują od upadku .
Ciekawy jestem jaka wrzawa byłaby w niemieckich mediach, gdyby premier Tusk zaproponował, aby RFN przyjęło złotówkę za swoją walutę, a bankiem centralnym dla Niemiec stałby się NBP?!
Polityka zagraniczna Niemiec kieruje się ostatnio na bardzo niebezpieczne dla Polski tory. Zaczęło się od flirtu byłego kanclerza Niemiec Gerharda  Schrödera z Rosją i nowym paktem o nowy korytarz eksterytorialny dla Niemiec w postaci rury pod Bałtykiem. Potem były intrygi „Wypędzonych” i nowa historia II-giej Wojny Światowej, która ma dowodzić, że największymi antyfaszystami w Europie byli Niemcy i Włosi, a dowody na to zaprezentuje Erika Steinbach w „Muzeum wypędzonych” w Berlinie.
Pani Kanclerz Merkel nie pofatygowała się w 2010 roku  do Krakowa nawet na pogrzeb Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, bo nie był on za życia proniemiecki. Teraz Bendeskanzlerin Deutschlad robi wszystko, co w jej mocy, aby nie dopuścić do zerwania się linki z wędki euro, na której wisi na końcu haczyka Grecja, która chce się wyzwolić ze strefy euro nawet za cenę ogłoszenia jej bankructwa.
Rozmawiałem ostatnio z jednym z politologów niemieckich, który powiedział mi, że odkąd w RFN kanclerzem jest pani polityk o rodowodzie z NRD, to panuje tam znowu dialektyczne podejście do polityki zagranicznej.
Czy odrasta się nowe imperium, które jednak nie bazuje na Luftwaffe ani na Wehrmachcie, lecz na walucie euro? Najbliższa przyszłość pokaże.
Rajmund Pollak
Artykuł ten został wydrukowany w tygodniku „Ślaska gazeta” nr 25 z18 do 24 listopada 2011roku

2 KOMENTARZE

  1. Nieznajomosc rzeczywistych realiow moze prowadzic do falszywych wnioskow. Przede wszystkim euro nie wymyslili Niemcy i nie oni je wprowadzili. Narodowi niemieckiemu narzucono je sila a przecietny obywatel stracil na tym krocie. Pani Merkel, klon Alexa Crowleya vel Adolfa Hitlera, jest tylko narzedziem w rekach Roggensteinow i Kaullow wykorzystujacych te sztuczna walute do okradania poszczegolnych krajow. Kiedy juz ukradna tyle ile potrzebuja zrobia „kryzys” w swoich mediach i porzuca nikomu niepotrzebna „wspolna” walute. Wlasnie zblizamy sie do tego momentu…

  2. Na temat Grecji:
    Nie zazdroszczę Grekom. Nie mają dużego wyboru. Albo dadzą się okradać międzynarodowej lichwie, albo będą mieli nad sobą samoloty z bombkami. Tak jak Jugosławia, Irak, Libia. Te bombki, precyzyjnie sterowane zniszczą infrastrukturę i trzeba będzie wziąć pożyczki na odbudowę Grecji. A że przy okazji zmniejszy się populacja Greków, to i tak nikt nie osądzi zbrodni. I nie narzekajcie Polacy. Polski nie będą bombardować – przecież nikt nie bombarduje swojego.

Comments are closed.