Czwartkowy wieczór, dochodzi 18 – sta. Aula warszawskiego Domu Literatury powoli wypełnia się ludźmi. Kilka słów z organizatorem, Pawłem Tobołą – Pertkiewiczem i zajmuję miejsce. W końcu pojawia się główny bohater – Robert Gwiazdowski. Kilka osób od razu podchodzi prosząc o autograf.
Na mównicę wchodzi Paweł Toboła – Pertkiewicz. Na sali milkną rozmowy. Kilka słów o wydawnictwie PROHIBITA, o stronie finansowej przedsięwzięcia, odniesienia do aktualnej sytuacji gospodarczej. Słuchacze dowiadują się, skąd pomysł wydania zbioru felietonów Roberta Gwiazdowskiego, o gromadzeniu i selekcji materiałów. Wszystko opatrzone starannie dobranymi cytatami z najnowszej książki R. Gwiazdowskiego „A nie mówiłem? Dlaczego nastąpił kryzys i jak najszybciej z niego wyjść?”.
Głos zabiera Robert Gwiazdowski. Z doskonale wyczuwalną ironią mówi o paradoksach „coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości” (K. Rudzki), które doprowadziły do powstania bloga. Opowiada o swojej pracy i wpływie, jaki miała na zainteresowanie tematyką ekonomii i gospodarki. O swojej rozprawie habilitacyjnej… Podaje przykłady mniej lub bardziej absurdalnych rozwiązań, związanych z ich wprowadzeniem wydarzeń i argumentów. Mówi o systemie emerytalnym, rynkach finansowych i paliwowych, podatkach, doktrynach ekonomicznych, kryzysie i pomysłach na wyjście z niego. O wpływie regulacji państwowych na stan polskiej gospodarki. I o wielu innych sprawach.
Dobiega końca, hm.., nazwijmy to roboczo, oficjalna część spotkania. Zaczynają się, trzeba przyznać – bardzo różnorodne, pytania z sali, po których prof. Gwiazdowski zasiada za wielkim stołem, do którego ustawia się kolejka chętnych na zdobycie autografu.
Na tym w zasadzie można skończyć, niemniej pozwolę sobie na osobistą refleksję. Nie będę ukrywać, że wśród osób, które w jakiś sposób wpłynęły na mój sposób postrzegania świata poczesne miejsce zajmuje p. Robert Gwiazdowski. Dzięki w miarę regularnej lekturze zamieszczanych przez Niego tekstów, lepiej lub gorzej znam jego opinie na tematy, które porusza podczas spotkań, debat czy wczorajszego wieczoru autorskiego. Tym niemniej w miarę możliwości chętnie przychodzę, gdyż obserwowanie jego wystąpień na żywo zawsze sprawia mi przyjemność.
Michał Nawrocki
Przecież ten Gwiazdowski jest z LO. Z jakiegoś LO jest napewno.
A spytał go Pan o firme MNI? Jego role tam i caly ten uklad. Kiedys wielu chodzilo na bajdurzenia Kisiela, teraz jak widac pojawil sie kolejny guru. Zadalbym mu chetnie kilka pytan, po ktorych schowalby sie pod stol, niestety wejscie na Mount Everest zabera sporo czasu…Na razie.
Czemu nie zapytal go Pan o oto?
Wielki inwestor giełdowy mózgiem grupy Czempińskiego
Jedną z osób zatrzymanych wraz z Gromosławem Czempińskim na polecenie katowickiej prokuratury jest Andrzej Piechocki, największy udziałowiec i prezes giełdowej spółki MNI. Ponieważ musiał on wpłacić najwyższą kaucję za wyjście na wolność w wysokości 3 mln zł, to należy domniemywać, że jest głównym podejrzanym w tej sprawie. Prawdopodobnie był mózgiem skorumpowanej grupy, której prokuratura postawiła zarzuty dokonania nadużyć w 2003 r. przy prywatyzacji STOEN-u oraz LOT-u. Aresztowany został także główny doradca prawny Piechockiego i zarazem prezes Rady Nadzorczej MNI Michał Tomczak, który jest znanym adwokatem, zajmującym kilka lat temu stanowisko rzecznika dyscypliny w PZPN.
Według doniesień prasowych, prokuratura ustaliła, że Piechocki, piastujący ważną funkcję w gabinecie politycznym ministra Wiesława Kaczmarka, wraz z nieżyjącym już wicedyrektorem departamentu w ministerstwie skarbu byli organizatorami procederu polegającego na braniu łapówek od firm uczestniczących w prywatyzacji polskich przedsiębiorstw. Pieniądze wpłacane były na konta osób, którym katowiccy prokuratorzy postawili zarzuty. Pretekstem do ich wpłaty były rzekome usługi doradcze, udzielane przez członków przestępczej grupy firmom zabiegającym o udział w prywatyzacyjnym torcie. W rzeczywistości były to łapówki, którymi podejrzani o korupcję dzielili się z przeprowadzającymi prywatyzacje urzędnikami ministerstwa skarbu.
Piechocki jest w tej chwili jednym z największych inwestorów na warszawskiej giełdzie. Wehikułem, który zawiózł go na szczyty jest firma MNI. Rozwijała się ona szybko dzięki temu, że bez problemów uzyskiwała koncesje telekomunikacyjne. W 2003 r. (a więc w tym samym czasie gdy odbywał się korupcyjny proceder) trafiła na giełdę po przejęciu zbankrutowanego Szeptela. Piastując stanowisko przewodniczącego Rady Nadzorczej MNI, Piechocki przekształcił tę spółkę w fundusz inwestycyjny kontrolujący bezpośrednio lub pośrednio kilkanaście firm. Wśród nich są też dwie spółki notowane na warszawskim parkiecie – MIT oraz Hyperion. Firmy Piechockiego działają w branży telekomunikacyjnej oraz telewizyjnej. Stabilność finansową zapewnia im BRE Bank, kredytując ich działalność.
Stanowisko przewodniczącego Rady Nadzorczej na funkcję prezesa zarządu MNI zamienił Piechocki w styczniu tego roku. Zrobił to, bo był niezadowolony z wyceny giełdowej akcji tej spółki. Jerzy Jóźkowiak, którego zastąpił, został później prezesem Poczty Polskiej. Roszady w zarządzie MNI nic nie pomogły i obecnie akcje tej spółki są najtańsze od 3 lat, mimo rekordowych zysków. Prawdopodobnie część dużych inwestorów wiedziała o możliwości postawienia zarzutów korupcyjnych Piechockiemu i trzymała się od MNI z daleka. Dzisiaj kapitalizacja giełdowa spółek kontrolowanych przez Piechockiego wynosi 170 mln zł, co znaczy, że są teoretycznie znacznie niedowartościowane, bo ich wartość księgowa jest ponad pięciokrotnie wyższa. Giełda najlepiej wycenia akcje Hyperiona, którego prezesem jest Robert Kwiatkowski, jeden z „bohaterów” afery Rywina.
Piechocki nie ma wśród inwestorów giełdowych dobrej opinii. Zarzucają oni MNI, że w niedostateczny sposób informuje o swych działaniach i planach. Skargi na nią trafiły do Komisji Nadzoru Finansowego, która we wrześniu tego roku uznała ich słuszność, wymierzając spółce karę w wysokości 90 tys. zł za niedopełnienie obowiązków informacyjnych.
Bardzo trudny do ustalenia jest rzeczywisty udział Piechockiego w akcjonariacie MNI. Bezpośrednio posiada tylko część akcji tej spółki. Głównym jej akcjonariuszem jest natomiast tajemniczy fundusz com.Investment, którego największym udziałowcem jest Piechocki. Mniejszościowy pakiet w com.Investment należy do firmy Sixsthocean Holding Ltd, o której nic nie wiadomo, oprócz tego, że jest zarejestrowana na Cyprze.
To nie jedyna cypryjska firma, z którą Piechocki robi dziwne interesy. Gdy w 2009 r. MNI przejęła Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych, to natychmiast zmieniono jego nazwę na MIT i ogłoszono, że będzie się zajmować wyłącznie inwestycjami w branży telekomunikacyjnej. Natomiast dotychczasową działalność kartograficzną przejęła cypryjska firma Sunnytop Investment, płacąc za to przejęcie … 1 zł. Piechocki twierdził, że nie wie, kto jest jej właścicielem. Później okazało się, że jej pełnomocnikiem jest Karolina Kocemba, prawniczka, która od wielu lat współpracuje z Piechockim. Prawdopodobnie zatem właścicielem Sunnytop Investment jest on sam. Oznacza to, że był on w tej transakcji jednocześnie i sprzedawcą, i nabywcą.
Cypryjskie spółki pośredniczą także przy zakupie firm przejmowanych przez MNI. Polega to na tym, że polską firmę, którą interesuje się ten fundusz, kupuje jakiś podmiot gospodarczy zarejestrowany na Cyprze, i wkrótce potem odsprzedaje giełdowej spółce. Prawdopodobnie zatem Piechocki kupuje je od siebie samego.
Spółki Piechockiego znajdują się w kilku sporach sądowych. MIT sądzi się z byłymi właścicielami firmy Neotel, przejętej w 2008 r. jeszcze przez PPWK. Otrzymali oni wtedy część wynegocjowanej kwoty sprzedaży, zaś do wypłaty reszty miało dojść, jeśli PPWK uzyska dodatni wynik finansowy za 2008 i 2009 r. Zanim MNI przejęło kontrolę nad tym wydawnictwem zostało wykonane zaudytowane sprawozdanie finansowe za 2008 r., które wykazało zysk. Jednak po zmianie nazwy na MIT przeprowadzono jego korektę i zysk zniknął. Jak łatwo się domyślić, również w 2009 r. MIT nie osiągnął dodatniego wyniku finansowego i byli właściciele Neotela nic nie dostali. Uważają oni, że zostali oszukani wskutek księgowych sztuczek i skierowali sprawę do sądu.
Natomiast zależna spółka MIT EL2 znalazła się w sporze sądowym z firmą InternetQ (IQ), z którą w 2009 r. przeprowadzała loterię esemesową dla sieci Orange. Po jej zakończeniu EL2 nie wypłaciła IQ należnej jej zgodnie z umową części zysku, obwiniając tę firmę za kłopoty techniczne podczas loterii oraz zarzucając jej, że nie uczestniczyła w kosztach wspólnego przedsięwzięcia.
Niedawno zawieszone zostało postępowanie sądowe wytoczone spółce zależnej MNI Długie Rozmowy przez Telekomunikację Polską, która twierdziła, że nie otrzymała ponad 30 mln zł z tytułu rozliczeń międzyoperatorskich.
Kurs akcji MNI spadł w ciągu ostatnich 2 dni ok. 15 proc. Wczoraj zebrała się Rada Nadzorcza tej spółki i odwołała ze stanowiska przewodniczącego Tomczaka, powierzając je jednocześnie Robertowi Gwiazdowskiemu, znanemu ekonomiście z Centrum Adama Smitha. Tymczasowym prezesem zarządu został natomiast Marek Południkiewicz, powiązany rodzinnie z Piechockim. W wydanym komunikacie napisano: „Rada Nadzorcza informuje inwestorów, że sprawy osobiste prezesa zarządu nie mają wpływu na prowadzenie spraw bieżących spółki”.
Nie sądzę, żeby ktoś z giełdowych graczy w tę deklarację uwierzył.
Comments are closed.