We wszelkiej maści mainstreamowych mediach Europy przedstawia się dotacje jako przykład tego, jakim dobrodziejstwem jest członkostwo w Unii Europejskiej. Jest to dobrodziejstwo i owszem, niejeden korzystający z urzędniczej naiwności to potwierdzi. Bo czyż fundusze unijne nie są wymarzonym sposobem na zdobycie łatwych pieniędzy, których na dodatek nie trzeba zwracać? Świeżym przykładem jest sprawa funkcjonujących na papierze spółdzielni socjalnych, które powstały za pieniądze z dotacji. Dziś zajmuje się nimi prokuratura.



Chodzi o spółdzielnie: „Przestrzeń Sztuki”, „Astra”, „Urserwis”. Pierwsza z nich miała zajmować się organizacją festynów, druga miała oferować usługi remontowo – budowlane, a trzecia – sprzątać klatki schodowe na jednym z warszawskich osiedli. Pieniądze na te przedsięwzięcia poszły i … na tym koniec.
Inwestycje te realizowane miały być w ramach projektu utworzenia dziesięciu spółdzielni socjalnych, którym miała patronować Krajowa Rada Spółdzielcza. To miała być szansa dla bezrobotnych, którzy znaleźli się w krytycznej sytuacji. W 2009 roku Unia Europejska wyłożyła na ten cel ponad milion złotych. Niestety, z tych dziesięciu projektów funkcjonuje tylko Osiedlowa Spółdzielnia Socjalna „Praga”.
Według danych, w Polsce powstało 471 spółdzielni socjalnych. Ile pieniędzy w sumie na nie wydano, nie wiadomo. Tylko w 2011 roku kwota ta wyniosła 105 mln. zł. Niestety nie ma danych, ile z nich funkcjonuje wyłącznie na papierze, albo też, ile z nich zakończyło już – z różnych przyczyn – swoją działalność. Sposób finansowania takich projektów wygląda w ten sposób, że pośrednicy mogą wypłacić ich twórcom jednorazową dotację w wysokości 20 tys. zł. na osobę i comiesięczne wsparcie w wysokości płacy minimalnej. Przedsiębiorstwa po zakończeniu finansowania zwykle fikcyjnie funkcjonują dalej, ponieważ nie muszą rozliczać się z otrzymanych pieniędzy.
Problem jest jednak znacznie szerszy. System unijnych dotacji stworzył bowiem pole do powstawania zorganizowanych grup przestępczych nowego typu, które zajmują się wyłudzaniem pieniędzy z dotacji na masową skalę. Członkowie tych grup stosują bardzo wyrafinowane techniki, które umożliwiają im „legalne” pozyskiwanie pieniędzy z funduszy. W tym celu produkują  fałszywe dokumenty, zakładają podmioty gospodarcze, dzięki czemu urzędnicy często nie są w stanie wykryć oszustwa. Nie bez wpływu na to są również nierzetelne kontrole takich przedsiębiorstw, które jeszcze bardziej je uwiarygadniają. Można się również domyślać jak wielka jest w związku z tym skala korupcji wśród urzędników.
Pozyskiwanie unijnych funduszy to również świetna przykrywka do prania „brudnych pieniędzy”. Takie informacje są zawarte w sprawozdaniu Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. Dotyczy to zwłaszcza dotacji na energetykę wiatrową, gdyż w grę wchodzą ogromne sumy pieniędzy. Podobnie jest w branży technologii informacyjnych (IT). Mechanizm wyłudzania polega na łańcuszku fikcyjnych transakcji tzn. jeden towar kilkakrotnie jest kupowany/sprzedawany co sprawia, że ostateczna cena jest znacznie wyższa niż początkowa, dzięki czemu można wyłudzić sporą kwotę z funduszy unijnych.
Są oczywiście i kuriozalne sytuacje, gdy ktoś chcąc wyłudzić pieniądze przedstawia tak niewiarygodną dokumentację, że gdyby nie chodziło tu o poważne przestępstwo można by się z tego pośmiać. Według kontroli audytorów unijnych dochodzi np. do takich sytuacji: sad wyrasta na działce w kilka dni, a budowa domu, od momentu wejścia na plac budowy do kompletnego wykończenia, trwa kilka tygodni (i to jeszcze w okresie zimowym). Aby zwiększyć koszty do dokumentacji np. podpinane są dwie wersje tej samej faktury. Jedna z firm do kosztów zorganizowania szkolenia policzyła sobie opracowanie skryptu. Jak się okazało była to kopia książki, będącej na rynku już od roku. Twórczym pomysłem na zarobienie dodatkowych pieniędzy, tym razem od drugiej strony, był przypadek pracownika jednego z urzędów pracy, który odpłatnie organizował szkolenia w sprawie poprawiania wniosków o dotacje, które były rozpatrywane w tej właśnie instytucji. Dzięki takim „przedsiębiorczym” urzędnikom firmy korzystające z ich usług mają większe szanse na pozyskanie funduszy.
Przykładów na kreatywność oszustów można by podać znacznie więcej. Ale takie są właśnie absurdy socjalizmu, ustroju opartego na kradzieży. Z jednej strony kradną ci, którzy są u władzy i ten system wprowadzają i pielęgnują, tworząc prawo, które takie działania usprawiedliwia. Z drugiej, ten system generuje sytuacje, które do takich postaw zachęcają innych obywateli.
Unia Europejska to modelowy przykład socjalizmu, na co dowodem są absurdalne przepisy ograniczające wolność gospodarczą (limity na produkcję mleka, cukru, czy połowy ryb, limity CO2, przepisy o patencie europejskim – to tylko przykłady pierwsze z brzegu, takich przepisów jest mnóstwo). Drugim przejawem są unijne dotacje, które wręcz zachęcają wszelkiej maści hochsztaplerów do wyciągania rąk po „darmowe” pieniądze, pochodzące z podatków. Co więcej tych pieniędzy nie trzeba zwracać. Kto by się więc tam przejmował, że komuś je zabrano, aby kto inny je przehulał? Czy „klasa polityczna” rządząca od lat w III RP jest w stanie pojąć, że unijna „dobroczynność” to premiowanie cwaniactwa i złodziejstwa, kosztem krzywdy innych ludzi, a nawet jeśli to pojmuje, to czy jest w stanie odwrócić ten trend? Wszak sami czerpią profity z podtrzymywania tych patologicznych sytuacji.
I.Sz.
Źródło: gazetaprawna.pl, biznes.onet.pl

4 KOMENTARZE

  1. „Ale takie są właśnie absurdy socjalizmu, ustroju opartego na kradzieży” – kto wymyslil to zdanie jest bardzo bardzo chory. Na glupote. Lody kreci sie wlasnie nie w tym „socjalizmie” bo takowego nie ma, ale w tej PRYWACIE, gdzie rozne grupy oszustow wzbogacaja wlasne konta. Udowadnianie na sile paru tez stalo sie na w tym miejscu juz meczace i ma niewiele wspolnego z realiami i obiektywizmem.

  2. To jasne, że projekt dotowania takich spółdzielni jest chory. Ale jeśli obywatel ma możliwość, aby odzyskać od państwa swoje pieniądze w sposób legalny, to powinien to zrobić póki takie przepisy istnieją.

  3. Nie jestem do końca pewny czy akurat to podatnicy odzyskują pieniądze… Żeby dostać kasę na spółdzielnie socjalną trzeba spełniać określone warunki, np. trzeba być długotrwale bezrobotnym,. albo w jakiś inny sposób „wykluczonym społecznie”. Zatem po kasę, w znacznej mierze wyciągają ręce ludzie, którzy i tak podatków nie płacą. Więc chyba nie do końca jest tak, jak w komentarzu wyżej…

  4. Placenie podatkow juz wyszlo z mody. W dobie nadprodukcji nie placi sie podatku bo nie ma takiej potrzeby. To co dzisiaj sie nazywa podatkiem jest bezczelnym wyciagniem pieniedzy od ludzi aby ograniczyc ich konsumpcje („zasoby swiata sa ograniczone, musimy je ratowac”) i nie pozwolic im stac sie bogatymi („bogaci to my, a reszta na nas pracuje” – motto LO). Jesli ktos jest tym prawdziwym bezrobotnym to mu sie nalezy jak psu kosc. Niestety myslenie doktrynerskie ciagle jest rozpowszechnione wsrod obywateli panstwa politycznego. A „pieniadze” to fetysz, bez ktorego nie da sie zrobic kroku. Na pewno sie nie da?????

Comments are closed.