Polski wywiad cywilny ma ostatnio spory problem. W kasie zabrakło nagle 2 mln. zł. A to tylko wstępne szacunki. Sprawą zajęła się już policja i prokuratura. W grę mogą wchodzić milionowe malwersacje.
Do sprawy dotarła „Gazeta Polska Codziennie”. Z kasy Agencji Wywiadu mogły zginąć miliony złotych. Brak pieniędzy zauważył księgowy podczas sprawdzania wydatków z funduszu operacyjnego. Okazało się, że zamiast pieniędzy w sejfie leżą pocięte kawałki papieru, na pierwszy rzut oka przypominające banknoty.



Sprawą natychmiast zajęła się policja, która, jak się okazuje, po raz pierwszy w historii weszła do siedziby Agencji Wywiadu. Według informacji zdobytych przez dziennikarzy zatrzymany został kasjer mający pieczę nad funduszem operacyjnym wywiadu cywilnego. Według wstępnych wyliczeń mogło zginąć 2 miliony złotych. Stawia to pod znakiem zapytania system kontroli wewnętrznej. Według byłego szefa Agencji gen. Zbigniewa Nowka, skoro ktoś wyniósł tak duże pieniądze, to oznacza, że miał możliwość wynieść także inne rzeczy.
Bogdan Święczkowski, były szef ABW stwierdził, że w przypadku potwierdzenia zaginięcia tak ogromnych pieniędzy, będzie to rzecz niesłychana. „To wskazuje na całkowity brak nadzoru przez kierownictwo AW i zaniechanie prac przez kontrwywiad, czyli Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po to m.in. istnieje ABW, by zapobiegać takim sytuacjom i zapewniać bezpieczeństwo wewnętrzne innym służbom specjalnym” – komentuje sprawę Święczkowski.
Jak się okazuje nie jest to pierwsza tego typu sprawa. Rok temu zatrzymano pracującą w Agencji szyfrantkę, która pobierała pieniądze z funduszu operacyjnego.
I jak, w takiej sytuacji, Polacy mogą być pewni bezpieczeństwa swojej własności, skoro nawet w sejfie Agencji Wywiadu, czyli tam, gdzie m.in. ważą się losy bezpieczeństwa kraju, własność AW nie jest należycie chroniona?
ISz