Wszyscy mamy świadomość, że przeżywamy rewolucję technologiczną, której symbolami są mikroinformatyka i mikrobiologia, to znaczy połączenie tego, co nieskończenie małe z tym, co nieskończenie potężne. Konsekwencją tego jest odmasowienie społeczeństwa. Kończy się era mas, która dla wytworzenia jak najwyższej ilości bogactw wymagała coraz to większej koncentracji jednostek w wyznaczonym miejscu.
Fabryka, taśma produkcyjna, maszyna, standaryzacja procesów produkcji i sposobów życia, koncentracja urbanistyczna, koncentracja godzin pracy i godzin wypoczynku w obrębie dnia, tygodnia i życia: takie były warunki postępu ekonomicznego, stanowiące zarazem jego osiągnięcia. Dzisiaj wszystko to nie jest już konieczne dzięki rewolucyjnym przemianom w produkcji, jakie umożliwiła mikroelektronika i przemysł produkujący roboty.
Te same gwałtowne zmiany zachodzą w dziedzinie telekomunikacji. Po epoce środków masowego przekazu nadchodzi era środków mikroprzekazu: lokalne rozgłośnie radiowe, nieograniczona ilość programów telewizyjnych, interaktywna telewizja kablowa, podział odbiorców na grupy zainteresowań. I w produkcji, i w obiegu informacji, każda jednostka odnajduje właściwe miejsce i właściwy sens. Odmasowieniu podlegają wszystkie organizacje społeczne. Wielkie masowe partie polityczne i potężne związki zawodowe tracą członków i nie są zdolne zmobilizować tłumów wokół podstawowych celów i haseł. Także i kościoły rozpadają się na mnóstwo prądów, przysparzających niebagatelnego majątku ewangelicznym sektom i ruchom. Wielkie przedsiębiorstwa o hierarchicznej strukturze się dezintegrują, podczas, gdy pojawia się cały szereg nowych form działalności gospodarczej, zorganizowanej w oparciu o małe, rozproszone i konkurujące ze sobą jednostki. Tylko państwa dochowują wierności biurokratycznemu modelowi, ale to właśnie państwa źle funkcjonują.
Proces rozpadu dawnych struktur ściśle zależy od przemian technologicznych i naturalnie od ogromnego postępu w dziedzinie oświaty, dzięki czemu jednostki są dziś bardziej autonomiczne i bardziej odpowiedzialne. Sposoby zachowań, rodzaje postaw społecznych, moda, zmieniają się i różnicują w nieskończoność, nie podlegając żadnym określonych prawom. Weszliśmy w stadium, które Włosi określają mianem „społeczeństwa rozczłonkowanego”, Amerykanie zaś – „społeczeństwa zbałkanizowanego”.
Systemy ideologiczne, które masom przyznawały uprzywilejowane miejsce nie odpowiadają już atmosferze epoki. Każda doktryna, która stawiała lud, proletariat czy świat pracy ponad osobą, wydaje się dziś osobliwym przeżytkiem. Myśl liberalna, dla odmiany ześrodkowana wokół indywidualnych inicjatyw, interpretująca społeczeństwo jako ich wynik cieszy się nową aktualnością. Reasumując, to, co nazywamy kryzysem jest przede wszystkim kryzysem państwa i jego interwencjonistycznych praktyk. Socjal-etatyści są – zjawisko naturalne – zbici z tropu przez wydarzenia, które sami spowodowali. Kryzysu nie mogą wyjaśnić żadną istotną przyczyną, chyba że zakwestionują swoje własne postępowanie. Dla liberałów natomiast jest jasne, że kryzys to naturalny rezultat konfliktu między abstrakcyjnym charakterem mas a rzeczywistością, jaką stanowi osoba. Blokując wszystkie mechanizmy adaptacji, interwencjonizm państwowy zawiódł zachodnie społeczeństwa na krawędź paraliżu czy też rozkładu.
Wszystkie dziedziny wiedzy kolejno ulegają tym nowym schematom. W historii, w fizyce, w biologii wielkie racjonalistyczne koncepcje ustępują miejsca na rzecz ślepego trafu, przypadku, zjawisk nieprzewidywalnych. „Historia ma swoją logikę – przyznaje Emanuel Le Roy Ladurie – ale my tej logiki nie znamy”. Podczas, gdy lewica, tradycyjnie pozytywistyczna, wyobrażała sobie, że będzie mogła rządzić światem w oparciu o logikę postępu, okazuje się nagle, że prawideł tych zrozumieć nie jesteśmy w stanie. Tak znaczna doza niepewności prowadzi naukowców, tak, jak i członków rządów do okazywania pokory wobec faktów, co stanowi samą naturę liberalizmu.
Guy Sorman
tłum. Marian Miszalski
(tekst pochodzi z książki Guy Sormana – „Rozwiązanie liberalne”, wydanej w Polsce po raz pierwszy w podziemiu w 1985 roku, przez Wydawnictwo „KURS” ).
Wiekszego gowna jeszcze nie czytalem. Jak widac za pieniadze mozna napisac nawet cos, co smierdzi klamstwem na odleglosc 100 lat swietlnych. Typowy neoliberlany palant obrazajacy czlowieka pracy za co powinno mu sie najzwyczajniej oberwac jaja!!!!!!
Tak jak ta stronka śmierdzi kapitalistycznymi szczytami na odległość!
Comments are closed.