Tak zwani „wykluczeni” to ulubiony target wszelkiej maści współczesnych demokratycznych polityków. Im więcej na „wykluczonych” można zbić kapuchy i politycznego kapitału, tym coraz to nowe ich rzesze się wymyśla.



W III RP mieliśmy nawet swego czasu pełnomocnika „wykluczonych”. Zbyt wiele to on oczywiście nie zdziałał, bo cóż miałby biedaczysko zdziałać… Odegrał określoną rolę polityczną, coś tam pobredził w duchu współczesnej lewackiej nowomowy i zniknął, by objawić się obecnie jako minister zdrowia. Ale walka z wykluczeniem trwa w najlepsze.
Ostatnio natknąłem się na plakat pt. (cytuję z pamięci): „Program walki z wykluczeniem cyfrowym”. Jego uczestnicy, którzy jakoś tam zostaną do niego zakwalifikowani, mają otrzymać za darmo komputer z dostępem do internetu oraz przejść „darmowe” szkolenie komputerowe. Program ma być realizowany przy – jakże by inaczej – wsparciu pieniędzy z Unii Europejskiej w ramach projektu „Innowacyjna gospodarka”.
Podobne programy realizowane już były w różnych miastach. Jak wieść niesie część komputerów dość szybko trafiała na serwisy aukcyjne. Co niektórzy „wykluczeni” okazywali się – jak widać – dość zaradni. Nie jest zresztą tajemnicą, że z pomocy finansowej Unii Europejskiej w wielu krajach korzystają zorganizowane grupy przestępcze, a we Włoszech są to także mafie. Niedawno ujawniono, że włoscy mafiosi nawet siedząc w więzieniach inkasowali unijną pomoc np. ramach dotacji dla rolnictwa. Sprawa „walki” z cyfrowym wykluczeniem to oczywiście inna skala, no chyba że ilość tych „darmowych” komputerów szła by w tysiące. Niemniej zawsze to jakaś okazja dla drobnych złodziejaszków i przeróżnych cwaniaczków (nie wspominając o producentach komputerów i firmach szkolących, które za darmo swoich usług świadczyć przecież nie będą). Okazja, czy – jak kto woli – darmocha, czyni złodzieja.
Politycy lubią się chwalić swoimi osiągnięciami. Do katalogu tych osiągnięć dojdzie już wkrótce kolejne: ile to komputerów rozdali na swoim terenie w walce z „cyfrowym wykluczeniem”. Będą się fotografować w towarzystwie szczęśliwców mogących wreszcie pooglądać za darmo pornochy.
Dzisiejsze czasy to zalew nie tylko różnych rzesz „wykluczonych” ale również wszelkiego rodzaju współczesnych chorób: alkoholizm, narkomania, seksoholizm… Teraz do tego katalogu dochodzi powoli uzależnienie od komputera czy od internetu. Komputeroholizm? Jak zwał tak zwał… Pewnie za jakiś czas te same władze miast, które dziś walczą z „wykluczeniem cyfrowym” organizować będą darmowe programy terapeutyczne dla uzależnionych od komputerów. Kto wie zresztą czy o to właśnie nie chodzi. W końcu cały ten biznes jakoś się musi kręcić…
A swoją drogą… Co to ma wszystko wspólnego z innowacyjną gospodarką?
K

1 KOMENTARZ

  1. Pracoholizm to jest to!!! Obywatel ma zapierdzielać najlepiej po 22 godziny na dobę i co zarobi w formie różnych podatków i danin oddać państwu. A państwo w zamian ma obywatelowi dać w tyłek grubą i twardą pałą jakby zaczął podskakiwać i mieć jakieś wobec państwa rządania. Państwo to oczywiście kasta polityków i urzędników żyjących na posadkach publicznych. Nie myśleć nie odczuwać nie działać jeno tylko pracować i płacić najlepiej 100% zarobków na państwo.

Comments are closed.