Pani Minister Sportu Joanna Mucha ogłosiła, że: ”Finansowanie będzie przeznaczone na wyraźnie i ściśle określone zadania i po spełnieniu określonych warunków. W gronie kluczowych dyscyplin znalazły się: kajakarstwo, kolarstwo, lekkoatletyka, narciarstwo, pływanie, podnoszenie ciężarów, wioślarstwo, zapasy i żeglarstwo.
Gry zespołowe zostały podzielone na dwie grupy. Wysokie finansowanie będą miały związki reprezentujące: koszykówkę, piłkę ręczną, siatkówkę i piłkę nożną. Pozostałe będą musiały poszukać strategicznych sponsorów.” Zatem będą równi i… równiejsi.
Ja natomiast mam znacznie lepszy pomysł…
Należy zlikwidować Ministerstwo Sportu, a Panią Minister z całą armią urzędników wysłać na bezrobocie bez prawa do zasiłków! Tak zaoszczędzone środki wystarczą na wszystkie dyscypliny sportu, a zwłaszcza na kulturę fizyczną dla dzieci i młodzieży.
Sport, to zdrowie, a zatem powinien należeć do kompetencji Ministerstwa Zdrowia. Czyli w każdym żłobku, w każdym przedszkolu, szkole podstawowej i średniej powinien być zatrudniony na etacie nauczyciel wf, a raz w tygodniu lekarz sportowy, który będzie kontrolował prawidłowy rozwój dzieci i np. zalecał gimnastykę korekcyjną lub zajęcia na pływalni itd. itp. W gimnazjach, technikach i liceach lekarze sportowi powinni leczyć drobne kontuzje młodzieży rozpoczynającej intensywne treningi sportowe, a także wskazywać np. które stawy należy dodatkowo chronić przy danej dyscyplinie sportu. Na wyższych studiach zajęcia wf powinny być codziennie, bez względu na rodzaj uczelni. Polacy zasługują na prawdziwą kulturę fizyczną, a nie na propagandę pseudo-reform serwowanych przez biurokratów z Ministerstwa Sportu.
Jak będziemy wychowywać w zdrowym sporcie od żłobka do wyższych studiów, to talenty i mistrzowie sami się wyłonią, a pieniądze na sport wyczynowy znajdą się w Ministerstwie Finansów i nie potrzeba kosztownych pośredników w postaci Ministra ( lub Ministry) Sportu i całej dywizji biurokratów pod jej komendą.
Rajmund Pollak
Nie do końca podzielam opinię autora, która implicite zakłada, ze w dalszym ciągu to jednak państwo bedzie odpowiedzialne za sport, czy też szeroko pojętą kulturę fizyczną. Jak inaczej bowiem rozumieć postulat, by w zamiast MinSpor zajmował się tym poniekąd MinZdr czy MinFin? Oszczędności na likwidacji MinSpor to oczywista oczywistość, ale co z tego, skoro te środki autor zamierza powierzyć innym nietuzinkowym biurokratom, tyle że urzędującym w innych gmaszyskach?
Prawdziwie wolnościowe rozwiązanie to takie, gdzie o kulturze fizycznej decydują na początkowym etapie rodzice, a następnie sam zainteresowany, a rozwojem jego talentu (gdy takowy się ujawni) zainteresowani są czy to sponsoży, czy to fundacje, czy to już konkretne kluby sportowe, które funsują takiemu rokującemu sportowcowi-juniorowi stosowne stypendia.
Oddanie decyzji o naszym życiu i o tężyźnie fizycznej jednej biurwie, kosztem drugiej to żadne rozwiązanie, z całym szacunkiem ale przypominające raczej styl myślenia naszych Umiłowanych Przywódców…
To moze pojsc dalej i zlikwidowac obowiazek szkolny. Niech na etapie poczatkowym decyduja sami rodzice, a nastepnie sam zainteresowany „uczen” (powiedzmy w wieku 7 czy 8 lat…), a kiedy ujawni jakis talent to niech sie nim zajma sponsoZy (a moze raczej sponsorzy?) czy fundacje i zafunduja mu stypendia (naukowcowi 14- letniemu…). A reszta? A co nas obchodza barany, w koncu jest wolnosc….Niech pasa krowy!
Obowiązek szkolny znieść? Jestem za! Jak najbardziej! Całym sercem popieram!
@Przemek
Źle mnie Pan zrozumiał! Ja postuluję dołożyć obowiązków urzędnikom z Min. Zdrowia i Min. Finansów bez dokładania dodatkowych biurokratów do tych ministerstw.
Oni tam teraz są za mało wydajni i się nudzą!
Pozdrawiam
R.P.
Sponsorzy i fundacje dla dzieci chcących uprawiać daną dyscyplinę sportu…brawo za genialną myśl twórczą. Rozumiem, że przytaczacie myśli guru Korwina- Mikke ale pomyślcie nad ich interpretacją…Odnośnie artykułu autora…to myślę, że właśnie koszykówka, piłka nożna, siatkówka powinny dostawać mniej finansów, gdyż kluby te z najwyższej krajowej półki nie mają raczej problemów z pieniędzmi patrząc na kwoty jakimi operują…
Najbardziej mnie roztlkiwiła Pani Ministerka jak oświadczyła, że: „29.I.2013 w polskim sporcie skończył się komunizm”. Ta pani nie odróżnia, jak zresztą znaczna większość mieszkańców ziemi od Bałtyku do Tatr i od Odry do Bugu ideowych różnic w polityce i ekonomii. Naprawdę rozczulające. Gdyby ta Pani chciała zlikwidować komunizm(nie piszę w ogóle) w polskim sporcie to rozpędziłaby ministerstwo sportu i poszczególne związki sportowe i doprowadziła do dobrowolnego organizowania i finansowania sportu. Ale tego nie zrobi gdyż cały system prawny, polityczny, podatkowy i ekonomiczny trzeba byłby zmienić we wszystkich dziedzinach życia społeczeństwa i państwa. Do tego musi dojrzeć cała warstwa przywódcza i zmienić sposób życia i działania z lewackiego na wolnościowy. A na to nie zanosi się przez najbliższe, lekko licząc 50 lat. Sport zresztą jak i nauka oraz sztuka zawsze rozwijały się przez dobrowolne finansowanie i wspieranie przez możnych mecenatów z pasją, z wielkimi zainteresowaniami w jakimś kierunku działalności czlowieka. Tam gdzie będzie państwo zawswze będzie korupcja i przewalanki w rodzaju temu damy bo to nasz, a temu obetniemy bo to nasz wróg. Czy to jest tak trudne do zrozumienia? Niestety z obserwcji i rozmów z różnymi ludźmi wynika, że TAK.
Tak ojejciu, byl niedawno bogaty wujek od mecenatu, Jozek mu bylo. Pobawil sie na chwile w pileczke i zostawil wszystko, bo nie dalo sie w kazdym meczu wygrac i zdobyc miszcza jak sobie wymyslil. Wlasnie ten prywatny mecenat rozklada sport w tempie rownym predokosci swiatla. Zastanow sie nastepnym razem zanim zaczniesz znow fantazjowac.
Jeśli mamy dokładać obowiązków urzędnikom od zdrowia i finansów, to na pewno nie będzie z ich strony na to zgody, bez podniesienia pensji, a co za tym idzie w dalszym ciągu trzeba będzie wydawać sporo pieniędzy na realizację postawionego w artykule postulatu, także i tym razem jestem przeciw takiemu rozwiązaniu. Już chyba bym wolał, żeby urzędasy (przy założeniu, że jednak są) siedzieli i się nudzili, ale przynajmniej nie mieliby co spierniczyć ani na siłę tworzyć jakichś regulacji tytułem udowodnienia wszem i wobec, że są do czegoś potrzebni.
Stypendia to nie tylko finansowa gratyfikacja związana z działalnością naukową, ale cóż, o stypendiach sportowych chyba mało kto u nas słyszał…
By niektórym nie wydawało się to o czym piszę „utopijne” prosty przykład: dlaczego kraj, który niemal na każdych IO jest w czołowej trójce w klasyfikacji medalowej nie ma MinSpor, a programy stypendialne dla sportowców oparte są na finansowaniu ze środków prywatnych? Przypadek?
Panie Przemku-tak się składa, że jestem w temacie więc słowa o środkach prywatnych są po prostu nie prawdziwe. Domyślam się, że chodzi Panu o USA…więc musi Pan wiedzieć, że akurat wszyscy zawodnicy ocierający się o swoją reprezentację w danej dyscyplinie objęci są RZĄDOWYM programem z publicznych pieniędzy. Słynne są zgrupowania kadry USA w np. siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną ale i pływaków, atletów itp.
Zawodniczki USA w pilce noznej ktore wygraly ostatnia olimpiade od 2006 roku pobieraja pensje w wysokosci ok 70 000 dolarow rocznie (pomijamy premie za gre, wygrane, medale itd) wyplacana im przez zwiazek pilki noznej. Teraz beda graly w klubach sztucznie utworzonych i tez pobieraly wsokie wyplaty do konca 2016 roku. To jest oczywiscie „prywatny” mecenat. Nie ma ministerstwa sportu, ale czy to wazne z ktorej strony plynie kasa? Wazne ze jest.
Bardzo zaciekawł mnie ten wątek rządowych programów wypłacania pieniędzy sportowcom w USA, także jeśli można, to chętnie zapoznałbym się z jakimś materiałem źródłowym na ten temat.
W kwestii piłkarek: jeśli pieniądze wypłaca im związek piłki nożnej, to świetnie! Bo właśnie o to chodzi, żeby takimi kwestiami zajmowały się podmioty funkcjonujące jako stowarzyszenia chociażby. Domyślam się bowiem, iż amerykańska federacja działa na podobnych zasadach jak nasza rodzima. W innym wypadku nie byłaby pewnie zrzeszona w FIFA. A skoro tak, to finansowanie jej działalności nie pochodzi ze źródeł publicznych, tylko prywatnych, także w tym miejscu ważne jest, skąd „płynie kasa”.
Osobną kwestią jest samo istnienie i funkcjonowanie całej masy innych związków danych dyscyplin, które szczególnie w naszym przypadku są kolejnym reliktem czasów słusznie minionych. Ale jeśli miałyby istnieć takie związki, tyle że oprte wyłącznie o środki prywatne, to zapewne ich działalność i jej efekty wyglądałyby zupełnie inaczej…
Tak jeszcze apropos rządowego finansowania podmiotów sportowych…w Turcji i Grecji lat 70- 80′, rządy tychże państw przeznaczały kolosalne środki finansowe na poprawę jakości gry tamtejszych zespołów, które lokowane były w opłacanie trenerów, zapewne poprawę infrastruktury i bazy szkoleniowej. Efekt jest jak wiemy piorunujący, bo obecnie dzięki tamtej pomocy o współpracę z czołowymi gigantami takimi jak Galatasaray, Trabzonspor, Fenerbahce, Besiktas, jak i greckimi Panathinaikos, Olympiakos Pireus biją się największe firmy świata! Reasumując- państwo zrobiło podłoże pod sukces organizacyjno- finansowy, którego świadkami jesteśmy obecnie. Dlaczego więc nie przenieść dobrych wzorców na różne pola naszej gospodarki i pomóc zakładom w ich modernizacji tak by pózniej przynosiły korzyści. Ideologia jednak kolejnych rządów od 89 jest taka- zamknąć i sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na rozpierduchę…na nic konkretnego co się przyda!
Po co?
Po co mam oddawać w podatkach pieniądze na finansowanie sportu przez ministerstwo?
Po co, skoro finansuję aktywność sportową sam, sam za to płacę? Wszyscy mogą płacić sobie, opłacać swoim dzieciom, ich klubom – czyli pośrednio innym (biedniejszym) dzieciom z klubu. Po co tu państwo, po co mi stadiony narodowe?
Gdyby nie pobierano tych pieniędzy ode mnie, sam bym wydał (efektywnie więcej) na mój sport, który lubię uprawiać lub oglądać. Takie finansowanie jest uczciwe. Podobnie jak prywatny mecenat sztuki. Nie chodzę do filharmonii bo nie stać mnie, co nie przeszkadza państwu finansować kulturę, na dostęp do której (np. teatr, muzyka) mnie nie stać.
Dlaczegóż przestałbym uprawiać swe sporty jeślibym przestał odprowadzać podatki do min. sportu? Więcej bym na ne wydawał, nie mniej. To jakieś skrzywione socjalizmem myślenie o tych ministerstwach wspierających/zapewniających/ułatwiających. Toż to przecież maszynki do zarabiania pieniędzy dla tych przy korytkach – nieuczciwe, niepotrzebne pośrednictwo!
Andrzeju Twój wywód ogranicza się do kwestii indywidualnych, a nie w tym rzecz. Oczywiście dbając wyłącznie o własne cztery litery możemy myśleć po co płacę podatki skoro biegam po parku w butach za 20pln? Mnie chodziło o sport masowy bez wskazywania konkretnej dyscypliny a nie rekreacyjny. Cóż w tym złego, że Państwo buduje obiekt? Przecież potem można na tym odpowiednio zarobić! Jeśli ktoś ma tzw. łeb, to koszta inwestycji szybko się zwrócą i pozwolą czerpać korzyści wszystkim stronom.
Ależ państwo nie jest od zarabiania lecz od wydawania z sensem naszych pieniędzy. Tyle że ja oczywiście wydaje je efektywnie.
Sport masowy ma się doskonale bez państwowego wsparcia. Nie mogę wskazać teraz źródła, ale ktoś zestawił dane za 2010 rok: wysokość dotacji/wyniki dyscypliny. Zależność była odwrotnie proporcjonalna do wysokości dotacji.
Kwestie indywidualne w skali masowej przestają być indywidualnymi, czyż nie? To nie z powodu zachęty urzędników państwowych masy ludzi biegają, pedałują, wiosłują czy też cisną pedał gazu.
Nie widzę tak naprawdę zalety państwowej masowości sportu. Kiedyś państwu „zależało ” na jakości rekruta, dziś w zasadzie państwo pozbywa się armii więc chyba nie o to urzędnikom chodzi, na co wskazywałoby odstręczanie wręcz od sportu strzeleckiego (vide mój komentarz do art. o mitach o broni – miliony strzelców w Niemczech i potężny mecenat państwowy a tysiące w Polsce i brak rozwoju, finansowanie jakieś jest, ale się skończy, jak piszą…).
Odpowiedzią na pytanie „po co” może być wskazanie na zjawisko, które nazywam cyrkiem sportowym.
Dzisiejszy sport wyczynowy – tam gdzie dyscypliny mogą być „stelewizowane” to, jak wszyscy wiedzą potężne przedsięwzięcie biznesowe – nowoczesny cyrk z artystami najwyższego lotu. Cyrk gdzie zarabia się pieniądze i rządzi dyrektor a nie artyści (sportowcy wyczynowi). Cyrkowym dyrektorom jest na rękę skanalizowanie biznesu, kontrolowanie przepływu pieniędzy, po co tam jakieś inwestowanie w niemedialne dyscypliny – zwrot z inwestycji nikły albo wątpliwy, artyści krnąbrni, niezależni jacyś.
A tu mamy stadiony, ligi, szaleńczo drogi sprzęt, wysokie bariery wejścia w interes – świetne warunki do zagarnięcia zysków ze ściśle kontrolowanych przedstawień cyrkowych, namiot jest nieprzejrzysty i ręce obetniemy zaglądającym pod plandeczkę ;-). Wszystko to oczywiście dla dobra narodu, bo naród chce tych igrzysk, ale tak naprawdę nie są mu one potrzebne, chyba…
Aha, jeszcze raz, państwo nie ma prawa zarabiać, to ja mam zarabiać i po to płacę podatki by państwo mi zapewniało klimat. Kurczę, gram w nogę, płacę za wynajęcie hali miejskiej (państwowej) – dlaczego? Państwo nie może być konkurentem w interesach. Utrzymuję halę z podatków – nie starcza, chodzę tam grać, płacę zarabia ktoś, ktoś kto oparł się o nie swoje. To powinna być prywatna hala, zbudowana na prywatnym gruncie za prywatne pieniądze, w takim przypadku płaciłbym raz – właścielowi. Teraz płacę w podatkach i za wynajem, i za bilet na imprezę, i za wywieszenie swego reklamowego transparentu. To nie gra jak należy.
Comments are closed.