(Traktat o ekonomii – fragmenty)
Metale szlachetne, złoto i srebro, wybrano do roli pieniądza ze względu na ich właściwości mineralogiczne, fizyczne i chemiczne. Posługiwanie się pieniądzem w gospodarce rynkowej jest z prakseologicznego punktu widzenia niezaprzeczalnym faktem. Jako pieniądza używa się złota, a nie jakiejś innej substancji, i to stanowi fakt historyczny, którego nie da się wywieść z katalaktyki. W historii pieniądza, podobnie jak w innych działach historii, niezbędne jest rozumienie historyczne. Jeśli ktoś ma ochotę nazwać standard złota „barbarzyńskim przeżytkiem”, to musi się również zgodzić na użycie tego określenia wobec innych instytucji ukształtowanych na przestrzeni dziejów. A zatem to, że Brytyjczycy mówią po angielsku, a nie po duńsku, niemiecku lub francusku, również stanowi barbarzyński przeżytek, a każdy Brytyjczyk, który nie godzi się na zastąpienie angielskiego językiem esperanto, jest równie dogmatyczny i ortodoksyjny jak ci, którzy nie reagują entuzjastycznie na plany wprowadzenia pieniądza regulowanego.
Demonetyzacja srebra i wprowadzenie złotego monometalizmu było wynikiem celowej ingerencji rządu w sferę monetarną. Nie ma sensu zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby rząd nie dokonał takiej ingerencji. Trzeba jednak pamiętać, że intencją władz nie było wprowadzenie standardu złota. Rządy zamierzały ustanowić podwójny standard. Chciały zastąpić płynny kurs rynkowy między złotymi i srebrnymi monetami, które występowały niezależnie obok siebie, sztywnym kursem złota wobec srebra, obowiązującym z mocy przepisów. W doktrynach monetarnych, na których opierały się te plany, ujawniało się niezrozumienie zjawisk rynkowych charakterystyczne dla biurokratów. Próby wprowadzenia podwójnego standardu, opartego na obydwu kruszcach – złocie i srebrze – zakończyły się zupełnym fiaskiem. Standard złota to efekt tego niepowodzenia oraz świadectwo miażdżącej porażki rządów i doktryn, które cieszyły się ich gorącym poparciem.
W XVII wieku ceny monet, które narzucił rząd brytyjski, nadawały gwinei zbyt dużą wartość względem srebra, co spowodowało zniknięcie srebrnych monet z rynku. W obiegu pozostały wyłącznie te srebrne monety, które z powodu długotrwałego użytkowania lub innego rodzaju uszkodzeń nie zachowały nominalnej wagi. Nie opłacało się ich eksportować ani sprzedawać na rynku metali szlachetnych. W ten sposób, wbrew intencjom rządu, Anglia przeszła na standard złota. Przepisy, które wprowadzały de iure istniejący już de facto standard złota, pojawiły się znacznie później. Rząd zaniechał dalszych, bezowocnych prób zwiększania liczby srebrnych monet na rynku i bił je tylko jako monety zdawkowe o ograniczonym statusie prawnego środka płatniczego. Owe monety zdawkowe nie były pieniądzem, lecz substytutami pieniądza. Ich wartość wymienna nie zależała od ilości zawartego w nich srebra. lecz wynikała z tego, że w dowolnym momencie można je było, od ręki i nieodpłatnie wymienić na złoto o wartości odpowiadającej ich nominałowi. W istocie były to banknoty bite w srebrze, roszczenia do określonej ilości złota.
W XIX wieku podwójny standard przeszedł podobną ewolucję we Francji i pozostałych krajach Łacińskiej Unii Monetarnej, co doprowadziło do ustanowienia tam de facto złotego monometalizmu. Kiedy spadek ceny srebra pod koniec lat siedemdziesiątych spowodował automatyczne zastąpienie faktycznego standardu złota faktycznym standardem srebra, rządy tych państw wstrzymały produkcję srebrnych monet, by utrzymać standard złota. Struktura cen na rynku metali szlachetnych w Stanach Zjednoczonych doprowadziła jeszcze przed wybuchem wojny secesyjnej do przekształcenia prawnie zagwarantowanego bimetalizmu w faktyczny złoty monometalizm. Po okresie greenbacków wywiązał się spór między zwolennikami standardu złota a zwolennikami standardu srebra. Ostatecznie zwyciężył standard złota. Po przyjęciu standardu złota przez kraje najbardziej rozwinięte gospodarczo inne państwa poszły w ich ślady. Przetrwawszy wstrząsy inflacyjne w okresie I wojny światowej, większość państw szybko powróciła do standardu złota lub standardu dewizowo-złotego.
Standard złota pełnił funkcję światowego standardu w epoce kapitalizmu, wzrostu dobrobytu, poszerzania swobód i rozwoju demokracji – zarówno w sferze politycznej, jak i gospodarczej. Zdaniem przedsiębiorców korzystających ze swobody handlu jego główną zaletą było to, że stanowił standard niezbędny w handlu międzynarodowym oraz transakcjach międzynarodowego rynku walutowego i kapitałowego. Był środkiem, dzięki któremu zachodni przemysł i kapitał dotarły ze zdobyczami cywilizacji do najodleglejszych zakątków świata. Przyczyniło się to do uwolnienia ich mieszkańców z oków starych przesądów i uprzedzeń, stworzyło im nowe możliwości życiowe i szanse na dobrobyt, oswobodziło umysły i dusze, a także dało bogactwo, o którym wcześniej nikt tam nie mógł nawet marzyć. Standard złota towarzyszył bezprecedensowemu, triumfalnemu pochodowi zachodniego liberalizmu i mógł się przyczynić do zjednoczenia wszystkich państw we wspólnotę wolnych narodów, umożliwiając im pokojową współpracę.
Nietrudno zrozumieć, dlaczego standard złota uważano za symbol tej przemiany, która zarówno pod względem doniosłości znaczenia, jak skutków nie miała sobie równych wśród dziejowych przełomów. Ci, którzy chcieli zahamować zmiany mające na celu dobrobyt, pokój, wolność i demokrację, nienawidzili standardu złota, i to nie tylko ze względu na jego znaczenie gospodarcze. Standard złota był dla nich symbolem wszystkich doktryn, które chcieli zniszczyć, i wszystkich rozwiązań politycznych, które negowali. Stawką w walce przeciw standardowi złota było coś znacznie istotniejszego niż ceny towarów i kursy wymiany walut.
Nacjonaliści zwalczają standard złota, ponieważ chcieliby odseparować swój kraj od światowego rynku i wprowadzić możliwie jak najdalej posuniętą narodową autarkię. Interwencjonistyczne rządy i grupy nacisku zwalczają go w przekonaniu, że stanowi najpoważniejszą przeszkodę w manipulowaniu wysokością cen i płac. Jednak z największą zaciekłością przeciwstawiają mu się ci, którzy chcieliby wzmóc ekspansję kredytową. Według nich ekspansja kredytowa jest środkiem zaradczym na wszelkie bolączki gospodarki. Dzięki niej można by zmniejszyć, a w przyszłości całkowicie znieść stopy procentowe, podnieść płace i ceny tak, by skorzystali na tym wszyscy, oprócz pasożytów kapitalistów i wyzyskiwaczy pracodawców, oraz uwolnić państwo od konieczności zrównoważenia budżetu, słowem, zapewnić wszystkim przyzwoitym ludziom dobrobyt i szczęście. Jedyną przeszkodą w osiągnięciu przez ludzkość wiecznej prosperity jest standard złota, ów piekielny wynalazek wrednych i głupich ekonomistów „ortodoksyjnych”.
Standard złota z pewnością nie jest ani doskonały, ani idealny. W świecie ludzkich spraw nie ma czegoś takiego jak doskonałość. Nikt nie ma jednak możliwości wskazania, w jaki sposób można by zastąpić standard złota czymś lepszym. Siła nabywcza złota nie jest stała. Absurdalne są same pojęcia stabilności i niezmienności siły nabywczej. W rzeczywistym, zmiennym świecie nie może istnieć coś takiego jak stabilność siły nabywczej. W konstrukcji myślowej gospodarki jednostajnie funkcjonującej nie ma z kolei miejsca na środek wymiany. Istotną właściwością pieniądza jest to, że jego siła nabywcza podlega zmianom. Przeciwnikom standardu złota nie chodzi o to, żeby siła nabywcza pieniądza była stała. Ich celem jest stworzenie rządom możliwości manipulowania siłą nabywczą, w czym nie ograniczałby ich czynnik „zewnętrzny”, a mianowicie relacja pieniężna standardu złota.
Głównym zarzutem przeciw standardowi złota jest to, że do elementów kształtujących ceny wprowadza on czynnik, którego nie może kontrolować żaden rząd, a mianowicie zmiany w produkcji złota. „Zewnętrzna” lub „automatyczna” siła uniemożliwia rządowi zgodne z jego życzeniem uszczęśliwianie obywateli. Warunki dyktuje międzynarodowy kapitał, a niezależność państwa staje się pozorna.
Tymczasem bezskuteczność polityki interwencjonizmu nie ma nic wspólnego ze sferą pieniądza. Wykażemy później, dlaczego wszelkie sporadyczne próby ingerencji rządu w zjawiska rynkowe muszą zakończyć się niepowodzeniem. Jeśli interwencjonistyczny rząd chce naprawić niepożądane skutki swoich wcześniejszych ingerencji przez dokonywanie kolejnych ingerencji, to w końcu przekształca system gospodarczy kraju w socjalizm na wzór niemiecki. Wtedy całkowicie zanika krajowy rynek, a wraz z nim pieniądz i wszelkie kwestie monetarne, choć niekiedy pozostają w użyciu pewne terminy i określenia pochodzące z gospodarki rynkowej. W żadnym z tych dwu przypadków standard złota nie jest przeszkodą w realizacji szlachetnych zamiarów władzy.
Standard złota sprawia, że wzrost podaży tego kruszcu zależy od opłacalności jego wydobycia. Ogranicza to możliwość zwiększania podaży pieniądza przez rząd. Standard złota uniezależnia kształtowanie się siły nabywczej pieniądza od zmieniających się celów i doktryn partii politycznych oraz grup nacisku. Nie jest to wada standardu złota, lecz jego największa zaleta. Każda metoda sterowania siłą nabywczą jest z konieczności arbitralna. Wszelkie metody mające umożliwić ustalenie rzekomo obiektywnej i „naukowej” podstawy manipulowania pieniądzem opierają się na złudzeniu, że zmiany siły nabywczej można „zmierzyć”. Standard złota wyklucza wpływ sfery polityki na zmiany siły nabywczej pieniądza spowodowane czynnikami pieniężnymi. Jego powszechna akceptacja oznacza konieczność uznania prawdy, że nie da się uszczęśliwić ludzi drukując pieniądze. Niechęć do standardu złota wynika z przesądu, że wszechmocny rząd jest w stanie stworzyć bogactwo ze zwykłych kawałków papieru.
Panuje przekonanie, że standard złota jest również standardem uzależnionym od manipulacji. Rządy mogą wpływać na siłę nabywczą złota bezpośrednio przez ekspansję kredytową, nawet jeśli jest ona utrzymywana w granicach koniecznych ze względu na zachowanie wymienialności substytutów pieniądza, lub pośrednio przez nakłanianie ludzi do ograniczenia zasobów gotówkowych. Nie da się zaprzeczyć temu, że wzrost cen towarów w latach 1896–1914 został w dużym stopniu wywołany przez taką politykę rządów. Istotne jest jednak to, że standard złota utrzymuje wszelkie tego rodzaju próby zmniejszenia siły nabywczej pieniądza w ściśle określonych granicach. Inflacjoniści zwalczają standard złota właśnie dlatego, że uważają owe granice za poważną przeszkodę w realizacji ich zamiarów.
To, co ekspansjoniści nazywają wadą standardu złota, w rzeczywistości jest jego zaletą i stanowi o jego użyteczności, ograniczając zapędy inflacyjne rządów. Standard złota nie zawiódł. Rządy chciały doprowadzić do jego upadku, ponieważ kierowały się fałszywym przekonaniem, że ekspansja kredytowa jest właściwą metodą obniżenia stopy procentowej i „poprawienia” bilansu handlowego. Żaden rząd nie ma jednak władzy, która pozwalałaby znieść standard złota. Złoto jest pieniądzem handlu międzynarodowego i ponadnarodowej wspólnoty gospodarczej wszystkich ludzi. Nie podlega wpływom rządów, których panowanie ogranicza się do konkretnego kraju. Dopóki kraj nie jest niezależny gospodarczo w ścisłym znaczeniu tego słowa, dopóki w murach, którymi rządy próbują odseparować swoje państwa od reszty świata, wciąż są szczeliny, dopóty złoto będzie nadal używane jako pieniądz. Nie jest istotne to, że rządy konfiskują złote monety i sztabki oraz nakładają kary na tych, którzy je posiadają, jak na przestępców. W umowach rozliczeniowych, które mają służyć wyeliminowaniu złota z handlu międzynarodowego, unika się wzmianki o złocie. Mimo to obroty, jakie są następstwem tych umów, oblicza się na podstawie cen wyrażonych w złocie. Ktoś, kto kupuje lub sprzedaje na rynku międzynarodowym, oblicza korzyści i straty z takich transakcji w złocie. Chociaż waluta danego państwa nie jest powiązana ze złotem, struktura cen na jego rynku wewnętrznym jest nadal ściśle uzależniona od złota i jego cen na rynku międzynarodowym. Jeśli rząd jakiegoś państwa chce uniezależnić strukturę cen na rynku wewnętrznym od rynku światowego, musi sięgnąć po inne metody, takie jak zaporowe stawki ceł i opłat eksportowych oraz embargo. Nacjonalizacja handlu zagranicznego, bez względu na to, czy dokonuje się jej otwarcie, czy pośrednio* przez regulacje dotyczące rynku dewizowego, nie eliminuje złota. Rządy jako podmioty handlujące dokonują transakcji, stosując złoto jako środek wymiany.
Walki ze złotem, do której wszystkie dzisiejsze rządy przykładają wielką wagę, nie należy traktować jako zjawiska wyizolowanego. Stanowi ona tylko jeden z elementów potężnego procesu destrukcji będącego znakiem naszych czasów. Ludzie zwalczają standard złota, ponieważ wolny handel chcą zastąpić narodową autarkią, pokój wojną, swobody polityczne totalitarną wszechwładzą rządu.
Może się zdarzyć, że wydobycie złota za pomocą jakiejś technologii przyszłości stanie się tak tanie, iż nie będzie się ono nadawało do celów monetarnych. Wtedy standard złota trzeba będzie zastąpić jakimś innym standardem. Rozważania dotyczące tego, w jaki sposób ten problem zostanie rozwiązany, są jałowe. Przecież nie wiemy, w jakich warunkach trzeba będzie podjąć taką decyzję.
Ludwig von Mises
(3 listopada 2008)
tłum. Witold Falkowski
Powyższy tekst stanowi fragment książki Ludwiga von Misesa „Ludzkie działanie”, której pierwsze polskie wydanie ukazało się na naszym rynku w 2007 roku. Publikujemy go dzięki uprzejmości p. Witolda Falkowskiego, autora przekładu do polskiego wydania książki

1 KOMENTARZ

  1. Bardzo potrzebny artykuł.
    Jedna uwaga. Tekst podany w powyższej formie męczy wzrok. Warto pomyśleć o lepszej i większej czcionce i częstszych odstępach 🙂

Comments are closed.