Zupełnie słuszne jest poszukiwanie w podatku obrotowym drogi wyjścia z obecnego bagna podatkowego, polegającego na niezwykle kosztownym (z powodu jego skomplikowania oraz kosztów poboru) podatku VAT i dochodowym. Rzecz leży tylko w tym, aby nie wpaść w inny błąd, polegający na wysokiej stawce tego podatku, która musi być z założenia jednolita w stosunku do rożnych zawodów, generujących jednak różne dochody, oraz aby nie próbować likwidować tego problemu różnymi urzędniczymi, wyssanymi z palca stawkami – jak za PRL-u.
Według mnie, można to uzyskać wprowadzając podatek obrotowo-dochodowo-VATowy, (ODV) mający dodatkowo i tę przewagę, że bardziej akceptowalny społecznie – bez czego nie przejdzie żadna, nawet najmądrzejsza propozycja.
Podatek taki, wbrew swej trójczłonowej nazwie byłby bardzo jednolity i bardzo prosty, podobny częściowo do obecnych rozwiązań (w tej lepszej części), nie wymagałby np.: prowadzenia żadnej księgowości – nawet w dużych firmach (gdzie też znacząco rzutuje ona na ich koszty i w efekcie koszty ich pracy), żadnych kas fiskalnych (poza niektórymi rodzajami handlu – zależnymi od częstotliwości klientów – oraz od woli samych handlowców), wysyłania deklaracji itp. biurokratycznych pomysłów. Podatek ten, posiada cechy p. dochodowego, bo jest w nim wyliczany dochód poprzez odjęcie kosztów, cechy p.obrotowego bo nadzorowany jest w poniżej przedstawiony sposób obrót gospodarczy, oraz lepsze cechy p.VAT – gdyż do wartości dodanej w postaci wytworzonego dobra lub pracy, dodawany byłby odpowiedni koszt podatkowy.
Drobny lub duży przedsiębiorca, jak też każdy obywatel, posiadałby tylko poniższe, proste obowiązki. Nie byłoby wymagane rejestrowanie żadnych firm. Byłoby to tylko wola samych przedsiebiorców, jeśli chcieliby oni chronić urzędowo ich nazwy, nie podlegać każdorazowemu badaniu przez swoich klientów ich dokumentacji koncesyjnej lub uprawnień zawodowych, posiadać prawo do ograniczonej odpowiedzialności prawnej lub sądowego występowania jako firma, itp. sprawom.
Byłyby to następujące obowiązki:
- Wyliczenia swoich miesięcznych dochodów (wyłącznie na podstawie przyjętych na rachunek wypłat wynagrodzenia, stanu kasy, oprocentowania wkładów itp.
- Odliczenia od uzyskanego dochodu poniesionych kosztów jego wytworzenia, wyłącznie na podstawie posiadanych rachunków, a w oparciu o ustawę określającą co może być sklasyfikowane jako koszt – lecz bez regulacji amortyzacyjnych czy ograniczeń kwotowych. (Taka ustawa musi być bardzo klarowna! Wszystko, co może chociaż częściowo przyczyniać się do wytworzenia dochodu, powinno stanowić uprawnione koszty uzyskania. Jednak tylko Sąd ds.gospodarczych powinien mieć prawo precedensowo orzekać co mogło a co nie mogło być taką podstawą. Wyjściowym materiałem powinno być nadanie poszczególnym rodzajom zawodów, dopuszczalnych kosztów )
- Dokonania wpłaty należnego podatku.
- Przechowywania przez 3 lata wszelkich rachunków, które posłużyły powyższemu wyliczeniu.
- Regulowania wszelkich transakcji związanych z obrotem gotówkowym, wyłącznie w oparciu o wzajemnie wystawiane rachunki – nawet gdy ktoś nie prowadzi działalności gospodarczej. W przypadkach wyjątkowych (na pewno nie w przypadku taksówkarzy!), powinny funkcjonować kasy fiskalne. Tylko tam, gdzie nie jest możliwe szybkie przyjęcie od nabywcy, rachunku potwierdzającego zapłatę za; towar, usługę lub wypłatę wynagrodzenia. W innych wypadkach, obywatele musieliby posiadać jedynie osobiste bloczki rachunkowe, podobne do czeków imiennych (z wydrukiem ich danych), na który byłaby ręcznie lub maszynowo wpisywana tylko kwota – jeden byłby dla nabywcy, a drugi dla sprzedawcy.
- Obywatele musieliby poddawać się wyrywkowej kontroli skarbowej, a w tym instytucji prowokacji handlowej. Cała kontrola skarbowa polegałaby tylko na tym, że losowo sprawdzani byliby wszyscy obywatele (nie tylko firmy), czy należycie obliczyli swój dochód – jeśli nie, to musieliby uiszczać odsetki karne, ale bez kary więzienia. Ta obowiązywałaby tylko w przypadku bardzo wysokiej „pomyłki”. Prowokacje handlowe polegałyby na proponowaniu przez tajnych urzędników skarbowych, transakcji handlowych (w szerokim znaczeniu) bez ich poświadczania rachunkami. Ten sposób wyeliminowałby skutecznie oszukiwanie i szarą strefę, a posiadanie rachunków przez obie strony (w tym pracodawców) i możliwa kontrola wyrywkowa którejś z nich, skłaniałaby do uczciwego (pełnego) rozliczania dochodów.
- Każdy obywatel, zmuszony byłby w swoim interesie (w oparciu o przepis ustawy), doliczać do każdej ceny swojej pracy lub towaru, koszt należnego podatku, aby w momencie jego płacenia mieć na ten cel stosowną nadwyżkę środków – w tym część należną na zasilenie wskazanej przez niego (tylko raz) prywatnej centrali ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych (lub osobnych). Ubezpieczenia i emerytury byłyby opłacane wyłącznie z podatków w celu zniesienia tej uciążliwości fiskalno – biurokratycznej i uzależnienia jej również od dochodów obywateli, co spowodowałoby bardzo szybkie powstawanie nowych miejsc pracy i nowych firm, początkowo zawsze słabszych ekonomicznie. Urząd Skarbowy zbierający podatki, odliczałby należny, ustawowy procent na ubezpieczenie i emerytury, a następnie wrzucał je do wspólnego worka i dzielił równo pomiędzy obywateli, przekazując takie same kwoty na różne, prywatne ZUSy. (nie byłoby państwowego ZUSu!). Kto by chciał mieć wyższą emeryturę lub leczyć się w szpitalach działajacych w oparciu o umowy dodatkowe z takimi prywatnymi ZUSami, musiałby już indywidualnie uiszczać do nich dodatkowa składkę.
Rafał Kopko
(5 kwietnia 2004)