Książka „Prawicowe dzieci czyli blef IV RP” nie spodoba się pewnym środowiskom, wręcz uznana zostanie za pozycję obrazoburczą, zaś jej autor zniknie pewnie w mrokach zapomnienia, gdyż co to za ptak, co własne gniazdo kala…
Leszek Misiak, wiele lat przepracował jako dziennikarz śledczy m.in. w „Gazecie Polskiej” i to właśnie głównie jej środowisko oraz PiS wziął w swojej książce na tapetę. Szczególnie zaś redaktora naczelnego GP, Tomasza Sakiewicza oraz jego najbliższą współpracownicę Katarzynę Hejke. Czego czepia się Misiak? Zarzuca temu duetowi oraz ścisłemu gronu jego najbliższych współpracowników np. wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej do celów biznesowych, które służą tak naprawdę wąskiej grupie ludzi. Misiak sugeruje, że w tej grupie znajdować się może również poseł Antoni Macierewicz, który jest bardzo częstym gościem w redakcji „GP”. Misiak zastanawia się chociażby, dlaczego biała księga dotycząca tragedii smoleńskiej powstała w oparciu o ustalenia komisji sejmowej ds. zbadania katastrofy smoleńskiej wydana została nie przez wydawnictwo sejmowe – wszak komisja działa na koszt podatników – lecz przez prywatne wydawnictwo Tomasza Sakiewicza i jego teścia, dając zarobić wąskiej grupie znajomych królika.
Misiaka bulwersuje fakt, iż Tomasz Sakiewicz nie płaci w terminie wynagrodzeń swoim pracownikom, tłumacząc to trudną sytuacją wydawnictwa wydającego jego media, a jednocześnie urządza on wystawne bankiety, bale, kolacje w drogich restauracjach, podczas których najściślejsze grono „wtajemniczonych” świetnie się bawi.
Leszek Misiak udowadnia, że „niepokorność” środowiska skupionego nie tylko wokół Sakiewicza, ale także tygodników „W Sieci” i „Do Rzeczy”, można włożyć między bajki. Najdobitniej pokazała to sytuacja jaka zaistniała po buncie dziennikarzy „Rzeczypospolitej”, który wybuchł na skutek zwolnienia Cezarego Gmyza za słynny artykuł na temat trotylu (który Misiak zresztą mocno krytykuje). Dziennikarze z hukiem odeszli z dziennika Hajdarowicza, po czym już nieco ciszej, bez rozgłosu… zaczęli do niego wracać (Robert Mazurek, Rafał Ziemkiewicz, Łukasz Warzecha, Tomasz Terlikowski i inni). Cała „niepokorność” tego środowiska okazała się picem na wodę, pozoranctwem, za którym kryła się zwyczajna proza życia – czyli kredyty do spłacenia. Powrót do Hajdarowicza dawał cień szansy na ich spłatę. Poza tym, środowisko „niepokornych” to dla Misiaka towarzystwo wzajemnej adoracji, które kisi się we własnym sosie, samo się lansuje, jego reprezentanci sami ze sobą przeprowadzają wywiady-rzeki. Dostrzega w nim próżność i dążenie do zwykłego poklasku, czego przykładem jest choćby Cezary Gmyz – nagrodą w jednym z konkursów ogłoszonych przez „GP” miała być m.in. kolacja z Gmyzem. „Szkoda, że nie połączona ze śniadaniem” – ironizuje Misiak.
Leszek Misiak w swojej krytyce środowiska „prawicy” nie pomija największej partii opozycyjnej czyli PiS-u. Dla niego jest to udawana opozycja, która tak naprawdę tkwi w okrągłostołowym układzie i której nie zależy na tym, by ten układ rozwalić. Musiałaby wówczas rozwalić samą siebie. Bracia Kaczyńscy, którzy byli uczestnikami okrągłego stołu jedynie udają opozycję. Owszem, między PO a PiS dochodzi do sporów, konfliktów, do podkładania sobie świń, jednak zasadnicza kwestia czyli konserwowanie układów okrągłego stołu, pozostaje zasadą działania obu ugrupowań. Misiak ma żal do prezydenta Kaczyńskiego za utajnienie aneksu do raportu z likwidacji WSI, za podpisanie Traktatu Lizbońskiego, który pozbawił Polskę suwerenności i za przerwanie ekshumacji w Jedwabnem. Jego zdaniem w tych wszystkich działaniach sekundował mu jego brat, Jarosław, który – jak ujawnia Misiak – zmuszał groźbami posłów PiS do głosowania za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego.
Autor „Prawicowych dzieci” idzie w swych rozważaniach znacznie dalej – otóż stara się wykazać powiązania środowisk, które rządzą dziś Polską, bądź stanowią koncesjonowaną opozycję, z masonerią. „Największy wysyp lóż zaczął się po okrągłym stole” – pisze. Dodaje, że tej kwestii nie należy lekceważyć. Kilku założycieli KOR, Jan Józef Lipski, Ludwik Cohn czy Edward Lipiński było masonami. A trzeba pamiętać, że KOR – organizację lewicy laickiej – zakładał Antoni Macierewicz, który dziś uchodzi za polityka prawicy. „Wolnomularskie korzenie ww., Bronisława Wildsteina, Jana Olszewskiego i innych nie miałyby dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, gdyby loże działały w Polsce na rzecz narodowo-katolickiej Polski, jaką była od wieków i dzięki tej tradycji przetrwała” – pisze Misiak. To nie kto inny, jak Lech Kaczyński gościł w Pałacu Namiestnikowskim przedstawicieli żydowskiej loży B’nai B’rith Polin, reaktywowanej w Polsce po jej delegalizacji u schyłku II RP. „Nie znam żadnego aktu prawnego, który znosiłby dekret prezydenta Mościckiego, a jeśli się nie mylę, prezydent Kaczyński, profesor prawa, złamał prawo zezwalając na reaktywowanie ww. organizacji” – zauważa autor „Prawicowych dzieci”.
Leszek Misiak tłumaczy fakt powstania książki troską o Polskę, o prawdę. Jego zdaniem atmosferę w kraju mogłoby oczyścić odtajnienie aneksu do raportu z likwidacji WSI oraz otwarcie działu akt zastrzeżonych IPN. Jak twierdzi, chce otworzyć ludziom oczy, by nie dali się dłużej wodzić za nos fałszywym patriotom, by nie dali się im wykorzystywać. Trudno wniknąć w prawdziwe intencje autora książki, w końcu jeszcze do niedawna należącego do środowiska „niepokornych”. Czy zrobił to rzeczywiście z potrzeby serca, czy też po prostu mści się na swoich dawnych kolegach za to, że wypadł na boczny tor, czy też w końcu napisał ją na zlecenie służb? Nawet jeśli te wątpliwości każą podejść do niego z pewnym dystansem, to w niczym nie obalają one opisanych w książce faktów. A te są momentami przytłaczające.
Na koniec wspomnę, iż w „Prawicowych dzieciach” znalazło się miejsce także dla naszego portalu. Autor opisał w książce batalię Prokapitalizm.pl o nakłonienie posła Macierewicza do złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności Traktatu Lizbońskiego z konstytucją. Dzięki niej można sobie tę batalię przypomnieć.
Paweł Sztąberek
Leszek Misiak – „Prawicowe dzieci czyli blef IV RP”, Oficyna Aurora, Warszawa 2015
Pisze się i mówi „wziąć na tapet”.
Nazwa wydawnictwa mnie się z jednym kojarzy! Może z mojej strony to zboczenie antylewicowe, lecz tak mam. Książka powstała tak mi się zdaje, po przeczytaniu tej krótkiej recenzji w ramach walk frakcyjnych w środowisku lewicy – lewicy bezbożnej, z lewicą pobożną oraz lewicą pobożno/bezbożną, zależy od potrzeb; walka żydokomuny, z żydomasonerią na szkodę Narodu i Państwa Polskiego. Coś mnie się zdaje, że za chwilę ukarzą się materiały na pana Misiaka, że …. i jest oczywiście ruskim agentem. W tej sytuacji komu ze świata polityki zaufać???? Pomieszanie informacji, z dezinformacją, kłamstwa i prawdy. Jak odróżnić ziarna od plew? Marnie przewiduję, czeka los Polski i Polaków. Szczególnie, że większość z Polaków jest już, sądząc z tego co mówią i piszą, tylko polskojęzycznym zbiegowiskiem, motłochem posługującym się językiem polskim, bo już do tradycji i historii Polski nie bardzo się przyznającej. Jeżeli jest w tej książce ziarno prawdy, a autor napisał ją bez powiązań frakcyjnych lewicy czy na zlecenie „SS”, to przewiduję, że jego również odwiedzi wielokrotny i masowy samobójca. Ciekawie wyglądałaby rozmowa p.Misiaka z p.Sumlewiczem. Chyba piszą o tym samym, lecz z innej perspektywy i z innych strzelają papierów. Oficyna AURORA brzmi jak Krążownik „Aurora”.
Dobrze jest napisane na TAPETęĘĘĘĘ! ĘĘĘĘ! tapetę!!!!
Taka ciekawostka, ciekawe czy to prawda – pch24.pl/niemiecka-prokuratura-wszczela-procedure-w-sprawie-smolenska,36094,i.html
Nielojalni zawsze postrzegani będą jak ostatnie mendy, bez względu na to czy nazywają się Misiaki, Rostkowskie, Kamińskie, Zalewskie, Sikorskie czy Paligłupy.
[…] Czytaj całość […]
http://niezalezna.pl/67584-macierewicz-na-zjezdzie-klubow-gazety-polskiej-interesuje-nas-prawda-nie-zemsta
Bardzo interesujący link. Polecam!
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=902175753175969&id=176150972445121
Na „prawy.pl” jest – odwołanie czy wyjaśnienie tego nowo(???) powstającego (oficjalnego????) lobby Państwa Żydowskiego: prawy.pl/z-kraju/9590-jan-dziedziczak-nie-ma-zadnego-lobby-izraelskiego
Ciekawe czy te „wyjaśnienia” wszystko rozwiewają, czy wręcz przeciwnie zaciemniają ten FAKT PRASOWY???
Podstawowe stwierdzenie powinno być takie, że PiS to żadna prawica, ich program gospodarczy jest bardziej na lewo niż ten od SLD !
Niewiem co o tym myśleć. Dlaczego my Polacy nie umiemy się sami rządzić? Dajemy się ogłupiać przez różne bandy, a gdy zmądrzejemy jest już za póżno i krew się leje. Ile razy już tak było .
Nie obchodzi mnie co powodowało Misiakiem – nie startuje on na prezydenta czy senatora. Fakty wychodzą czasem jak dwóch się pokłóci, ale fakty zostają faktami. To ważna książka !
Ciekawa książka jeśli chodzi o kuchnię Gazety Polskiej (ludzie, stosunki między nimi, sprawa badania Smoleńska, wpływu polityków na redakcję, finansowania), jednak trochę niechlujnie napisana i zbyt dużo dygresji związanych z opiniami o polityce samego Misiaka zawierająca. Warto mimo to przeczytać.
Comments are closed.