Wszystko wskazuje na to, że znaczna część pieniędzy Greków pozostanie w areszcie, w bankach. Tak zwana kontrola przepływu kapitału, jaką chcą zafundować Grekom uniozłodzieje po raz kolejny stawia pod znakiem zapytania kwestię bezpieczeństwa naszych środków deponowanych w bankach.
O lekcji cypryjskiej, kiedy to rząd tej niewielkiej wyspy postanowił skonfiskować depozyty obywateli, wielu już zdążyło zapomnieć. Ale historia, jak widać, lubi się powtarzać. Milczenie świata w sprawie grabieży dokonanej na klientach banków na Cyprze rozochociło złodzieja. Już wówczas pojawiały się głosy, że przypadek cypryjski to tylko test mający sprawdzić reakcję innych. Jeśli rzeczywiście tak było, test ten wypadł pomyślnie dla tych, którzy go zaplanowali i przeprowadzili Przeciwko rabunkowi zaprotestował wówczas jedynie Luksemburg, jednak nikt nie przejął się reakcją małego państewka. Swoje niezadowolenie wyraziły także Wielka Brytania oraz Rosja, jednak te, zapowiadając, że zrekompensują straty swoim obywatelom posiadającym konta w cypryjskim bankach, koszta tej grabieży wzięły niejako na siebie, złodzieja zostawiając w spokoju. Okazało się więc, że kradzież – w tym przypadku – popłaciła. I był to optymistyczny sygnał nie tyle może dla rządu Cypru (bo jemu przypadła przykra rola wykonawcy), ale przede wszystkim dla organach władzy w Unii Europejskiej.
Dziś możemy się dowiedzieć, że rząd Grecji wraz z decydenckimi gremiami w UE nie wyklucza, iż tzw. kontrola przepływu kapitałów może potrwać jeszcze wiele miesięcy – bez jasnego określenia jak wiele – to jest dotąd, dopóki greckie banki nie zostaną wystarczająco dokapitalizowane. Całkowite uwolnienie z aresztu pieniędzy Greków obiecywane jest już od wielu dni, i przekładane z tygodnia na tydzień. Ale do zakończenia tej operacji jest – jak widać – jeszcze daleko, o ile w ogóle kiedykolwiek do niej dojdzie.
Cała ta sytuacja pokazuje, że pojęcie suwerenności w obszarze strefy euro nie istnieje, a jeśli – to wyłącznie na papierze. Przypomina się tu słynne stwierdzenie Rothschilda, że nie ma znaczenia kto w danym kraju sprawuje władzę polityczną, znaczenie ma to, kto kontroluje w tym kraju pieniądz. W tym przypadku ta kontrola spoczywa nie na Grekach, lecz na Europejskim Banku Centralnym z siedzibą we Frankfurcie nad Menem. Ten z kolei liczyć się musi ze stanowiskiem innych, silnych banków, głównie niemieckich. To właśnie Bundesbank miał wymusić na EBC zamrożenia dofinansowania greckich banków, a przez to doprowadzić do ich zamknięcia na długie tygodnie. To – według doniesień – głównie Niemcy domagają się zastosowania w Grecji wariantu cypryjskiego, tj. doprowadzenia do sytuacji kiedy to koszta ratowania banków ponieść będą musieli właściciele depozytów.
Wygląda więc na to, że grecka tragedia będzie miała swój dalszy ciąg, a najwięcej straci na niej przeciętny zjadacz chleba. Przy okazji po raz kolejny widać jak na dłoni, jak wątłych podstaw jest system bankowej rezerwy cząstkowej, oparty na wierze w papierowy pieniądz. System, który obowiązuje również u nas.
Paweł Sztąberek
Wariant cypryjski, sposób grecki? A o polskim skoku na OFE i zajebanie 150 miliardów złotych, z czego przy przelewaniu z kont bankowych OFE na konta budżetu państwa, drugie zajebanie, 100 miliardów, to nie z inicjatywy Unii Jewrejskiej? KTOŚ za władzami takich organizacji jak Bank Światowy, Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, poszczególne rządy i parlamenty poszczególnych państw; KTOŚ za nimi stoi. KTO z imienia i nazwiska, jakiej jest narodowości i jakiego obywatelstwa? Czy tworzą jeden gang czy wiele band rabunkowy? I na koniec rządy Rosji i Wielkiej Brytanii „ratując” swych obywateli z cypryjskiej opresji, wyrównując straty posiadaczom cypryjskich kont, dokonały rabunku własnych obywateli na ich rzecz; przecież te pieniądze z podatków wzięli zabieranego wszystkim i dano nielicznym. SOCJAL na rynku bankowym. Pojebany świat.
Comments are closed.