Imigranci dotarli i do nas. W skromnej liczbie, ale liczy się fakt. Jak dowiedzą się o różnicach w socjalu, to i tak pewnie poszukają innego miejsca do życia. Nie jest wykluczone, a wręcz jest bliskie pewności, że wśród nieprzebranej ilości biednych pozbawionych środków do życia i perspektyw ludzi, znajduje się spora grupa ekstremistów, zadymiarzy i zwykłych przestępców.

Nie jest też wykluczone, że rolą części przybyszów jest bezkrwawe zdobywanie przyczółków na nowym terytorium. Bardzo łatwo jest w przypadku imigrantów znaleźć wszelaką, nie zawsze pożądaną z naszego punktu widzenia, motywację do wędrówki.

Należy zatem zadać pytanie, po co systemowi (bo organizm, który nami kieruje nie jest państwem) potrzebni są islamscy ekstremiści? Gdyby nie byli potrzebni nikt przecież bez żmudnej kontroli i z rażącym pominięciem legalności nie wpuściłby takiej ilości ludzi na swoje terytorium. Tak więc to, że są potrzebni jest faktem, zostaje tylko kwestia: po co?

Wydaje mi się, że znam po części odpowiedź na to pytanie: byśmy się bali. Tak, sądzę, że chodzi tu o strach. Taki zwykły codzienny: o dzieci, o samochód, o mieszkanie. Już nie strach przed terrorystą, ale przed wyrostkiem wchodzącym do naszego ogródka czy na schodową klatkę z chustą zasłaniającą twarz będzie nas nękał. Strach o arabskie napisy i groźby. Chodzi o to, byśmy się zaczęli dopominać od systemu większej ochrony, a on nam ją jak najchętniej zaoferuje dokręcając śrubę naszej wolności. Za kilka lat decyzja o przyjęciu imigrantów zostanie uznana za błąd, część polityków zapłaci za nią swoją karierą, ale faktów nie da się już odwrócić. Pamięć wyborców w mediokracji jest wyjątkowo krótka. Kto pamięta deklaracje pani kanclerz Anieli sprzed pięciu lat o tym, że polityka multi-kulti poniosła fiasko? Pewnie mało kto. I co się stało? A nic. Ma się ona jak najlepiej. Mieliśmy zatem do czynienia albo ze zwykłym mydleniem oczu pod publiczkę, albo mamy w tej chwili do czynienia z cyniczną grą nastawianą na ważniejsze, dla rządzących lub ich mocodawców, cele.

Pojawia się tylko refleksja: widzicie w co wdepnęliśmy dziesięć lat temu w referendum pozwalając na nasz europejski anszlus. Ale jakie w tej chwili ma to znaczenie?

Adam Kalicki

3 KOMENTARZE

  1. Być może Pan Adam Kalicki ma rację. Trzeba wiedzieć, że znacznie łatwiej manipuluje się ludźmi jeżeli są oni zastraszeni.
    Wolnymi ludźmi jest bardzo trudno manipulować.

  2. Wolny człowiek to taki co ma bogactwo i forsę? Bogactwo w sensie moralności, ideowości i duchowości, a forsę w sensie materialnym i przedmiotowym? To tu w Europie, w tym i w Polsce jest tych bogactw bardzo mało i się jeszcze zmniejsza to bogactwo.

  3. Likwidacja panstwa narodowego to jedno z podstawowych zalozen doktryny NWO. Najlatwiej je zlikwidowac zasiedlajac teren przeciwnika. Co sie jeszcze wydarzy w tej wojnie swiatowej nr 3 bedzie pewnie dosc brutalnie bolesne.

Comments are closed.