W ostatnim czasie po zapowiedziach sprzed wielu miesięcy Austriacki Bank Centralny ściągnął część swoich rezerw złota do siebie i potwierdził, że planuje proces odzyskiwania kruszcu kontynuować.

Na repatriację złota decydują się w ostatnich latach także inne kraje, w tym Niemcy i Holandia. Część krajów kupuje złoto, o czym czytelnicy tego bloga oraz pokrewnych doskonale wiedzą. Wymienić tu należy choćby Chiny i Rosję. W całym tym gąszczu doniesień o relokacji kruszcu nie padają pytania: po co kraje ściągają złoto do siebie? Czemu część z nich dokupuje złoto? Dlaczego ktoś miałby w ogóle mieć złoto, skoro jeszcze całkiem niedawno Brytyjczycy sprzedali część swoich metali po iście frajerskiej cenie, Szwajcarzy przeprowadzili głośne referendum poświęcone relacji papierowego franka do metalu, zaś Amerykanie jak zwykle nic nie mówią, nie wpuszczają nikogo do Fort Knox, a jeśli w ogóle już coś sygnalizują to tyle, że nic nie rozumieją lub chcą robić takie wrażenie…

 Cóż nam mówi historia na temat „wybierania” złota z cudzych skarbców?

Po 1918 roku, kiedy I światowy obłęd się zakończył Europa była całkowicie zdewastowana, kraje Starego Kontynentu były pozbawione prawdziwego pieniądza (czyt. złota), zaś Amerykanie – dofinansowani europejskim złotem, za które wysyłali aliantom konserwy i naboje – pełną parą hulali w oparach prohibicyjnego alkoholu oraz na fali spekulacyjnych pożyczek, dziś pięknie określanych mianem stymulujących gospodarkę.

Generalnie z powodu braku kasy Brytyjczycy cierpieli na deflację, bezrobocie oraz cały szereg innych schorzeń ekonomicznych, które wywołane były tym, że po kolei: (1) wstrzymano wymianę papieru na metal (1914); (2) nadrukowano papierowego szajsu (lata wojny); (3) na konferencji w Genui – 1922 rok – ustalono powrót do wymienialności, ale jedynie dla dużych instytucji, które stać było na 400-uncjowe sztaby; (4) utrzymano starą wycenę funta na poziomie 4,86$, choć wart on był wedle wyceny rynkowej ok. 30% mniej (oficjalnie sprawka Churchilla, który ponoć nie szczególnie znał się na bankowości, stąd zdaniem niektórych – moim również – za wszystkim mogli stać „doradcy” z londyńskiego City).

Co ważne, na mocy ustaleń z 1922 roku, funt miał stać się walutą rezerwową dla innych państw. Stąd, w znacznej mierze Francuzi oraz inne państwa „ciułali” papierowe funty, których było całkiem niemało.

Upraszczając sprawę, Brytyjczycy utrzymywali stosunek papierowego funta do złota na stałym poziomie, choć ilość tego pierwszego rosła. To tak jakbyśmy dziś ustalili cenę złota na poziomie 5.000 zł, następnie uruchomili drukarki, rozdali kasę wszystkim dookoła i wciąż za wszelką cenę trzymali się ceny złota na poziomie 5.000 zł, podczas gdy realnie było ono warte już znacznie więcej. Czyż mając wyższą pensję nie kupowałbym złota, którego cena stała w miejscu? Co by robił w tej sytuacji Kowalski? Tak, zamieniał papier na złoto. Wypisz wymaluj prawo Kopernika Greshama. I to właśnie działo się w UK w powojennych latach. Tyle, że zamieniającym funty na złoto nie byli szarzy Smith i Johnson, lecz duże instytucje. Ci pierwsi szukali pracy.

 Dlaczego więc metal odpływał z brytyjskich skarbców? Ponieważ rosła podaż pieniądza, a więc jego wartość spadała, zaś wartość kruszcu rosła. Te podmioty, które było stać na wymianę papieru na 12,5 kilogramowe sztaby (400-uncjowe) robiły to bez krzty wahania. Proste.

Głównie kwapiący się do wymiany pochodzili z całkiem niedaleka, albowiem zza kanału La Manche.

Brytyjczycy ocknęli się w 1931 roku we wrześniu i zawiesili wymienialność złota z papierem.

Co się stało potem?

Uwaga siłą rzeczy musiała być przekierowana za Atlantyk, gdzie głupota drukowania pieniądza i udzielania spekulacyjnego kredytu zbierała swoje gorzkie żniwo, a przyczyny czego upatrywano się w zbyt małej ilości pieniądza. Sic!

 Co tu dużo mówić… Idealny argument w przepychaniu ustaw i przepisów pozwalających na kontrolę podażą pieniądza. Tyle, że złotem kontrolować się nie da, ponieważ jego ilość jest ograniczona. Z papierami rzecz się ma zgoła inaczej. Jak nie trudno się domyśleć pułapka na szlachetny metal czyhała tuż za rogiem.

Część ludzi – zdecydowana mniejszość, trzeba to nazwać wprost – zawsze właściwie rozumiała mechanizm funkcjonowania metali w systemach monetarnych. Podmioty i wszelkiej maści finansowe instytucje spłoszone wydarzeniami w UK postanowiły ustawić się w kolejce po złoto w US. Podczas gdy w Europie do 1931 można było zamieniać papierowe funty na złoto, tak od września tegoż roku było to możliwe już tylko i wyłącznie w US. Zaczął się odpływ kruszcu ze skarbców Jankesów.

Całości goryczy dodawała deflacja, z którą wiązała się określona postawa obywateli. Polegała ona na chowaniu gotówki w materacach, a nie na kontach bankowych. Innymi słowy, (1) z amerykańskich banków znikała gotówka, ponieważ ludzie – amerykańscy obywatele – bali się że ją utracą wraz z bankructwem coraz większej liczby banków, (2) zaś podmioty zagraniczne bały się, że zostaną z zielonymi papierami, których nie będą mogły wymienić na lśniący kruszec, na podobieństwo wydarzeń z UK. Amerykańskie banki (tak komercyjne jak i oddziały federalne) zaczęły tracić krew – papierową gotówkę i złoto.

Kiedy nie ma hajsu to nie ma rezerw. Kiedy nie ma rezerw to nie można udzielać pożyczek. Kiedy nie udziela się pożyczek to się nie zarabia. Wyjściem było, aby stać się bankiem oszczędnościowym, ale na tym jest żaden zarobek. Wymaga pracy. Uczciwej, rzetelnej, wieloletniej…

… kłócącej się z ideą priorytetu maksymalizacji zysków. Cóż… zwyczaje się zmieniają. Jedzenie małą łyżeczką przestawało być popularne w ojczyźnie kapitalizmu.

Jesienią 1932 roku kończyła się kadencja prezydenta Hoovera, który był zwolennikiem silnego i stabilnego pieniądza. Cały bajzel Wielkiej Depresji wywołany dziką, głupią i podsycaną nieokiełznaną chciwością EKSPANSJĄ KREDYTOWĄ  pokrył się z jego prezydenturą. A ludzie jak to ludzie, zawsze musimy przypisać komuś winę zanim przeanalizujemy i zbadamy zagadnienie. Amerykańscy obywatele nie rozumiejąc systemu bankowego, czytając stronnicze i propagandowe gazety pozwolili na to, aby ich uwaga została przekierowana z dala od banków. I tak Hoover stał się w oczach wielu prezydentem, który odniósł porażkę i przyczynił się do fatalnej kondycji państwa amerykańskiego.

Co się z tym wiązało?

Po numerze jaki wykręcił Bank Anglii we wrześniu 1931 roku podmioty rzuciły się na złoto w US. Bilans złotych rezerw w tym roku zamknął się na grubym minusie. Panika trwała również w 1932 roku, przez pierwszą jego połowę. W tym czasie rezerwy kruszcu wyraźnie się uszczupliły. W międzyczasie banki komercyjne dalej padały jak muchy, a Amerykanie wyciągali swoje depozyty. Bankierzy i FED zaczęli się martwić.

Roosvelt – człowiek POWIĄZANY Z BANKAMI – objął urząd prezydencki w 1933 roku (wybory wygrał co prawda jesienią 1932, ale zaprzysiężono go dopiero w marcu roku następnego) i od razu zaczął robić „porządki”. Lecz zanim się to stało, wielu – włączywszy w to głównie instytucje zagraniczne, które co dopiero sparzyły się na zawieszeniu wymienialności złota w UK – podejrzewało, że Roosevelt przyjmie strategię proinflacyjną i z tego powodu zielone papiery stracą wartość (czyt. złoto się umocni).

 Sytuacja nie była więc stabilna. Panowała ogromna niepewność. Przyszła wiosna i wszelkie wątpliwości miały być rozwiązane.

Nowy prezydent najpierw skroił obywateli ze złota (liczne dekrety, które nakazywały zwrot metalu pod groźbą kary finansowej i więzienia!!!, zakaz jego posiadania, eksportowania, itd.). Następnie wydał odpowiednie rozporządzenia na mocy, których całe złoto z kopalni miało być sprzedawane w cenach z góry narzuconych. Miała więc miejsce nacjonalizacja kopalni. A w ramach wisienki na torcie prezydent Roosevelt na początku 1934 roku podniósł cenę metalu z 20,67$ za uncję do 35$.

Do tego czasu część instytucji zdążyła wyciągnąć ze skarbców złote sztaby.

Kto to był?

Obywatele dopiero co oddali państwu całe swoje złoto, a zbierane przez wiele lat oszczędności nagle straciły ponad połowę wartości! Natomiast ekskluzywni klienci, międzynarodowi bankierzy, którzy otrzymali poufne informacje tuż przed krachem giełdowym w 1929 roku, z radością wycofali potężny kapitał z giełdy, zamieniając go na złoto. Całe to złoto zostało przetransportowane do Londynu. W tym czasie, sprzedając złoto w Londynie, można było uzyskać cenę 35 dolarów za uncję, co oznacza, że w jednej chwili zarobiono na transakcji 69,39 procent.*

Ale w samych Stanach też byli beneficjenci tego procederu. Skarb państwa wzbogacił się na złocie, które pozyskał za papiery (czyt. zamienił kijek na siekierkę), a następnie w mgnieniu oka podniósł wartość swoich złotych aktywów o 70%. FED z kolei pozbył się swojego głównego konkurenta – metalu, którego podażą nie można było manipulować tak łatwo jak papierem.

Od tego momentu hulaj dusza piekła nie ma.

Jeśli złoto rzeczywiście jest takim barbarzyńskim reliktem to po co tak Austriakom, Niemcom, Holendrom i wszystkim innym ten metal? Zgłupieli oni czy co?

A jeśli nie zgłupieli, to czy oznacza to, że coś przewidują? Czy ściągaliby oni ów metal do siebie przewidując spadek jego ceny?

A może to my po prostu nie wiemy co się święci… czy to przekonani o „nowoczesności” pieniądza papierowego lub wirtualnego; czy to niewyedukowani w historii; czy to ufni w kontrolę rządów nad sytuacją gospodarczą; czy też może pozbawieni zdrowego rozsądku…

Przytoczony dziś fragment historii pozwala nam odpowiedzieć na tytułowe pytanie w ten sposób, że rządy i banki centralne ściągają do siebie złoto, ponieważ przewidują wzrost ceny kruszcu/spadek wartości papierowego pieniądza.

Łukasz Chojnacki

Autor prowadzi własnego bloga… 

2 COMMENTS

  1. To jest dopiero pytanie – czemu? Zloto nie ma dla ludzi zadnej wartosci, zadnego znaczenia, twierdzenie o tym jak wazne jest dla gospodarki to kompletna bzdura. Ktos je zloto? Chyba raczej woli chleb i smalec od jedzenia zlota. Czemu wiec? – musi miec inny podtekst. Zloto zbieraja ci ktorym ten metal daje jakas energie zyciowa nie zwiazana z gospodarka. Przszlosc moze kiedys wyjasni i te zagadke. Slad wydaje sie prowadzic do reptilianow.

  2. projekt Venus i szalony Marko atakuje :+)
    Znów kosmiczny komunizm i RBE
    Teraz widzę, że dochodzą jeszcze kosmici jaszczury
    Oj agencie Marko wracaj na czerwony uniwersytet .. powtarzać Marska i Lenina

Comments are closed.