Karol Marks stwierdzając w XIX wieku, że kapitalizm streszcza się jedynie do wyzysku, na wiele lat zablokował wszelkie dywagacje w tym temacie. Tocząca się historia pokazuje, że od tego momentu kapitalizm nigdy nie cieszył się entuzjazmem i nigdy też nie miał dobrego pijaru.
Do dnia dzisiejszego w większości przypadków czołowi światowi intelektualiści (np. Noam Chomsky, Naomi Klein czy Joseph Stiglitz) nie potrafią pohamować się od druzgocącej krytyki pod jego adresem. Oczywiście krytyka ta nie kwestionuje efektywności rozwiązań kapitalistycznych, bo te nie podlegają żadnej dyskusji, zarzuty skupiają się przede wszystkim nad kwestiami natury moralnej. Myśl, że chciwość idzie w parze z kapitalizmem jest tak powszechnie akceptowana, że trudno jest rzecznikom tej mądrości ludowej podjąć konstruktywną dyskusję z oponentami wykazującymi krótkowzroczność takiego rozumowania.
Koniec XX wieku pokazał, że o ile wcześniej o kapitalizmie rzeczywiście można było mówić tylko źle, tak dzisiaj osąd ten zostaje poddany srogiej weryfikacji. Poziom zamożności na świecie mimo wszystko wzrasta, a to oczywiście automatycznie pociąga za sobą polepszenie się warunków życia wszystkich ludzi bez względu na status. Im bardziej rosną na świecie dochody tym szybciej za sprawą mechanizmów rynkowych postępuje redystrybucja światowego bogactwa. Ludzie będący wręcz nieprzyzwoicie bogaci coraz częściej i z coraz większą ochotą podejmują się działań filantropijnych – co w świetle wspomnianej tezy Marksa nie powinno mieć w ogóle miejsca. Prezes firmy Weblogs, Inc. Network, Jason Calacanis uważa to za moment, w którym kapitalizm sprzymierza się z siłami dobra, a dawna maksyma mówiąca, że chciwość jest dobra, tak ochoczo powtarzana przez fikcyjnego bohatera Gordona Gekko w filmie Wall Street: Money Never Sleeps zaczyna nabierać nowego znaczenia.
W 1997 roku przedsiębiorca Ted Turner przekazał blisko miliard dolarów Organizacji Narodów Zjednoczonych. Twórca Facebooka, Mark Zuckerberg w grudniu ubiegłego roku zasygnalizował, że przekaże 45 miliardów dolarów na cele charytatywne. Podobne zasługi mają też Warren Buffett, Bill Gates, Richard Branson i aktorzy George Clooney czy Brad Pitt. Niemalże wszyscy światowi potentaci i miliarderzy słyną ze swoich filantropijnych gestów i nie są to bynajmniej kaprysy naburmuszonych, krwiożerczych kapitalistów, tak podobno nieskłonnych do dzielenia się swoim bogactwem. W gruncie rzeczy zachowania te mają szczery charakter i wynikają z własnych, godnych podziwu przekonań. Ten nowy trend filantropii znany pod nazwą mega-pledge pokazuje, że chociaż gra rynkowa jest ze swej natury bezlitosna dla samych graczy biorących w niej udział, bo jej podstawą jest przecież podjęcie ryzyka i postawienia na szali całego swojego dobytku, to jednak ci, którym się udaje wygrywają nie tylko dla siebie, ale też i dla innych.
W sytuacji kiedy bogaci przejmują większość światowych obowiązków, pojawia się w końcu moment kiedy definitywnie można odrzucić XIX-wieczne koncepcje głoszone przez Karola Marksa. Być może czas już wreszcie dokonać rachunku sumienia, o co tak bezskutecznie zabiegała za swego życia Ayn Rand. Nasze czasy pokazują, że nie trzeba np. za sprawą opresyjnych i wątpliwych moralnie podatków przymuszać ludzi, by dzielili się owocami swojej pracy, wielu bowiem robi to dobrowolnie, a trend ten zdaje się utrzymywać czy nawet przybierać na sile. Kapitaliści wygrywają po to aby dawać. I nawet jeśli kogoś nie przekonują krótkoterminowe perspektywy to powinien mimo wszystko optymistycznie patrzeć w daleką przyszłość, bo w odpowiedzi na nadchodzące zmiany potrafimy zdobyć się na wielkie czyny – i tego właśnie dowodzi historia gospodarcza świata, wystarczy na nią zerknąć. Wypada w końcu stanąć po stronie uczciwości i bez obaw przyznać, że nikt nie ma takich zasług w redukcji strukturalnego ubóstwa jak właśnie wolnorynkowy kapitalizm.
Karol Mazur
Szczerze pisząc wolałby, żeby niejaki Ted Turner sam dławił się swoim bogactwem, niż dzielił się nim z ONZ. To bardziej szkodliwe od zapalenia płuc 🙁
Comments are closed.