Dzisiaj w Kościele (26. Niedziela Zwykła, rok C) czytamy przypowieść o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 19-31). Jezus zaczyna przypowieść od słów „Żył pewien człowiek”. To znaczy, że Jezus kieruje tę przypowieść do mnie i do ciebie, a nie mówi o kimś, kto żył w przeszłości.
Jezus potępia bogacza. Za co? Czy bogacz czynił zło? Trudno jest to wykazać, analizując treści samej przypowieści. Czy Jezus potępia same bogactwo, a pochwala brak działania u Łazarza? Z pewnością nie. Wystarczy przypomnieć przypowieść o talentach (Mt 25, 14-30).
Na czym polegał więc błąd bogacza? Czy na tym, że nie podzielił się z żebrakiem? Za to, że nie podał mu szklanki wody i kromki chleba? To najbardziej popularna interpretacja, ale odejdźmy na chwilę od socjalistycznej teorii redystrybucji dóbr i spróbujmy popatrzyć na to wolnorynkowo.
Bogacz popełnił błąd. Nie ma najmniejszej wątpliwości. Powstaje pytanie: w którym miejscu? Przypowieść nie mówi, w jaki sposób doszedł do bogactwa. Odrzucamy kradzież, gdyż wtedy Jezus nazwał by go po prostu złodziejem. Czy odziedziczył bogactwo po ojcu? Nie ma to w tym miejscu większego znaczenia, gdyż odziedziczony majątek staje się także kapitałem, który chrześcijanin jest zobowiązany pomnażać.
W przypowieści czytamy, że bogacz świetnie się bawił i ubierał. Czy nie może tego czynić chrześcijanin, któremu się powidło w biznesie? Jezus potępia coś innego. Bogacz przestał wypełniać swoje powołanie, które polegało na pomnażaniu talentów otrzymanych od Boga. Jego talentem było osiągnięte bogactwo. Bogacz przestał spostrzegać wokół siebie innych ludzi jako dar od Boga, by wykorzystać ich potencjał do nowych inwestycji. Zadowolił się z tego, co już osiągnął. Zaczął konsumować kapitał, który nagromadził, i ten kapitał który powstał w wyniku pomnażania dobra obraca się teraz przeciwko niemu.
Jezus nie potępia więc bogactwa. Błąd leży zupełnie gdzie indziej. Na wolnym rynku tylko produkując dobre rzeczy lub dostarczając dobrych usług jednostka pomnaża własne bogactwo. Bogacz uznał, że osiągnął już swój cel. Nie potrafił wykorzystać własnego bogactwa, które wytworzył czyniąc dobro, jako narzędzia do osiągnięcia innego nadrzędnego celu, którym jest Królestwo Boże i życie wieczne. Dobra materialne wprowadziły w błąd jego preferencję czasową.
Jakie talenty posiadał żebrak? W jaki sposób bogacz mógłby go wciągnąć w inteligentny podział pracy na lokalnym rynku? To nie jest ważne. Błąd polegał na tym, że bogacz założył, że wszystko już osiągnął i nikogo nie potrzebował. Ludwig von Mises (+1973), austriacki filozof i ekonomista, zauważa, że praca jest rzadsza od materialnych środków produkcji występujących w naszym świecie. Jest zawsze potrzebna i ciągle jej brakuje w każdej dziedzinie produkcji. Taki stan rzeczy ustąpiłby tylko wtedy, gdyby wszystkie materialne czynniki potrzebne człowiekowi do przeżycia były w pełni wykorzystane. Doświadczenie uczy jednak, że zawsze będą niezagospodarowane czynniki materialne, których wykorzystanie może zwiększyć dobrobyt ludzi. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której podaż siły roboczej nie mogłaby w żaden sposób zwiększyć produkcji i dobrobytu. Sytuacja taka nigdy nie nastąpi w gospodarce rynkowej, gdzie na rynku pracy będzie można zawsze znaleźć nabywców dowolnej ilości oferowanej pracy.
Bogacz zajęty konsumpcją nie dostrzega w drugim człowieku telnetów, który Bóg chce ofiarować światu. Żebrak nie prosi o „odpadki ze stołu bogacza”. Chce tylko, aby bogacz dostrzegł w nim potencjał, który mógłby zostać wykorzystany we współpracy z jego kapitałem. Bogacz nie zauważa, że posiada niewykorzystane bogactwo i tego, że w relacji do Stwórcy jest tylko jego szafarzem. Jezus nie potępia bogatych, ponieważ są bogaci, i błogosławi ubogich, z powodu ich ubóstwa. Jezus nie potępił bogacza za to, że nie dał jałmużny żebrakowi. Jezus potępia w bogaczu jego indywidualizm i zamknięcie się na talenty drugiego człowieka, a tym samym na realizację Bożego planu powszechnego przeznaczenia dóbr. Bogacz uznał, że jest bogaty i nie musi już nic czynić. I to był jego główny błąd.
Bogacz popełnił jeszcze jeden błąd. Nie odróżnił biedy od nędzy. Bieda może być konsekwencją naszych wolnych wyborów, ale są również sytuacje materialnej potrzeby, które wymagają „pomocy w duchu konkretnej miłości bliźniego” (por. Benedykt XVI, Deus caritas est 28).
A co z żebrakiem? Może był to przedsiębiorca, który wszystko zaryzykował i stracił cały swój majątek, ponieważ źle odczytał preferencje klientów na rynku? A może było w jego działaniu za dużo pychy, gdyż pomyślał przez chwilę, że jest najlepszy na rynku i nie musi liczyć się z kupującymi? Przeliczył się. Teraz leży u bram pałacu bogacza, doświadczając własnej niedoskonałości i niewystarczalności. „Łazarz”, to imię męskie pochodzenia biblijnego, które z hebrajskiego możemy przetłumaczyć jako „ten, któremu pomaga Bóg” i Łazarz z dzisiejszej przypowieści doświadcza tej pomocy. Znalazł się na bruku, ale wyciągnął rękę o pomoc i nie została ona odrzucona, gdyż Bóg „głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia” (Łk 1,53).
Jacek Gniadek SVD
O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma)
Chyba „coś” nie do końca jest tak jak tu ksiądz przedstawia. Nie wiem, lecz COŚ mi tu…. nie do końca pasuje. Może tę przypowieść należy odczytywać w powiązaniu z opowieścią o bogaczu, który dawał pracę i płacił, po umowie z poszczególnymi robotnikami RÓWNO, tak pracującym 12 godzin, jak i godzinę, a może z przypowieścią o młodzieńcu, który miał wszystko i chciał być zbawiony, lecz musiał rozdać bogactwa i odszedł smutny,…. COŚ, w każdym razie jest nie tak…
Panie Gniadek prosze poporwadzic firme w dzisiejszym kapitalizmie, gdzie wszystko juz jest a rynki sa zatkane do granic, dac umowy na prace swoim pracownikom, zaplacic pensje w terminie, osiagnac obrot i godziwy zysk. Gdyby bylo mozliwe jak jest sugerowane powyzej nie byloby biedy, wszyscy bysmy zyli w raju i byli szczesliwi. Pan Gniadek, komuch zyjacy z redystrybucji podatku, jedynie politykuje jak kazdy teoretyk niestety sam nie potrafi udowodnic ze jego teorie sa sprawdzalne w zyciu.
Comments are closed.