Z nieudacznikami z BOR miałem do czynienia kilka razy i uważam, że kilkunastoletnie harcerki i harcerze lepiej są przygotowani do nieprzewidywalnych sytuacji aniżeli zarozumialcy z BOR.
Umiejętności walki wręcz, operowania bronią palną, czy nawet pokonanie najwymyślniejszego toru przeszkód na nic się nie przydadzą jeśli nie wystarczy bystrości i umiejętności szybkiego myślenia w sytuacjach stresowych.
5grudnia 2016roku podczas wizyty Pani Premier Szydło w Bielsku-Białej panowie z BOR w ogóle nie byli rozstawieni wzdłuż przejazdu kolumny samochodów rządowych, lecz oddali się pod komendę asystenta posła na Sejm Stanisława Szweda i pilnowali wejścia do Starostwa Powiatowego tak, jakby do tego nie wystarczyło 112 funkcjonariuszy stacjonującego w stolicy Podbeskidzia Oddziału Prewencji Policji.
Głównym zagrożeniem jakie odkrył w dniu 5.12.2016roku najinteligentniejszy z funkcjonariuszy BOR, stała się książka pt.: „Polacy wyklęci z FSM za komuny i podczas włoskiej inwazji” i jej autor musiał spędzić w okratowanym radiowozie Policji 25 minut, a gdy go już wypuszczono, to kilku funkcjonariuszy BOR wraz z plutonem Prewencji Policji pilnie obserwowali każdy krok publicysty portalu www.prokapitalizm.pl, zamiast sprawdzania, czy na jakimś skrzyżowaniu nie czai się jakaś podejrzana ciężarówka lub snajper.
Pod koniec stycznia 2017roku w Milówce, to BOR powitał mnie już jak starego znajomego i nie tylko przekartkowali całą książkę, ale nawet ją obwąchali. Potem byłem pilnowany przez parę BOR, która udawała zakochanych, a robili to tak nieudolnie, że nawet jak przechadzali się pod rękę, to wyglądali jak kiepscy aktorzy kabaretu. Było ślisko, a oni mieli buty zupełnie nie przystosowane do warunków zimowych. Co rusz, to się ślizgali i zamiast chronić Prezydenta R.P. mogli w określonej sytuacji sami stanowić dla niego zagrożenie.
Inni funkcjonariusze BOR, którzy byli w pobliżu Prezydenta Dudy też nie zachowywali się profesjonalnie, bo zamiast mieć oczy skierowane w kierunku tłumu widzów, to obserwowali z zaciekawieniem świetne występy doskonałych grup folklorystycznych z całej Żywiecczyzny.
Było doprawdy na co popatrzyć, bo stroje regionalne były bajecznie kolorowe, tańce brawurowe, ale… funkcjonariusze BOR chyba byli w pracy, a nie na gościnnych występach!
Czujność BOR wzmogła się dopiero, gdy zacząłem się zbliżać z moją książką do Pana Prezydenta RP. Wtedy nagle wokół mnie zrobił się sztuczny tłum smutnych panów ze znaczkami BOR w klapach i gdy już myślałem, że nie przejdę, to Pan Prezydent Andrzej Duda dał znak, aby mnie przepuścić i nie tylko uściskał moją dłoń, ale ponadto przyrzekł, że przeczyta podarowaną mu przeze mnie książkę!
Jednym zdaniem, to Pan Prezydent RP pokazał klasę!
Miałem nadzieję, że na tym się zakończy mój kontakt z BOR, ale gdy już wycofywałem się zadowolony z wymiany kilku słów z Głową Państwa, to ten sam BORowik, który wcześniej udawał zakochanego w BORówce, bezczelnie mnie zaczął szczypać w ramię i dopiero gdy poprosiłem Pana Prezydenta, żeby mu zwrócił uwagę na niestosowne zachowanie, to dyskretnie się wycofał.
Gdy 10 lutego dowiedziałem się, że kierowca BOR, pancernego samochodu, wiozącego Panią Premier Rządu R.P. zamiast nacisnąć pedał hamulca i zdjąć nogę z pedału gazu, to wykonał nerwowy skręt w lewo i… nie zauważył drzewa, to mogę tylko współczuć Pani Beacie Szydło, że jest ochraniana przez nieudaczników z BOR, którzy nie potrafią w ułamku sekundy ocenić, że znacznie gorsze będą skutki kolizji z dobrze ukorzenionym, stojącym drzewem, aniżeli z lekkim, maleńkim samochodem osobowym, który skręcając w lewo nie mógł mieć w tym czasie większej prędkości niż ok 30km/h!
Rajmund Pollak