Komisja Europejska to nie tylko fabryka najróżniejszych dyrektyw i rozporządzeń, ale przede wszystkim producent milionerów. Dosłownie. Komisarze Komisji otrzymują rocznie ponad milion złotych pensji. To bez dodatków. Polska komisarz Danuta Hübner w ciągu pięciu lat wzbogaciła się o ponad 6 mln złotych. A to nie wszystkie jej zarobki. Ujawniamy, ile zarobiła p.Hübner i ile kosztuje utrzymanie 27 unijnych komisarzy.



O pensjach członków Komisji Europejskiej nie pisze się wiele w polskiej prasie. Właściwie w ogóle się nie pisze. Panuje tu istna zmowa milczenia. „Dziennikarze śledczy” największych gazet w kraju jakoś nie mogą wyśledzić, jak wysokie pensje pobierają z kieszeni europejskich podatników komisarze Komisji Europejskiej i 34 tys. jej urzędników zatrudnionych w Brukseli. Po wpisaniu do wyszukiwarki hasła „zarobki komisarzy UE” wyskakują linki do artykułów o biedzie i walce z dyskryminacją zarobkową. Jednak ani słowa o tym, jak bardzo wzbogaciła się polska komisarz Danuta Hübner i jej 26 koleżanek i kolegów z unijnej Komisji.
Kasa, Danka, kasa…
Brytyjski instytut Open Europe opublikował 21 marca tego roku specjalny raport o zarobkach członków Komisji Europejskiej i spodziewanych odprawach dla nich po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego oraz o powołaniu nowego „rządu UE”.
Lektura opracowania brytyjskiego think-tanku ukazuje obraz okradania podatników przez urzędników ponadpaństwowej struktury. Według tych danych, Danuta Hübner w ciągu pięciu lat zasiadania w Brukseli zarobiła prawie 1,5 miliona euro, a dokładnie – 1.410.204,25 euro. Przy kursie 4,50 zł za euro daje to kwotę ponad 6,3 mln zł za pięć lat bycia unijnym komisarzem. Oczywiście przez ten czas kurs złotówki do euro był płynny i wahał się, ale nawet licząc po 3,20 zł za euro, daje to kwotę 4,5 mln zł.
Danuta Hübner zarobiła więc w ciągu pięciu lat ok. 5 mln złotych. Według „Open Europe”, złożyły się na to: roczna pensja komisarza – 238.919 euro, coroczny dodatek mieszkaniowy – 35.837,85 euro oraz coroczny fundusz reprezentacyjny – 7284 euro. To jednak nie wszystko. Komisarz Hübner może jeszcze „wyciągnąć” grubo ponad półtora miliona złotych.
Po czerwcowych wyborach do Europarlamentu i ukonstytuowaniu się nowego PE obecna Komisja Europejska podaje się do dymisji. Na jesieni zostanie powołana nowa. Każdy z komisarzy za sam fakt zakończenia swej kadencji i odejścia z KE otrzyma wypłacaną przez trzy lata odprawę. Dla komisarz Hübner oznacza to wzbogacenie się o 358.378,50 euro, czyli ok. 1,6 mln zł. Do tego dojdzie tzw. zasiłek przeprowadzkowy w wysokości 19.909,92 euro, co daje prawie 90 tys. złotych.
Tak więc samo pożegnanie Danuty Hübner ze stołkiem eurokomisarza będzie kosztować podatników prawie 1,7 mln zł przelanych na jej prywatne konto. Ale na tym nie koniec. Komisarz Hübner dostanie jeszcze więcej kasy.
Miękkie lądowanie Hübner
Każdemu byłemu członkowi KE należy się dożywotnia emerytura w wysokości 51.068,94 euro rocznie, czyli ok. 230 tys. zł, a więc ok. 19 tys. zł miesięcznie. Oczywiście emerytura jest co jakiś czas rewaloryzowana, by nie zjadała jej inflacja. Think-tank Open Europe wyliczył, iż Danuta Hübner do końca swego życia (przyjmując średnią europejską długość tego ostatniego) otrzyma z tytułu owej emerytury kwotę 852.851,24 euro – i to tylko za okres pięciu lat zasiadania w „europejskim rządzie”. Jednakże to jeszcze nie koniec pieniędzy, jakie z naszych kieszeni zabierze komisarz Hübner.
Platforma Obywatelska ogłosiła właśnie, iż Danuta Hübner (już milionerka – i to liczona w euro) będzie kandydowała z listy tej partii do Europarlamentu. Jeśli się dostanie, od czerwca będzie zarabiała ponad 7 tys. euro z tytuły bycia europosłem. Od nowej kadencji wchodzą bowiem w życie nowe zasady naliczania zarobków deputowanych do PE – i to już nie poszczególne kraje decydują o wysokości pensji. Europarlamentarzyści sami sobie będą ją teraz wyznaczać.
Do tego dojdzie też ok. 12 tys. euro na prowadzenie biur i pensje asystentów. Europosłowie mogą także korzystać z dofinansowywania organizowanych przez siebie różnego rodzaju konferencji, seminariów itp. imprez oraz dotować swoje broszury, ulotki tudzież inne wydawnictwa o tematyce europejskiej.
Układ pieniędzy
Komisarzy Komisji Europejskiej powołuje na stanowiska Rada Unii Europejskiej, a więc szczyt przywódców państw członkowskich WE. De facto zatem nominacja zależy od premiera lub prezydenta danego kraju, bowiem każde państwo ma „swojego” komisarza. Zarabiający miliony euro komisarze nie więc są przez nikogo wybierani, a jedynie mianowani przez najróżniejsze rządowo-partyjne układy.
Danuta Hübner dostała swoją posadkę w wyniku porozumienia prezydenta Kwaśniewskiego z premierem Millerem w 2004 roku. Ówczesny szef polskiego rządu był słaby, sponiewierany przez aferę Rywina, słabnące notowania i dziennikarzy ciągle pytających o jego dymisję. Dlatego zdecydował się desygnować na polską komisarz byłą szefową Kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego i jego bliską współpracowniczkę.
Teraz to rząd PO będzie decydował, kogo wysłać na „milionową” posadkę do Brukseli. Być może jednak prezydent Kaczyński też będzie chciał mieć wpływ na obsadę tego intratnego, jak się okazuje, stołka. Może dojdzie do kompromisu? W końcu pieniądze podatników niejedną spółkę stworzyły. PO jednak powinna się solidnie wyspowiadać z tego, czy aby za propozycją złożoną Hübner nie poszły jakieś profity finansowe. Na dodatek powinniśmy się dokładnie przyglądać procesowi wyłaniania przez rządzącą partię nowego komisarza za miliony.
Dariusz Kos
Źródło: www.nczas.com
tytuł pochodzi od redakcji Prokapitalizm.pl

1 KOMENTARZ

Comments are closed.