Wszystko wskazuje na to, że od przyszłego roku sklepy będą zamknięte w co drugą niedzielę. Rząd poszedł na kompromis. Nie wszyscy, którzy są za wolnymi niedzielami, w tym dniu odpoczywają, a przedsiębiorcy i właściciele sklepów, którzy popierają handel w niedzielę, sami w tym dniu często nie pracują. Kościół poprał związki zawodowe i dostał od rządu przysłowiową świeczkę. Liczył na więcej, ale z politykami lepiej nie robić interesów. Oni zawsze zmieniają zdanie w ostatniej chwili, a przesłanki religijne nie są jedynymi, którymi się kierują.
Uważam, że jeżeli nie można nikogo zmusić do pracy, to tym samym nie można go też zmuszać do wolnego. Przeczytałem z uwagą artykuł Łukasza Warzechy „Zakaz niedzielnego handlu: Hipokryzja, absurd i populizm” i podziwiam go za cierpliwość w odpieraniu absurdalnych argumentów związkowców za ograniczeniem handlu w niedzielę. Polscy biskupi i księża powinni używać podobnych argumentów wolnościowych na ambonie. Gdyby wszyscy, którzy w Polsce uważają się za katolików, nie robili zakupów w niedziele, nie byłoby dzisiejszej dyskusji.
Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Ratzinger, mówił proroczo o przyszłości Kościoła, że wkrótce zrzuci on swoje triumfalne oblicze i wyłoni się z niego mała trzódka. Czy żyjemy już w tych czasach? Dzisiaj chrześcijaństwo w Europie przeżywa kryzys, na którym Kościół bardzo wiele straci. J. Raztinger miał na myśli nie tylko kościoły i budynki, ale przede wszystkim większą część swoich przywilejów społecznych. Obserwując rozwój wydarzeń i idąc za rozumowaniem papieża emeryta, biskupi powinni zacząć przygotowywać wiernych do życia w małych grupach, a nie wracać z sentymentem do minionej przeszłości. Dzisiaj jest zapotrzebowanie na Kościół bardziej duchowy, „który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą, a raz z prawicą”.
Obecnie związkowcy walczą o wolne niedziele dla rodzin, ale jutro mogą wpaść na pomysł, by skrócić tydzień do pięciu dni. Nie jest to nic nowego, gdyż podobne rozwiązanie już przerabialiśmy w historii. W okresie międzywojennym w Związku Radzieckim zlikwidowano wolne niedziele i wprowadzono ruchomy tydzień roboczy zwany „nieprerywką”. Składał się on z pięciu dni pracy i szóstego przeznaczonego na odpoczynek. Stalin zrobił to w ramach walki z Cerkwią. Dzisiaj politycy mogą dojść do wniosku, że żyjemy w czasach, kiedy produkuje się więcej dóbr niż kiedykolwiek wcześniej w historii ludzkości, a więc ludzie zasługują na więcej odpoczynku.
Obecnie stajemy przed wyborem: zrobić zakupy w niedzielę czy pójść do kościoła. Jutro możemy mieć bardziej dramatyczną sytuację. Jako chrześcijanie będziemy może żyć w świecie, gdzie nie będzie już niedzieli, czyli jednego dnia ustawowo wolnego od pracy dla wszystkich. Taka sytuacja postawiłaby niewątpliwie wiarę chrześcijan w centrum nowego doświadczenia, a teologowie byliby zmuszeni zmierzyć się z nowym wyzwaniem, jak na nowo odczytać znaczenie niedzieli jako pierwszego dnia po szabacie w nowym społecznym kontekście. J. Ratzinger twierdził, że takie doświadczenie jest potrzebne Kościołowi, by świat mógł zobaczyć małą trzódkę chrześcijan z nowej perspektywy.
Czy wprowadzenie pięciodniowego tygodnia jest tak mało prawdopodobne, że nie powinniśmy zawracać sobie tym głowy? Po ogłoszeniu propozycji, że handel w niedzielę będzie zabroniony w co drugą niedzielę, polscy parlamentarzyści pokazują, że są w stanie przegłosować wszystko. Warto pamiętać, że dzisiejszy dzień wolny od pracy jest dziełem Konstantyna Wielkiego (+337), ponieważ wszystkie inne zarządzenia w następujących po nim kolejnych epokach były w rzeczywistości tylko powtórzeniem jego edyktu. Ustanawiając prawnie dies Solis jako dzień odpoczynku, cesarz działał niewątpliwie po myśli chrześcijan, ale w jego zarządzeniu nie ma nic z chrześcijańskiej terminologii. Zarówno pogańscy czciciele Słońca i chrześcijańskiego Boga przyjęli edykt z 321 roku jako dowód troski cesarza o kult ich Boga. W starożytności chrześcijanie mogli jeszcze liczyć na przychylność gwiazd na niebie. Dzisiaj politycy nie patrzą tak wysoko.
O. Jacek Gniadek
O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma). Tekst pochodzi ze strony jacekgniadek.com.
Gniadek, nierob zyjacy z pracy podatnikow, nie chce aby ciezko pracujacy lud mial w niedziele wolne. To moze niech on sie w koncu – bo ma chlop juz troche latek na karku – zabierze do roboty i popracuje w markecie we wszystkie niedziele np. za kilka kobiet ktore chca weeekend spedzic z dziecmi bo to jedyny czas aby byc razem przez 1-2 dni. Czemu Gniadek nie pojdzie sladem ojca Kolbego i nie odda siebie dla dobra drugiej – bedacej w potrzebie – duszy? No rusz sie kaznodziejo!!!!!!!!!!!!!
Byłbym zdziwiony gdyby o. Gniadek chciał polemizować z takim chamem jak @Logik. Poza tym admin powinien się zastanowić czy nie usuwać komentarzy, które niczego nie wnoszą na ten portal poza brakiem kultury słowa u niektórych osobników uważających się zapewne za homo sapiens
Comments are closed.