Obywatel szwedzki rodzi się w państwowym szpitalu, w asyście zatrudnionych przez państwo lekarzy i pielęgniarek. W prezencie otrzymuje opaskę z napisem: „Własność lokalnej administracji X”, a zaraz potem dziesięciocyfrowy numer osobisty, towarzyszący mu przez całe życie na prawie jazdy, karcie bibliotecznej, legitymacji szkolnej, karcie więziennej, kartach kredytowych, rachunkach bankowych, świadectwie zatrudnienia, akcie małżeństwa, odpisach podatkowych, dokumencie identyfikacyjnym, paszporcie, listach wyborców, legitymacji członkowskiej klubu książkowego, karcie poborowej i na każdym innym dokumencie, świadectwie, czy skorowidzu – gdzie jego nazwisko (o ile składa się z więcej niż 20 liter) może nawet nie zmieścić się w jednej linii komputerowego zapisu, ale gdzie na pewno odnaleźć można jego numer osobisty.

W tydzień po urodzeniu nowy szwedzki obywatel może przenieść się do domu wraz z rodzicami. W międzyczasie jego matka otrzymuje przeszkolenie w zakresie karmienia, zmieniania pieluch i innych podstawowych elementów opieki nad niemowlęciem w szpitalnym Ośrodku Macierzyńskim. Po dwu-, trzytygodniowym pobycie dziecka w domu odwiedza je inspektor z lokalnej Agencji Opieki nad Dzieckiem, by sprawdzić czy rodzice należycie nim się zajmują. Jeśli nie, to na początek rodzice wezwani zostaną na rozmowę, potem na dalsze przeszkolenie – a jeśli i to nie przyniesie efektu, Agencja zadecyduje o ewentualnym przeniesieniu dziecka z domu jego rodziców do specjalnej ochronki. Gdy sprawa jest poważna, biologiczni rodzice dziecka nie są informowani o miejscu jego przeniesienia, jak również uniemożliwia im się kontakt z dzieckiem. O ile Agencja nie uzna, iż jest pożądany.

Jeśli rodzice przejdą pomyślnie inspekcję wzywani będą na regularne kontrole lekarskie dziecka w lokalnym centrum pediatrycznym, z chwilą zaś gdy dziecko ukończy 1 rok (albo 1,5 roku) niemal na pewno zostanie przyjęte do lokalnego ośrodka dla dzieci. Jest bowiem z praktycznego punktu widzenia więcej niż trudne dla rodzica w Szwecji, aby zostać w domu z dzieckiem, po ukończeniu przez nie 18 miesięcy. Wiąże się z tym bowiem utrata szeregu wymiernych korzyści, gwarantowanych przez państwo. Tak więc dziecko zostanie w ośrodku do czasu ukończenia 6 roku życia, potem wstąpi do obowiązkowej szkoły przygotowawczej, a rok później rozpocznie 1 klasę w obowiązkowej 9-cio letniej szkole podstawowej. Nota bene, obie te szkoły zarządzane będą przez administrację lokalną. Na każdy tysiąc szkół publicznych przypadają w Szwecji 3 szkoły prywatne. Jedne i drugie niewiele się od siebie różnią, gdyż, aby istnieć, szkoły prywatne zaakceptować muszą standardy, program, podręczniki i w ogóle całą filozofię nauczania wyznawaną przez urzędników Departamentu Szkolnictwa.

W wieku lat szesnastu nasz nowy obywatel może spróbować znaleźć pracę, tyle, że żadnej nie znajdzie – i w związku z tym wraz z 97% swych rówieśników będzie kontynuował naukę przez kolejne trzy, cztery lata w gimnazjum zarządzanym, rzecz oczywista, przez lokalną administrację rządową. Piętnastka – to ważne urodziny; piętnastolatek może chodzić na wszystkie (dopuszczone przez państwowego cenzora) filmy i prowadzić motorower. W wieku lat osiemnastu może prowadzić samochód, lub motocykl, jeśli uzyska obowiązkowe świadectwo ukończenia kursu kierowców (i prawo jazdy z Agencji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego). Może także wziąć udział w wyborach, służyć w wojsku, ożenić się i pożyczać pieniądze (bez specjalnego pozwolenia rodziców). Lecz ciągle jeszcze – nim skończy 20-tkę, nie wolno mu kupować napojów alkoholowych o zawartości alkoholu większej, niż 3,5%. Z kolei później wolno mu je będzie kupować jedynie w zmonopolizowanych przez państwo, wydzielonych sklepach alkoholowych.

Kiedy nasz obywatel zapragnie wybudować sobie własny kąt, to uczyni to w ramach rządowych kredytów i na podstawie dokumentacji zawierających ponad 16 000 rządowych regulacji. To jak będzie mieszkał i poruszał się po mieście będzie ściśle regulowane przepisami obowiązującymi w danej strefie i zarządzeniami wydawanymi przez miejskich architektów, przez rady d/s sztuki i estetyki miejskiej, rady d/s sportu i wypoczynku wreszcie rady d/s socjalnych. Otrzyma wodę, prąd, telefon i usługi sanitarne od publicznego monopolisty. Będzie słuchał zmonopolizowanego przez państwo radia, oglądał państwową telewizję – chociaż ostatnio także i on otrzymał sposobność oglądania telewizji satelitarnej – co poirytowało jego rząd, mocno uczulony na wszelkie próby obejścia państwowego monopolu.

Gazeta naszego obywatela, jego książki i filmy produkcji szwedzkiej są subsydiowane z podatków; jego papierosy, dywany, trunki, benzyna, restauracyjne rachunki i przeróżne inne towary konsumpcyjne są specjalnie opodatkowane, gdyż uważa się je za szkodliwe dla jego zdrowia, bądź zbędne dla jego pomyślnego rozwoju. Jego czynsz jest pokaźnie subsydiowany, podobnie jak i żywność produkowana w Szwecji – tym niemniej obie te rzeczy są bardzo drogie, gdyż Szwecja posiada zawiły system regulacji cenowych dotyczących  ww. i im podobnych produktów i usług. Kiedy szwedzki obywatel pójdzie do pracy za 1000 doi. miesięcznie, zapłaci przeciętnie 45%-owy podatek dochodowy na rzecz rządów: lokalnego i centralnego; jego pracodawca zapłaci natomiast dalsze 39%-owy podatku od zatrudnienia (naliczanego od wysokości wynagrodzenia swego pracownika); w końcu nasz bohater ponownie zapłaci 30% podatek kupując to i owo za pieniądze, które mu pozostały. To wszystko oznacza, że nasz obywatel otrzymuje realnie 385 doi., które stanowić będą o jego sile nabywczej. Tymczasem rząd dostanie realnie 1,005 doi. w formie podatków.

Moglibyśmy kontynuować temat zasadniczo w nieskończoność. Filmy video są cenzurowane, podobnie reklamy w książkach i czasopismach, w tym reklamy dla dorosłych. Kolej, lotnictwo pasażerskie, większość autobusów – to monopole rządów: centralnego, bądź lokalnych. Podobnie: import i sprzedaż tytoniu. Rząd koncesjonuje i licencjonuje prawników, lekarzy, weterynarzy, budowlańców, restauracje, bary, sklepy spożywcze i wynajem mieszkań. Obowiązuje pobór do wojska, upaństwowiony kościół okłada naszego obywatela podatkiem, nawet jeśli ten nie chce być jego członkiem, a sędziów przysięgłych wybierają sobie partie reprezentowane w lokalnym parlamencie. Czynsze i płace ustalane są w centralnych negocjacjach pomiędzy właścicielami nieruchomości, pracodawcami, a – odpowiednio, stowarzyszeniem dzierżawców oraz największymi związkami zawodowymi.

Kiedy nasz obywatel przejdzie na emeryturę otrzyma od rządu podstawową emeryturę i powszechną emeryturę uzupełniającą, a – jeśli dopisze mu szczęście – dodatkowo, pomoc z odpowiedniej agendy lokalnego rządu, polegającą np. na gotowaniu i robieniu zakupów,  bądź miejsce w specjalnym ośrodku dla zaawansowanych wiekiem i zniedołężniałych. Kiedy umrze, ostatnim dobrodziejstwem rządowym będzie darmowa, względnie bardzo tania urna, gdzie jego prochy będą przechowywane przez ustaloną ilość lat, w trakcie których zmarły „dzierżawi” zajmowaną przez siebie cmentarną parcelę. Po upłynięciu terminu parcela zostanie opróżniona dla nowej urny. Trzeba bowiem wiedzieć, że miejsce na cmentarzu jest w Szwecji czymś szczególnie cennym.

John-Henri Holmberg
Przeł. Andrzej Maśnica

Pierwodruk: „Stańczyk. Pismo konserwatystów i liberałów”, nr 19 (1993).

J.-H. Holmberg należy do najbardziej aktywnych i znanych w Szwecji libertariańskich wydawców i publicystów. Stoi na czele wydawnictwa Bra Bócker Publishing Group. Przez kilka lat działał w organizacji studenckiej Moderate Student Organization i był współwydawcą jej czasopisma „Svensk Linje”. W 1982 roku wydał bibliografię „Litteratur Om Frihet” (Literatura wolności), a w 1985 opublikował pierwszy szwedzki manifest libertariański „Bofrio Manniskan” (Wyzwolić człowieka). Obecnie jest doradcą d/s naukowych działającej w Szwecji libertariańskiej organizacji „Freedom Front”. Napisał również dwie książki o literaturze science-fiction i wydał kilka antologii utworów z tego gatunku. Działa aktywnie w Skandynawskim Związku Science-Fiction i jest członkiem Szwedzkiej Akademii Science-Fiction. Jest także tłumaczem. Przełożył m. in. znaną powieść Ayn Rand „Atlas Shrugged”. Powyżej drukowany tekst  jest fragmentem dłuższego artykułu zatytułowanego „Geneza i istota skandynawskiego państwa opiekuńczego” (The Origin and Naturę of the Scandinavian Welfare State) i opublikowanego przez brytyjską organizację Libertarian Alliance, którą kieruje Chris R. Tame.

Tekst pochodzi z bloga Tomasza Gabisia…

4 KOMENTARZE

  1. Do tej pory uważałem, że rządowy but całkiem mocno uciska polskie gardła. A jednak wolność jest rzeczą względną, na tle szwedzkiego totalniactwa Polska jest jej oazą.

  2. Już niedługo i my będziemy w szwedzkim Raju.Bo przecież kochamy bezpieczeństwo socjalne jakie oferuje nam państwo i zanim się zorientujemy to złożymy na tym ołtarzyku swoją WOLNOŚĆ za którą potem zatęsknimy, a co niektórzy po niewczasie będą nawet przelewali krew.I dumni będziemy składać kwiaty pod pomnikami bohaterów jak to czyni pan PAD i JK obecnie.

  3. I w czym jest problem? Przeciez od urodzin do smierci zyje mu sie b. spokojnie, wszystko ma poukladane od a do z, i niczego nie musi sie obawiac. Czy moze ktos napisac jak wyglada zycie od urodzenia do smierci jankesa w najbardziej wolnym, kapitalistycznym panstwie na swiecie, podawanym za wzor wolnosci i gospodarnosci czyli w USA. Z gory dzieki za taki opis.

Comments are closed.