Jeśli rząd zaakceptuje ogłoszoną w piętek propozycję Ministerstwa Rodziny, to od przyszłego roku miesięczna płaca minimalna wzrośnie o 150 zł do 2250 zł brutto. Minimalna stawka godzinowa ma wzrosnąć o złotówkę, do 14,7 zł brutto.
Co o płacy minimalnej mówi katolicka nauka społeczna? Taka płaca nie ma nic wspólnego ze słuszną płacą, o której mówi katolicka nauka społeczna. Płaca taka musi wystarczać robotnikowi na utrzymanie siebie i rodziny. Płaca wolnorynkowa spełnia ten warunek, gdyż pracownik podjął pracę w momencie, kiedy przestał wyżej cenić marginalną użyteczność samozatrudnienia lub przyjemność płynącą z bezczynności niż wynagrodzenie. Taka płaca spełnia jeden z warunków pracy, o których św. Jan Paweł II (+2005) mówi w encyklice „Centesimus annus”. Ma ona charakter osobowy, gdyż każdemu przysługuje prawo do rozporządzania własnymi zdolnościami i siłami.
Dla Ludwiga von Misesa (+1973) jest rzeczą oczywistą, że wysokość płacy zależy od podaży na pracę, którą może określić tylko rynek. Mises nie różni się tutaj niczym od późnych scholastyków, dla których sprawiedliwe płace określane są w taki sam sposób, jak wyznacza się sprawiedliwe ceny, a mianowicie poprzez dobrowolną zgodę jednostek. Dobrowolny charakter umowy pracowniczej jest wspólnym punktem w nauce późnoscholastycznej i teorii Misesa.
Poglądu tego nie podziela jednak Leon XIII (+1903). Thomas E. Woods w „Kościół a wolny rynek” uważa, że papież ten wprowadził do katolickiego dyskursu fatalną koncepcję, według której stawki płacowe ustanawiane w procesie rynkowym stają się przedmiotem krytyki moralnej ze strony zewnętrznych obserwatorów na podstawie tego, czy wystarczają robotnikom do zaspokojenia potrzeb materialnych. Ten pogląd wszedł na trwałe do późniejszych dokumentów Kościoła. Oznacza to, że jeżeli płace kształtowane w wyniku nieskrępowanych procesów rynkowych nie wiążą się w sposób konieczny z fundamentalnymi realiami gospodarczymi, można je „polepszyć” w wyniku interwencji państwa.
Takie rozumowanie zakłada, że rząd nie tylko czuwa nad sprawnym funkcjonowaniem gospodarki rynkowej, ale ingeruje w wysokość płac, by jak najwięcej ludzi mogło znaleźć sposobność do pracy i przez nią zdobyć środki do życia na odpowiedniej stopie. Według austriackiego ekonomisty taka interwencja rządu zmusza przedsiębiorców do użycia środków produkcji w inny sposób, niż uczyniliby bez tych nakazów. Prawa rynku zostają zaburzone i przedsiębiorcy nie są już w stanie kierować się aktualnymi potrzebami konsumentów. Mises przypomina, że ci, którzy proszą o interwencję rządu, nieodłącznie proszą o więcej przymusu i mniej wolności.
Pius XI (+1939) w encyklice „Quadragesimo anno” zauważa, że próby podniesienia za wszelką cenę stopy życiowej części robotników mogą uczynić więcej szkody niż pożytku poprzez nadmierne obciążenia pracodawców, ale poza metodą arbitralną, która prowadzi do niekończących się komplikacji, nie podaje żadnego alternatywnego rozwiązania dla określenia wysokości płac.
Znacznie wiedzy ekonomicznej jest istotne dla właściwego osądu moralnego. Taka ocena niewsparta odpowiednią wiedzą w tej dziedzinie zawsze zwodziła moralistów, którzy w odwołaniu się do interwencji państwa widzieli najczęściej rozwiązanie wszelkich kryzysów. Podobny błąd popełniają politycy, a katolicka nauka społeczna, która nie ma odpowiednich narzędzi, by prawidłowo wyjaśniać zjawiska ekonomiczne, nie jest w stanie ocenić krytycznie ich działań z moralnego punktu widzenia.
O. Jacek Gniadek
(Na podstawie „Dwóch ludzi z Galicji”, s. 186-88)
Foto.: pixabay.com
O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma). Tekst pochodzi ze strony jacekgniadek.com.