Co może zwiastować fakt, iż wchodzimy w nową erę, że pewna epoka odchodzi do przeszłości? Od dawna już mówi się, że ludzie powinni obracać swoimi pieniędzmi wyłącznie wirtualnie – czyli poprzez transakcje internetowe.

Zwolennicy takiego rozwiązania utrzymują, że to wiele spraw uprości. Po co nam pieniądze w portfelu, w końcu czyż nie jest to znakomita pokusa dla złodziei? No i portfel zawsze można zgubić… Przeciwnicy zaś twierdzą, że obrót bezgotówkowy to ukłon w stronę totalnej kontroli naszych dochodów, to ograniczenie kolejnego obszaru naszej wolności.

O ile zwolennicy pierwszego rozwiązania wywodzą się głównie z kręgów urzędniczo-poiltycznych, bądź z tzw. rynków finansowych, nie mających zbyt ścisłego związku z realną gospodarką, o tyle jego oponenci to zazwyczaj zwykli ludzie, tyle że zdolni do głębszej refleksji, którzy nie do końca chcą podporządkowywać swoje życie potrzebom budżetu państwa, czy aparatu skarbowego…

Niestety, wszystko idzie raczej po myśli totalniaków nowej ery, gorszych nawet o komuchów, bo pragnących kontrolować każdą sferę naszego życia (komuniści – przynajmniej w PRL – nie ośmielili się eksterminować w 100 procentach chociażby sfery religijnej).

Co może świadczyć o tym, że idziemy w kierunku „total control”?

Portal prnews.pl donosi: „Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że na koniec I kwartału 2018 roku na rynku działało 22 206 bankomatów. To o 24 mniej niż kwartał wcześniej i aż o 545 mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku”. Zmniejszeniu ulega też liczba transakcji przeprowadzanych poprzez bankomaty. Okazuje się, że w I kwartale 2018 roku wykonaliśmy ich 170 mln, czyli o 10 mln mniej niż w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku.

Wszystko więc wskazuje na to, że mocno lansowana przez media kampania „Polska bezgotówkowa” zaczyna przynosić pożądane – przez jej promotorów – owoce. Premier Morawiecki na pewno z satysfakcją zaciera ręce na samą myśl, że za jakiś czas nawet jeden grosik nie prześlizgnie się niezauważony przez aparat skarbowy państwa.

A my, w doskonałej większości, pewnie nawet tego nie dostrzegamy, jak z dnia na dzień, zamieniamy się w coraz większych niewolników. Bankomaty, za pomocą których też przecież można kontrolować każdą naszą transakcję, mogą już wkrótce okazać się, na tym „czerwonym morzu” zniewolenia, ostatnią ostoją naszej ekonomicznej wolności…

K

Foto.: pixabay.com

3 KOMENTARZE

  1. A nieświadome w swej naiwności masy niewolników poddańczo godzą się na wszystko co tylko ich właściciele
    sobie wymyślą. Wierzą naiwni że wszystko to dla ich własnego dobra. Czy motłoch, ogłupiany i demoralizowany przez media gównego ścieku ocknie się kiedyś z letargu? Mam poważne wątpliwości.

  2. a kim sa ci panowie posiadajacy niewolnikow? czyz nie sa to wasi ulubieni KAPITALISCI?!

  3. Logik,
    Kapitaliści mają pracowników, a nie niewolników. Jak wiadomo, z niewolnika nie ma pracownika.
    Jak też wspomniano, czego socjaluchy będące po stronie analfabetów funkcjonalnych nie rozumieją, ci finansiści z chorymi kastowymi pomysłami mają niewiele wspólnego z realną gospodarką. Żaden wolnościowiec i kapitalista nie poprze takiej chorej kontroli i inwigilacji.

Comments are closed.