Pytanie to zadał znanemu publicyście jeden z uczestników spotkania w Tomaszowie Mazowieckim w dniu 9 września br. Wcześniej Stanisław Michalkiewicz opowiedział dowcip, który zbytnio nie spodobał się Tomaszowianinowi.
„Posłał Pan Bóg anioła na Ziemię, by sprawdził, co się tam dzieje” – opowiadał Michalkiewicz – „Gdy Anioł wrócił, złożył raport: >>Amerykanie się boją i się zbroją. Ruscy się boją i się zbroją<<. >>A Polacy?<< – pyta Pan Bóg. >>Ani się nie boją, ani się nie zbroją<< – odpowiada anioł. Pan Bóg, po chwili zastanowienia mówi zdenerwowany: >>To znaczy, że znów liczą na mnie!<<„.
Nawiązując do tego dowcipu, uczestnik spotkania zwrócił się do Michalkiewicza z prośbą, by opowiedział, na czym polegał „cud nad Wisłą” 1920 roku.
„Na tym, że wojsko polskie wygrało tę bitwę” – stwierdził krótko Michalkiewicz.
Na odpowiedź tę natychmiast zareagował Tomaszowianin, który stwierdził, że „cud nad Wisłą” polegał na „objawieniu Matki Boskiej. Tak twierdzi Stanisław Krajski, pana kolega”.
„Ja nie znam pana Krajskiego, nie jest moim kolegą. Jeśli on tak uważa to pewnie ma jakieś powody. Ja raczej bym przypisywał to zwycięstwo temu, że polskie wojsko stawiło skuteczny opór. Formalnie dowódcą wojsk był Józef Piłsudski, jednak mało kto wiedział, że 12 sierpnia złożył on dymisję. Witos o tym nie informował, żeby nie dopuścić do paniki” – odpowiedział Michalkiewicz. Dalej publicysta tłumaczył: „Jeszcze jeden czynnik przyczynił się do zwycięstwa nad bolszewikami w 1920 roku, a mianowicie Węgry. Polska była właściwie osamotniona. Francja chciała przekazać nam broń i amunicję, ale Niemcy odmówiły przejazdu przez ich terytorium, Czechosłowacja też odmówiła. Dokerzy brytyjscy, podpuszczeni przez bolszewików, odmówili ładowania statków z bronią dla Polski i Gdańsk odmówił ich przyjęcia. Rząd węgierski oddał do dyspozycji Polski fabryki amunicji w Budapeszcie i w ostatniej chwili wagony z tą amunicją dotarły do stacji Skierniewice, skąd dostarczana ona była prosto na linię frontu. Inaczej nie byłoby czym walczyć. To dzięki temu bitwa warszawska została wygrana, a wojska bolszewickie ostatecznie pokonane w kończących ją bitwach niemeńskich. Dobrze by było, gdyby za dwa lata, w setną rocznicę tych wydarzeń, świat się dowiedział, że to było nasze pierwsze samodzielne zwycięstwo od czasu bitwy pod Wiedniem”.
Tomaszowianin ponownie zabrał głos, odsyłając uczestników spotkania do internetu. „Proszę sobie poszukać na czym naprawdę polegał >>cud nad Wisłą<< . O tym mówią doktorzy, profesorowie, natomiast nie jest to na rękę naszemu rządowi”. „Czy wie pan” – zwrócił się ponownie do red. Michalkiewicza – „że 30 archiwistów zostało wyrzuconych z archiwum, m.in. zginęły tam dokumenty z 1920 roku?”.
„Nie słyszałem o tym, ale wiem o co panu chodzi…” – odpowiedział Michalkiewicz i kontynuował – „Otóż jeńcy bolszewiccy wzięci do niewoli mówili, że Matka Boska się ukazała tam na niebie, i że oni się przestraszyli… Wie pan, jeśli jeńcowi grozi kula w łeb to wszystko powie, czego od niego oczekują…”.
Odpowiedź ta napotkała na kolejną ripostę uczestnika spotkania: „Ci jeńcy mówili, że gdy strzelali do tego objawienia to kule się odbijały i ich zabijały”.
„Nie wierzę w to i tyle” – odpowiedział Michalkiewicz.
„A jest pan w ogóle osobą wierzącą?” – pytał dalej Tomaszowianin.
„No tak, ale nie w każde głupstwo!” – zareagował Michalkiewicz.
„Ale skoro wierzy pan w Boga Ojca Wszechmogącego, to wierzy pan też chyba w to, że Pan Bóg może zrobić wszystko…”
„Ale dlaczego mam wierzyć jeńcom bolszewickim, że im się kule odbijały… Nie wierzę w to! Katolicyzm nie polega na tym, że mamy wierzyć w każde głupstwo” – zakończył stanowczo ten wątek spotkania Stanisław Michalkiewicz.
W
Na podstawie: youtube.com
Kabaret i tyle… Takie to głupie jak śmierć Skorupki i „kamikadze”, których skłonił do samobójczej szarży. Gdzie był dowódca wojskowy? A cud polegał na geniuszu polskiego wywiadu, który w ostatniej chwili rozpracował ruchy wroga.
[…] Za: proKapitalizm.pl (25 września 2018) […]
Michalkiewicz w formie, jak zwykle.
A może jednak cud?
Comments are closed.