Zastanawiam się, czy nie byłoby jednak lepiej, gdyby policja kontynuowała swój strajk. A dlaczego? Właśnie czytam, że komendant stołeczny policji wyznaczył 5 tys. zł nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę … spalenia flagi Unii Europejskiej.
Tymczasem „sprawcy” spalenia flagi nie specjalnie kryją się z tym, co zrobili. Jak podaje onet, na Twitterze MW czytamy: „Flaga Unii Europejskiej spalona. Tłum skanduje: Precz z Unią Europejską!”…
Policja ma teraz szanse wykazać się przed swoimi zwierzchnikami z pro-unijnego PiS-u wielkim czynem – może dorwać tych „bandytów” i postawić ich przed sądem. I nie zdziwię się, gdy to zrobią, tym bardziej, że „przestępca” właściwie sam przyniósł się na tacy. Takich fajnie się łapie. To nie to samo, co parę lat temu, gdy znajomemu ukradziono rower. Funkcjonariusz wprost wówczas zasugerował znajomemu, że najlepiej by było, gdyby przyprowadził złodzieja za kołnierz na komendę…
Zdaję sobie sprawę z tego, że łatwiej jest złapać „antyunijnego wichrzyciela”, aniżeli pospolitego złodziejaszka, tym bardziej, że na tego pierwszego przyszło pewnie zlecenie z góry, od samego ministra, ten zaś, albo wykazał się nadgorliwością, albo dostał prikaz z jeszcze większej „góry”. Skoro na tzw. zachodzie masowo gwałci się kobiety i nie bardzo da się coś z tym zrobić, żeby przypadkiem gwałcicieli nie urazić, to Bruksela musi mieć jasność, że przynajmniej tutaj, we wschodniej prowincji UE, wszystko jest pod kontrolą. Gdzieś w końcu trzeba się wykazać.
W