Prezydent Andrzej Duda powiedział w TV Polsat, że w Warszawie powinien stanąć pomnik Tadeusza Mazowieckiego. Według gospodarza Pałacu Namiestnikowskiego, Mazowiecki to człowiek zasłużony, „pierwszy niekomunistyczny premier”, dlatego on poprze ideę budowy pomnika.
Trudno oceniać, skąd taki pomysł zrodził się w głowie prezydenta. Czy ktoś mu to podpowiedział, czy też może tak sam od siebie? Kiedyś Andrzej Duda należał do Unii Demokratycznej, której Tadeusz Mazowiecki przez dłuższy czas był twarzą. Może istnieje niepisana zasada, że kto raz był „unitą”, zwłaszcza demokratycznym, ten już do końca swych dni nim pozostanie… Ale czy to powód, by Tadeuszowi Mazowieckiemu zaraz stawiać pomnik?
Ale przyjmijmy, że prezydent doznał jakiegoś metafizycznego olśnienia, które taki pomysł kazało mu zakomunikować światu, i że jest to idea słuszna… Tyle że zaraz rodzi się pytanie, dlaczego tylko Tadeuszowi Mazowieckiemu stawiać pomnik? Jeśli już stawiać to na całego… Przecież Tadeusz Mazowiecki został „pierwszym niekomunistycznym premierem” dlatego, że odbyły się słynne spotkania w Magdalence i obrady „okrągłego stołu”. Gdyby nie otwarcie ze strony władz komunistycznych na pewną część tzw. opozycji, „pierwszy niekomunistyczny premier” nigdy by nim nie został. Dlatego, jeśli już stawiać pomniki, to należałoby je postawić również prawdziwym architektom III RP, takim jak Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski. Dlaczego niby mieliby być poszkodowani? W końcu w słynnym „niekomunistycznym” rządzie, z „niekomunistycznym” premierem na czele, tekę ministra spraw wewnętrznych dzierżył gen. Czesław Kiszczak. Czyż nie był on zatem „pierwszym niekomunistycznym szefem MSW”? A kto został „pierwszym niekomunistycznym prezydentem”? Jakby ktoś nie pamiętał, to przypomnę – gen. Wojciech Jaruzelski.
Najlepszym miejscem, w którym pomniki Kiszczaka, Jaruzelskiego i – po środku – Mazowieckiego, uchwyconego przez artystę w momencie gdy mdleje na mównicy sejmowej, mogłyby stanąć, byłaby okolica sąsiadująca ze słynną willą Kiszczaka na warszawskim Mokotowie. Willa, która do niedawna jeszcze skrywała wiele tajemnic PRL i III RP… To symboliczne miejsce, które najlepiej oddawałoby jakość tzw. transformacji ustrojowej w1989 roku. Willa, w której nagromadzono tyle smrodów zatruwających Polskę do dnia dzisiejszego, że żaden smog nie jest się z nimi w stanie równać.
Oczywiście pomniki tej fantastycznej trójki mogłyby być otoczone przez, przynajmniej popiersia, innych architektów III RP – większego i mniejszego płazu… Choćby prof. Geremek, a za jakiś czas może także Jerzy Urban… Prezydent Duda nie powinien się więc ograniczać. Jak stawiać to stawiać…
Nie wiem tylko, co na to – do niedawna – pryncypał pana prezydenta, sterujący Polską z gmachu przy Nowogrodzkiej. Jemu bowiem zależałoby na tym, aby w Warszawie stał najlepiej tylko jeden pomnik. Ale że tak się nie da, to chciał chociaż, by powstały pomnikowe „dwie wieże”, przewyższające nawet pomnik Józefa Stalina czyli Pałac Kultury i Nauki. Póki co, to również nie wypaliło… Zatem, w tej sytuacji, czas na głos Naczelnika Państwa w sprawie pomysłu pana prezydenta. Wkrótce okaże się, czy Andrzej Duda nie posunął się aby „o jeden pomnik za daleko”…
Paweł Sztąberek
Czy na pewno chodzi o Unie Demokratyczną a nie Unię Wolności, której członkiem był Andrzej Duda? Podobnie z Unii Wolności wywodzi się chociażby Pani Lubnauer (Nowoczesna), ….
Nie wykluczam, że tak. Ale to chyba i tak bez większego znaczenia. Unia Wolności była kontynuatorką Unii Demokratycznej, powstałą z połączenia UD i KL-D. Szefem Unii Wolności został Balcerowicz, który doprowadził to ugrupowanie do klęski. W tej partii cały czas dochodziło do ścierania się „etosu” z „liberałami”. W końcu starli się definitywnie, choć oczywiście ludzie powślizgiwali się do innych ugrupowań, bądź pozakładali nowe. Tym sposobem p. Duda wskoczył do PiS, inni do PO itp…
Comments are closed.