Jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia… Co takiego wydarzyło się w ostatnim czasie, że minister spraw zagranicznych III RP, Jacek Czaputowicz spotkał się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, Siergiejem Ławrowem?
Kilka dni temu odwiedził Rosję sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Spotkał się nie tylko z Ławrowem, ale i z samym Władimirem Putinem. Rozmawiano o Syrii, Iranie, Ukrainie i czort wie, o czym jeszcze… Dziś pojawia się informacja o „małym szczycie” Polska – Rosja.
Minister Czaputowicz – jak podaje oficjalny komunikat – rozmawiał z szefem MSZ Rosji m.in. o wraku tupolewa, o śledztwie smoleńskim… I być może o czymś jeszcze, o czym w komunikacie nie ma. Rozmowa miała dotyczyć możliwości zwrotu wraku, konieczności kontynuacji śledztwa w sprawie katastrofy sprzed 9 lat. Na zdjęciu widać, że przebiegała ona w serdecznej atmosferze i że dobrze rokuje ona na przyszłość.
Aż trudno uwierzyć, że to spotkanie to element kampanii wyborczej PiS, bo wówczas należałoby wyciągnąć wniosek, że Rosja (w porozumieniu z USA) postanowiła wesprzeć PiS w kampanii, podejmując rozmowy na temat powrotu wraku tupolewa do Polski. Wszak była to sztandarowa obietnica partii Jarosława Kaczyńskiego. Może redaktorzy Sakiewicz i Targalski z „Gazety Polskiej” oraz portal poświęcony „Fronda”, specjalizujący się w ostatnim czasie w wyszukiwaniu „ruskich agentów” w szeregach prawicowej Konfederacji, zechcą wyjaśnić kulisy tego niespodziewanego spotkania min. Czaputowicza z Ławrowem? O ile mi wiadomo, ani Korwin-Mikke, ani Winnicki, ani Braun, ani Liroy nie ściskali dłoni rosyjskiego polityka od spraw zagranicznych. Zrobił to minister PiS-owskiego rządu… „Ruski agent”?
Z niecierpliwością oczekuję najbliższego felietonu posła Antoniego Macierewicza na antenie Telewizji TRWAM, w którym kategorycznie potępi on poczynania ministra Czaputowicza, nazywając je sabotażem i zbrodnią w biały dzień… No, chyba że byłemu szefowi MON ktoś w porę wytłumaczy, że znajdujemy się w przededniu kolejnego „resetu”, i że lada moment trzeba będzie śpiewać już inną melodię… Niekoniecznie „Kalinkę”, ale coś w tym stylu… Zresztą, to już ustalą panowie Trump i Putin przy okazji najbliższego spotkania… Być może już w czerwcu tego roku?
PSz