Coraz więcej historycznych dat miast łączyć, to na ostro dzieli Polaków. W zasadzie nie znam żadnej ważnej daty po 1989 roku, która łączyłaby ponad politycznymi podziałami. Czwarty czerwca ma tu szczególne miejsce.
W tym dniu nakładają się rocznice, które wyjątkowo dzielą i wywołują wiele agresywnych emocji. Chyba większa część rodaków cieszy się z pierwszych choć częściowo wolnych wyborów i końca komunizmu obwieszczonego przez aktorkę Joannę Szczepkowską. Ta mniejsza część widzi w tych wyborach efekt kompromisu „czerwonych” z „różowymi” i początek plag gnębiących Polskę do dziś. Drugie wydarzenie, to obalenie rządu Jana Olszewskiego. Było to pierwsze z serii wydarzeń, których dramatyczne okoliczności przykryły nieudolność, bałagan i z nieudaczników zrobiły bohaterskie ofiary. Rząd Olszewskiego był jednym z najbardziej nieudanych w minionych trzydziestu latach, a trzeba mieć świadomość, że tych udanych w tym okresie prawie nie było. Tylko dramatycznym okolicznościom odwołania ten rząd zawdzięcza, że nie upadł na skutek swej nieudolności i nieporadności.
I jaka ta Polska jest po tych trzydziestu latach? Szukając historycznych analogii prima facie narzuca się część Polski pod zaborem austriackim na przełomie XIX i XX wieków. Nie było wtedy niepodległej Polski i teraz jej też nie ma. Owszem, były polskie instytucje, funkcjonowała polska kultura, był polski samorząd, w miarę demokratyczne wybory i nawet rozwijało się polskie życie polityczne. Była też bieda, która wypychała setki tysięcy Polaków na emigrację albo na sezonowe roboty. Z grubsza cesarstwo austro – węgierskie przypominało współczesną Unię Europejską. Tak jak w Unii są państwa równe i równiejsze, tak w ck monarchii były narody równe i równiejsze. Z Polakami było tak, że częściej byli równi, rzadziej równiejsi i wtedy tworzyli nawet rząd. Lud był nieoświecony, biedny i pobożny, a cesarz Franciszek Józef, czyli poczciwy pierdoła, cieszył się wśród tego ludu autentycznym mirem. Na terenie Galicji, bo tak przyjęło się nazywać zabór austriacki, wszechwładnie panowała państwowa biurokracja. Wrogiem byli Moskale, czyli Rosjanie, a zaborcze władze robiły liczne awanse Ukraińcom, których większość Polaków uważała wtedy za Rusinów. Jak widać analogie do obecnej sytuacji Polski i w Polsce są łatwo czytelne.
Galicja stała się pewnym fenomenem na tle czasów zaborów. W odróżnieniu od zaboru rosyjskiego i pruskiego, wspomina się zabór austriacki nawet z sentymentem i sympatią. Z pamięci historycznej skutecznie wyeliminowano prawie wszystkie negatywne aspekty tego zaboru. Ten klimat udzielił się w małym stopniu również mi. Jego wyrazem jest taka zwrotka piosenki o landwerze, czyli jakimś takim odpowiedniku naszych Wojsk Obrony Terytorialnej. Landwera nosiła ponoć na nakryciach głowy kogucie pióra, stąd słowa piosenki; Landwera, landwera, to jest wojsko głupie, bo nosi na głowie, co ma kogut w dupie! I ja patrząc na współczesną Polskę mam wrażenie, że teraz nosi się z dumą na głowie coś, co kiedyś lokowano poniżej pleców. Kiedyś w dupie się miało czasy rządów Edwarda Gierka. Rządy PiS-u to powrót mieszanej epoki galicyjsko – gierkowskiej i jak się na to wszystko patrzy, to trudno nie mieć ogólnego wrażenia mylenia dupy z głową.
A Państwu z czym się to wszystko kojarzy?
Andrzej Szlęzak
Źródło: profil facebookowy Autora