Nie ma wśród startujących w tegorocznych wyborach ugrupowań, na które mógłbym zagłosować z pełnym przekonaniem. Jednak zagłosuję na KONFEDERACJĘ. Alternatywą jest nie iść na wybory.
Mam jednak wiele obaw, które wynikają z popełnionych przez Konfederatów błędów. Najważniejszy to pozwolenie na to, by z partii odeszli: Kaja Godek, Liroy i Marek Jakubiak. Nie wnikam już w przyczyny, które doprowadziły do tej sytuacji. Po prostu ich nie znam. Jako przeciętny wyborca oceniam jednak, że liderzy ruchu nie stanęli na wysokości zadania. Wszyscy po trochu, włącznie z tymi, którzy odeszli. Może zadecydowała małostkowość, może pazerność, być może niektórym woda sodowa tak walnęła do głowy, że się pogubili, nie wytrzymali ciśnienia… Mniejsza z tym… Ale to może mieć znaczenie. W sondażach KONFEDERACJA balansuje na granicy progu wyborczego i kto wie, czy nie zabraknie np. 50 – 100 tysięcy głosów do przekroczenia tego progu. Uważam, że jest to ilość, którą Kaja Godek, Liroy i Jakubiak mogliby uzyskać. Ale tych głosów już nie będzie…
KONFEDERACJI należą się na pewno pochwały za to, że wytrzymała nagonkę z każdej niemal strony. Prym wiódł oczywiście PiS, który – jak mogłem osobiście się przekonać podczas krótkiej rozmowy z jednym z kandydatów z tego ugrupowania – dawał swoim ludziom wytyczne, co mają mówić o KONFEDERACJI. Pojawiały się więc hasła o tym, że KONFEDERACJA „dzieli Polaków i szkodzi Polsce”, że jest „finansowana przez Rosję”, że to frakcja „prorosyjska”, w odróżnieniu od PO – frakcji proniemieckiej”… Gdy zwróciłem uwagę na fakt, iż PiS to – wobec tego – frakcja „amerykańsko-żydowska” (natura nie znosi przecież próżni), po chwili ciszy kandydat zripostował, że „sojusz z USA jest nam bardzo potrzebny”. Nie można pominąć prymitywnej, prostackiej wręcz retoryki rządowej telewizji, czy organów prasowych Tomasza Sakiewicza, który w końcowej fazie kampanii, straszył Polaków nie tylko „ruską” KONFEDERACJĄ, ale także tym, że jeśli nie zagłosujemy na PiS, to przyjdą źli ludzie i „zabiorą 500 plus”. Dość żenujące i raczej budzące niesmak, nawet uwzględniając fakt, że to kampania wyborcza, rządząca się swoimi prawami…
Sam Janusz Korwin-Mikke zachowywał się w zasadzie „w normie”, tzn. nieco był z tyłu kampanii, ale jak już coś mówił, to raczej z umiarem. Choć oczywiście trochę paliwa rusofobicznym wrogom politycznym dostarczał, jednak chyba nie tyle co dawniej.
Niezbyt dobrze w kampanii zachował się Rafał Ziemkiewicz. Nie żeby zaraz otwarcie popierał, ale… Gdzie tylko mógł dezawuował KONFEDERACJĘ (to w każdym razie zaobserwowałem), a już zwłaszcza na antenie rządowej TV. Przypuszczam, że wynikało to z jakiegoś urażonego ego. Nie śledzę portali społecznościowych na tyle, by połapać się o co mogło chodzić, ale nie wykluczam, że gdzieś ktoś zaczepił wirtualnie RAZ-a i skrytykował. RAZ poczuł się urażony, a potem już poszło… Taka widać natura publicystycznych celebrytów – szybko się obrażają…
Nie ma sensu dalej rozpisywać się o innych aspektach kampanii. Przyznam szczerze, że prawie w ogóle jej nie śledziłem. Pyskujące na siebie wzajemnie twarze politykierów z PiS czy PO – „a wy to to”, „a wy to tamto”, „my mamy standardy”, „to my mamy standardy”… itp. bzdety – skutecznie zniechęcały do oglądania czegokolwiek. Nie potrafię więc nawet ocenić jakości kampanii KONFEDERACJI. W czwartek rzucił mi się jedynie w oczy na Polsat News Sławomir Mentzen. Super gość… Mam nadzieję, że był częściej wykorzystywany w tej dobiegającej końca kampanii.
Ulotki KONFEDERACJI, w posiadaniu których się znalazłem, rozkolportowałem wszystkie. Niech to będzie choć niewielka cegiełka z mojej strony. Ale – przyznam szczerze – mam obawy, czy KONFEDERACJA przekroczy wyborczy próg. Troszkę za mało znanych nazwisk… Ale oczywiście miło by było oglądać w tym zidiociałym sejmie takie postacie jak wspomniany wcześniej Sławomir Mentzen, Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Bosak czy Dobromir Sośnierz (choć nie wiem czy w ogóle startuje). KONFEDERACJĘ, w swoim krótkim wystąpieniu po otrzymaniu literackiego Nobla, poparła nawet Olga Tokarczuk. Powiedziała: „Zagłosujcie dobrze”… 😉 . Powtórzyła to także red. Monika Olejnik na koniec czwartkowej „Kropki nad i” 😉 . Cóż, to chyba oczywiste… „Dobry głos” może być wyłącznie na KONFEDERACJĘ!
Paweł Sztąberek
Konfederacja podjęła najlepszą z możliwych decyzji : Janusz Korwin Mikke nie wystąpił w żadnej ogólnopolskiej przedwyborczej debacie telewizyjnej!
Tak trzymać!
Błędem było zrażenie do Konfederacji Michała Kołodziejczaka i jego AgroUnii. To środowisko już prawie, że było w Konfederacji, wzięło nawet udział w marszu „Stop 447”, no ale JKM musiał na fejsie wypalić w rolników, że biorą dotacje. To właśnie tych głosów może zabraknąć w wyborach, a nie żadnych Liroyów i Jakubiaków.
Ja tam wybrałem inaczej – po prostu nie poszedłem na wybory. Z mojego punktu widzenia pozbycie się Liroya, Godek i Jakubiaka było dobrym posunięciem. Autor martwi się, ile głosów to Konfederacji zabierze. A ile przyciagnie? Ja tam bym w życiu nie zagłosował na partię, w której są takie indywidua. Żeby się jeszcze pozbyli tych socjalistów z RNu, to na kolejne wybory mogę pójść – znowu będę miał na kogo głosować.
Comments are closed.