Peter Nobel, z rodziny słynnego wynalazcy, porównał ekonomicznego Nobla do „kukułczego jaja”, które zostało podrzucone bez woli „rodziców”, czyli fundacji przyznającej nagrody. Kulisy tego wydarzenia opisują Avner Offer i Gabriel Söderberg w książce „The Nobel Factor: The Prize in Economics, Social Democracy, and the Market Turn”.
10 grudnia 1969 r. w Sali Koncertowej Sztokholmu holenderski ekonomista Jan Tinbergen zajął miejsce obok laureatów Nagrody Nobla z fizyki, chemii, medycyny i literatury, otrzymując pierwszą w historii „Nagrodę z nauk ekonomicznych pamięci Alfreda Nobla”. Pozostałe Nagrody Nobla przyznawano od 1901 r. Dlaczego wówczas nie ustanowiono także nagrody z ekonomii?
Otóż prawdopodobnie dlatego, że sam Alfred Nobel – jak napisał w jednym z listów – „nienawidził biznesu całym swoim sercem” i uważał się za socjaldemokratę. Jak opisują autorzy w publikacji (jej polski tytuł to „Czynnik Nobla: Nagroda z ekonomii, socjaldemokracja i wzrost popularności wolnego rynku”) podczas uroczystości przyznania pierwszej Nagrody Nobla z ekonomii Tinbergenowi kazano stać z boku pozostałych laureatów, by podkreślić, że nie jest to nagroda tej samej klasy, co pozostałe Noble.
Tinbergen otrzymał wyróżnienie na samym końcu, po laureacie z kategorii „literatura”, irlandzkim pisarzu i poecie Samuelu Beckecie. Peter Nobel, z rodziny słynnego wynalazcy, porównał ekonomicznego Nobla do „kukułczego jaja”, które zostało podrzucone bez woli „rodziców”, czyli fundacji przyznającej nagrody. W 2005 r. powiedział on: „Nagroda z ekonomii jest przyznawana jakby była Nagrodą Nobla. Ale tak naprawdę to PR-owa chucpa ekonomistów, by poprawić swoją reputację”.
Kontrowersje wokół nagrody nie ustają. W grudniu 2004 r. w tzw. dniu Nagrody Nobla jedna z wiodących szwedzkich gazet opublikowała artykuł, którego autor argumentował, iż nagroda Nobla z ekonomii pomniejsza prestiż nagród z pozostałych dziedzin. Znany autor książek z szeroko rozumianej tematyki ekonomicznej Nassim Nicholas Taleb w 2007 r. opublikował w „Financial Times” tekst, w którym napisał: „Powinniście winić tych, którzy sprawiają, iż ekonomiści są brani na poważnie, tych, którzy przyznają Nagrodę Nobla”.
Autorzy książki zwracają też uwagę, że na przykład w latach 1974, 1979 i 2013 Nobla z ekonomii przyznano za teorie, które były ze sobą sprzeczne. Natomiast główna teza książki jest taka, że na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w rozwiniętych krajach miało miejsce odejście od socjaldemokratycznej polityki, którą stosowano od zakończenia II wojny światowej i która przyniosła ponad dwie dekady szybkiego wzrostu gospodarczego, niskiego bezrobocia, błyskawicznego wzrostu pensji i średniego standardu życia.
W opinii Offera i Söderberga to nie przypadek, że „skręt na prawo” czyli odejście od polityki socjaldemokratycznej na rzecz wolnorynkowej miał miejsce w okresie, gdy zaczęto przyznawać Nagrodę Nobla z ekonomii. Ta nagroda bowiem uwiarygodniła wolnorynkowych ekonomistów takich jak Milton Friedman czy Friedrich von Hayek, dając im niespotykaną popularność i status wręcz celebrytów.
Friedman tak kiedyś opowiadał o swoich doświadczeniach w tym zakresie: „Ogłoszenie o przyznaniu Nagrody Nobla sprawia, iż laureat staje się ekspertem medialnym w dosłownie każdej dziedzinie. Hordy dziennikarzy z całego świata pytają nas o rzeczy takie jak „najlepsze lekarstwo na przeziębienie” czy „rynkowa wartość listu podpisanego przez prezydenta USA Johna F. Kennediego”. Ta uwaga pochlebia, ale także korumpuje.”
Jednak najciekawsza i największa część książki poświęcona jest kulisom powstania Nagrody Nobla z ekonomii. Autorzy twierdzą, iż jej stworzenie było skutkiem konfliktu między rządzącą wówczas Szwecją Partią Socjaldemokratyczną a bankiem centralnym Szwecji zwanym Riksbankiem. Priorytetem szwedzkich socjaldemokratów było pełne zatrudnienie i program budowy domów, na które Szwedów byłoby stać. Tej polityce sprzeciwiał się szwedzki bank centralny, ponieważ w opinii zarządzających nim osób zagrażała ona stabilności cen.
Trzeba jednak wiedzieć, że Riksbank, nie był niezależny, tak jak wiele innych banków centralnych w Europie. Szwedzki parlament narzucił Riksbankowi, by utrzymywał stopy procentowe na niskim poziomie, tak by kredyty hipoteczne były tanie. Tę sytuację dobrze ilustruje wymiana zdań między jednym z liderów szwedzkiego świata biznesu Jacobem Wallenbergiem a gubernatorem banku centralnego Ivarem Roothem. „Problem z wami polega na tym, że pozwalacie bankowi centralnemu drukować o wiele za dużo pieniędzy”. „Owszem, ale pamiętaj, że to nie jest moja wina. Dostałem polecenia, by tak postępować i dzieje się to wbrew mojej woli”.
W 1955 r. nowym gubernatorem Riksbanku został niejaki Per Asbrink, który nie miał doświadczenia w bankowości (wcześniej pracował jako doradca w różnych ministerstwach). Choć mianowali go rządzący socjaldemokraci i oczekiwali od niego, iż będzie kontynuował politykę niskich stóp procentowych, Asbrink zaskoczył wszystkich, podnosząc w 1957 r. stopy procentowe o 1 punkt procentowy (z 4 do 5 proc.).
Doradca szefa rządu Per Edvin Skold, który przeforsował nominację Asbrinka, był wściekły i czuł się oszukany. Wcześniej z Asbrinkiem uzgodnili, że „Asbrink kieruje bankiem centralnym jak reprezentant partii”. Minister Finansów Gunnar Strang domagał się wyjaśnień od gubernatora, na co ten oświadczył, że „robi to, co mu się podoba”(dalej dyskusja przeszła do bardzo wulgarnych wyzwisk, które nie wnoszą nic do sprawy i dlatego nie będę ich cytował – zainteresowanych odsyłam to recenzowanej książki – str. 94).
Skutkiem ubocznym działań Asbrinka było jednak to, że bank centralny miał wyższe zyski wynikające z wyższych stóp procentowych. Po negocjacjach większość dodatkowych pieniędzy przekazano do budżetu, ale zarząd banku centralnego przekonał polityków, by część pieniędzy przeznaczyć na stworzenie fundacji naukowej. Oficjalnie chodziło o to, by uczcić 400-lecie powstania szwedzkiego banku centralnego.
W praktyce szwedzki banki centralny robił pierwsze kroki w kierunku zwiększenia swojej niezależności. Posiadanie funduszy do własnej dyspozycji było jednym z przejawów tejże. Początkowo pieniądze z fundacji miałyby być przeznaczone na wydanie serii książek znanych ekonomistów.
Ale władze banku doszły do wniosku, że napisanie takich książek będzie trwało, a jubileusz się zbliżał. Dodatkowo uznano, że wydanie tych publikacji nie przysporzy Riksbankowi wiele pożądanego rozgłosu. I wówczas to Asbrink wpadł na pomysł, by bank ufundował dodatkową Nagrodę Nobla z ekonomii.
„The Nobel Factor” wydała uniwersytecka oficyna Princeton University Press. Jest to książka akademicka, napisana w mało atrakcyjny dla przeciętnego czytelnika sposób, z dużą ilością przypisów. Mimo tego, temat jest na tyle atrakcyjny, że warto poświęcić jej czas. Nie będzie to łatwa lektura, ale dowiemy się z niej sporo interesujących faktów z kulis stworzenia najważniejszej nagrody w historii nauk ekonomicznych.
Aleksander Piński
Interesujące
Comments are closed.