„Mieszkanie jest prawem, nie towarem”. Kiedyś to była lewica. Zaczynali od nacjonalizacji. Później nie pozwolili nikomu pracować na swoim. Chcieli, by wszyscy pracowali na wspólnym. Za bardzo im to nie wychodziło, ale przynajmniej chcieli. Dzisiaj już nie chcą pracować i wymyślają nowe generacje praw człowieka. Nie całkiem nowe. Prawa ekonomiczne należą do drugiej generacji, która została zapisana w Międzynarodowym Pakcie Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych ONZ z 1966 r.
Taki tok rozumowania „sercepolewej” wywraca do góry nogami katolicką etykę pracy. Rozważając bezkrytycznie wprowadzenie teraz bezwarunkowego dochodu gwarantowanego, papież Franciszek rozkłada tradycyjne nauczanie społeczne Kościoła, które kładzie nacisk na znaczenie i godność ludzkiej pracy dla osobowego rozwoju. Płacenie ludziom, niezależnie od tego, czy pracują, czy też nie, może wydawać się obrazą takiej etyki.
Dlaczego współczesne nauczanie Kościoła nie potrafi poradzić sobie z nowymi pomysłami lewicy? Ponieważ to od lewicy Kościół przejął dzisiaj pojęcie sprawiedliwości społecznej, odchodząc tym samym od tradycyjnego nauczania, które mówi, że sprawiedliwość polega na tym, by drugiemu oddać to, co mu się słusznie należy, czyli uważać każdego za osobę rozumną, wolną i transcendentną. Tylko wtedy będziemy w stanie dostrzec w człowieku potencjał i talenty, które otrzymał od Boga. Talenty nie mają tylko wymiaru społecznego. Mają wymiar personalistyczny i jeżeli zostanie on pominięty, to nie będą nigdy właściwie służyć społeczeństwu.
O. Jacek Gniadek SVD
Źródło: Facebook Autora