Czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć dziwne i tajemnicze zjawisko, że noszenie maseczek i mycie rąk chroni tylko i wyłącznie przed koronawirusem, ale nie chroni przed innymi wirusami roznoszonymi drogą kropelkową? Na przykład śmiertelność czy zachorowalność na grypę się w ogólne nie zmieniła i średnia obecnie, gdy nosimy maseczki i częściej myjemy ręce, jest podobna do średnich z poprzednich lat. Dlaczego noszenie maseczek i mycie rąk nie chroni przed grypą?
Tu o tym przeczytałem: Sezon grypowy 2019/2020: liczba zachorowań na grypę i zgonów – cytuję: „Instytut podał, że dotychczasowy przebieg narastania zapadalności i podejrzeń grypy nie odbiega od sytuacji w ostatnich dwóch sezonach (2017/18 i 2018/19). Utrzymuje się na wysokim poziomie.”
Czy to tylko w Polsce tak jest, czy w innych krajach jest podobnie?
Grzegorz GPS Świderski
Tekst pochodzi ze strony Salon24. Przedruk za zgodą Autora.