Gwiazdowski: ZUS to piramida demograficzna. Przed nami głodowe emerytury

0

„Nie da się pogrzebać systemu emerytalnego w demokratycznym społeczeństwie, bo to jest 9,5 mln głosów. W Chile, gdy nie było demokracji wprowadzono system z funduszami emerytalnymi – taki jak w Polsce. Tyle że zrobiono to jeszcze gorzej niż u nas, opłaty były jeszcze wyższe niż u nas, więc system się zawalił” – mówi Robert Gwiazdowski w rozmowie z portalem Nam Zależy.

Czy to znaczy, że reforma chilijska obrosła w wiele mitów, które nie wytrzymały próby czasu? Gwiazdowski stwierdza: „Chilijska reforma emerytalna nie była liberalna, jak często się uważa. Nie można nazwać liberalnymi reform, które tak naprawdę powodują prywatyzację zysków i nacjonalizację strat. A tak wygląda system emerytalny. Jeśli ktoś pobiera obowiązkowo pieniądze – a przynależność do systemu była obowiązkowa – to nie ma to nic wspólnego z liberalizmem, gdyż liberalizm opiera się na dobrowolności. Jest jeszcze kwestia wysokości prowizji. Powinien ją ustalać rynek. Tymczasem rząd ustanowił 20-procentową prowizję”. Według Gwiazdowskiego, system w Chile był „świetny”, ale dla tych, którzy go tworzyli, bo to oni pobierali te 20 procent praktycznie za nic. Gwiazdowski dodaje, że nawet ci, którzy całe życie pracowali i płacili składki, mieli niskie emerytury w Chile, głównie z powodu tych wysokich prowizji.

A jak rysuje się przyszłość polskiego systemu emerytalnego? „Zachęcam do tego, by ubezpieczać się dobrowolnie. Są różne polisy. Inwestujcie w coś, bo musicie pamiętać, że wasza emerytura z ZUS-u będzie głodowa. Dziś reforma jest o wiele trudniejsza niż 20-30 lat temu. Wówczas na rynek pracy wchodziło pokolenie wyżu demograficznego. Za chwilę na rynek wejdzie pokolenie niżu, natomiast to z „wyżu” będzie z tego rynku schodzić. Pojawi się wielka luka demograficzna. Między bajki można włożyć teorię, że możliwa jest jakakolwiek reforma oparta na dobrowolności” – uważa Gwiazdowski.

Gość „Nam Zależy” zwraca uwagę na kategorię myślenia podświadomego, które ma duże znaczenie przy dzisiejszych decyzjach młodych ludzi, którzy nie myślą o starości i nie odkładają żadnych pieniędzy… „Nasi dziadkowie czy rodzice pobierają emerytury i żyją, nawet coś tam odkładają… Młodzi ludzie widzą to i myślą, że jakoś to będzie. Tymczasem tzw. stopa zastąpienia, czyli różnica między ostatnią pensją a pierwszą emeryturą, będzie wynosiła coś w granicach 25-28 procent. Wyobraźcie sobie teraz młodzi ludzie, jakby to było, gdybyście mieli nagle żyć za 25 procent tego co macie?” – pyta retorycznie Gwiazdowski.

Zachęcamy do obejrzenia całego wywiadu z Robertem Gwiazdowskim.