Maseczka ma znaczenie polityczne a nie terapeutyczne. „Religia zdrowotności” to nowa religia świecka, odwołuje się nie do życia pozagrobowego lecz przedgrobowego – mówi Stanisław Michalkiewicz w rozmowie z Tomaszem Sommerem.
„Maseczka to legitymacja politycznej lojalności i certyfikat przyzwoitości. Kto nie nosi maseczki jest nieprzyzwoity i sprzeciwia się rządowi” – twierdzi popularny publicysta. Zdaniem Michalkiewicza, o tym, że mamy do czynienia z religią świadczy ro, że minister zdrowia Niedzielski już wieszczy, że nawet jak już skończy się „pandemia”, maseczki pozostaną.
Zdaniem publicysty, gdyby rząd nie wprowadził restrykcji nie byłoby gorzej ani lepiej, ale na pewno nie byłoby tak „potwornych strat ekonomicznych”. „W rezultacie wszystkie państwa zostaną zadłużone na gigantyczne sumy w lichwiarskiej międzynarodówce. Jeśli FED drukuje pieniądze, to ci, którzy je pożyczają będą musieli naprawdę je oddać, podczas gdy koszty wydrukowania takich pieniędzy są po prostu zerowe. A oddać trzeba będzie prawdziwe dobra. To jest prosty sposób na przechwycenie własności właściwie całego świata” – ostrzega Michalkiewicz.
Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy…