Weto wyrażone w Brukseli wymaga odrobiny odwagi cywilnej, natomiast weto wyrażane do kamer telewizyjnych i mikrofonów radiowych, to tylko tania propaganda dla ogłupienia społeczeństwa!
Ileż to razy prze cały listopad i nawet na początku grudnia 2020 roku padało w telewizjach publicznych i prywatnych z ust premiera Morawieckiego słowo – weto???
Wstaję wcześnie rano i słucham audycji emitowanych prze Polskie Radio, a tam też od rana do wieczora w tym samym okresie rozlegało się od Sejmu po Pałac Prezydenta R.P. magiczne słowo weto!
Hałas medialny był tak ogromny, że nawet totalna opozycja uwierzyła, że delegacja Rządu RP powie w Brukseli: weto!
Przyjaźń polsko-węgierska osiągnęła szczytu szczytów, gdy premier Węgier Viktor Orban wtórował i przysięgał na wszelkie historyczne więzy braterstwa broni, że Madziarzy też zgłoszą weto!
Balon z wymalowanym zaklęciem – weto! – został tak mocno napompowany, że większość naiwnych telewidzów i radiosłuchaczy było przekonanych, iż na szczycie w Brukseli Polska i Węgry nie pozwolą na kuglarskie manipulacje unijnych biurokratów, zgłaszając…weto!
Wystarczyła jednak jedna drobna szpilka kanclerz Niemiec Angeli Merkel i balon z napisem „weto” pękł bez huku, jak bańka mydlana, bo okazało się, że zarówno Orban jak i Morawiecki przez wiele tygodni zamydlali swoim rodakom oczy tematem zastępczym, bo nie chodziło o żadne weto, ale o ciche podwyżki cen za energię elektryczną dla obywateli zarówno Węgier jak i Polski!
Otóż te same media publiczne, które przez szereg tygodni piały w niebogłosy na temat weta, ogłosiły za sukces, że premierzy Morawiecki i Orban nie tylko nie wypowiedzieli tego stanowczego słowa, ale grzecznie podpisali budżet, który sankcjonuje, że przywódcy UE zgodzili się na zmniejszenie emisji CO2 o 55% do 2030 roku !!!
Jest to wręcz dialektyczny absurd futurystyczny!
Zaraz to uzasadnię matematycznie. Otóż, gdyby zieloni matematyczno-fizycznie przywódcy UE poszli trochę dalej i zapowiedzieli ograniczenie emisji CO2 o 100%, to by oznaczało ni mniej ni więcej tylko zakaz oddychania od 2030 roku dla wszystkich obywateli Unii Europejskiej, gdyż każdy z nas oddychając emituje dwutlenek węgla!
Zatem łaskawe ograniczenie emisji do 55% będzie zezwalało mieszkańcom UE na oddychanie od 2030 roku na pół gwizdka, czyli będzie trzeba wstrzymać co drugi wdech.
Dla Polski będzie to poza tym oznaczać likwidację górnictwa węglowego i elektrowni węglowych! Konsekwencje tego Polacy odczują już od stycznia 2021roku, gdyż dzięki tym „wspaniałym sukcesom negocjacyjnym” premiera Morawieckiego już zapowiedziano podwyżki cen energii elektrycznej dla wszystkich Polaków!!!
Gdy natomiast pakiet klimatyczny wejdzie w pełni w życie w 2030 roku, to jest bardzo możliwe, że wtedy właśnie zostanie wprowadzony nowy podatek od …… oddychania dla każdego obywatela RP!
Podatek ten obejmie nie tylko dorosłych, ale również dzieci, bo przecież nawet niemowlak jak oddycha to emituje CO2!
Niedowiarkom chciałbym tylko zwrócić uwagę na taką okoliczność, że nie należy spodziewać się weta w tej materii ze strony władz RP, bo do zgłoszenia weta na szczycie UE potrzeba odwagi cywilnej, od której stronią wszyscy bez wyjątku politycy zarówno lewicy, centrum jak i lewej prawicy.
Póki co jednak obywatele, szykujcie portfele na wyższe ceny prądu w Polsce od 1-go stycznia 2021roku.
I jeszcze jeden wynalazek! Otóż oficjalnie to nie będzie się nazywało podwyżką cen tylko…”wprowadzeniem na rachunkach za prąd nowego podatku od mocy”!
Tak to kończy się niemoc naszych decydentów w zakresie zgłoszenie weta tam gdzie to weto ma znaczenie, a nie tylko w środkach masowego przekazu!
Rajmund Pollak