To, że papież Franciszek ogłosił niedawno, iż będzie zachowywał dystans w stosunku do wiernych, choć – póki co – będzie się z nimi łaskawie spotykał na audiencjach, pod warunkiem oczywiście, że oni sami nosić będą maseczki i zachowywać będą dystans, to jeszcze nic w porównaniu z tym, co kilka dni temu wydarzyło się w Muzeum Watykańskim.
Jak donosi, powiązany z Wirtualną Polską, portal o2.pl, 13 lutego br. w muzeum tym doszło do scen, które przez jednego ze świadków porównane zostały do „dantejskiego kręgu piekielnego”. Cóż takiego zatem się wydarzyło, czyżby w muzealnych salach objawił się jakiś czort z rogami i z ogonem? Czy doszło do pożaru, bądź ataku terrorystycznego? Nie… Do muzeum weszli turyści bez … maseczek i bez zachowania dystansu społecznego. Jak podaje portal, jeden z przewodników, gdy to zobaczył … „poczuł głęboki wstyd”, i postanowił napisać list otwarty do dyrekcji muzeum.
Jak pisze ów przewodnik, personel muzeum nie był w stanie zapanować nad rzeszami turystów, którzy nie kwapili się do przestrzegania „reżimu sanitarnego”. Próby upominania turystów przez personel ostatecznie doprowadziły do wybuchu paniki. „Żadnego dystansu, żadnej organizacji, tłum, sceny indywidualnej i zbiorowej histerii, chaos, szok i strach zwiedzających. (…) Dantejski krąg piekielny. (…) Niektórzy krzyczeli, inni płakali, wołali, jeszcze inni trzęśli się ze strachu albo przecierali oczy ze zdumienia, ktoś groził, że wezwie policję, inny modlił się w ciszy o to, by wyjść stamtąd żywym” – pisze przewodnik w liście do dyrekcji.
Z informacji portalu nie wynika, by któryś z turystów stracił życie. Gdyby było inaczej, bylibyśmy być może świadkami jednego z bardziej spektakularnych zgonów spowodowanych przez „pandemię koronawirusa”.
K