Wystąpienie księdza Szymona Bańki (Bractwo Kapłańskie św. Piusa X – FSSPX) wygłoszone na kanale internetowym Szkoły Akwinaty
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dzisiaj trochę bardziej osobisty materiał, jednak z morałem skierowanym do wszystkich. Jak zmieniły nas wydarzenia ostatnich lat? Pokolenie ludzi, którzy nie pamiętają czasów PRL-u, a nawet jeśli pamiętają, lecz nie byli represjonowani, nie doświadczyli wielu trudności związanych z życiem w kraju socjalistycznym. Dla takich osób ten świat, mimo wszystko mógł się wydawać w miarę spokojnym, ogarniętym miejscem. Oczywiście było słychać tu i tam o różnych kryzysach, wojnach itd. Natomiast z mojej perspektywy życie na przełomie XX i XXI wieku to było życie dosyć spokojne. Doświadczenia mogą być różne, natomiast bardzo wielu, czy nawet większość Polaków z mojego pokolenia pamięta ten czas raczej jako w miarę spokojny.
Zasadniczo jest to stan dobry, jednak ma to bardzo poważne wady. Gdy człowiek przyzwyczaja się do pewnego spokoju, do pewnego komfortu, to nie wyrabia pewnych umiejętności, pewnych zdolności, które wyrabia wówczas, gdy musi się przeboksować, gdy musi pokonać jakieś przeciwności. Bez wątpienia są osoby, które za młodu doświadczyły większych trudności i poradziły sobie z nimi. Nie mam tu na myśli takich trudności, które miażdżą, które psychicznie człowieka niszczą, a raczej jakieś nieprzyjemne zewnętrzne środowisko, zewnętrznie nieprzyjemne doświadczenia, które nie są w granicach czegoś absolutnie patologicznego, ale jednak jakoś tam człowieka hartują. Moim zdaniem te ostatnie dwa lata z mojej perspektywy był to właśnie taki czas delikatnie nas zahartował.
Co konkretnie mam na myśli? Sam fakt istnienia tego kanału, jest spowodowany przez różnego rodzaju ograniczenia. Gdyby nie to, że były ograniczenia w sposobie poruszania się, ograniczenia w działaniu szkoły, gdyby nie cała ta sytuacja, nie doszłoby do powstania tego kanału (Szkoły Akwinaty – przyp. red.) Istnienie tego kanały ma dla mnie, na poziomie charakterologicznym, bardzo duże znaczenie. Wcześniej byłem zdecydowanie mniej pewny jeśli chodzi o prezentowanie swoich poglądów, zdecydowanie mniej pewny jeśli chodzi o prowadzenie dyskusji. Moim zdaniem będąc zmuszony do wycofania się, ale jednocześnie rozzłoszczony tym co się dzieje, zostałem sprowokowany, żeby zadziałać. To było to „agere contra”, żeby jednak powiedzieć coś do tego świata, to co myślę. I to faktycznie wyrobiło we mnie nowe umiejętności i sprawiło, że jestem teraz człowiekiem dużo spokojniej prezentującym swoje poglądy, z dużo większą pewnością. Jest to potrzebne. Ma to również związek z tym, że miałem tutaj również okazję konfrontować się z różnymi poglądami, miałem okazję doświadczyć różnych argumentów i doświadczyć tego, że moje argumenty są dobre, że nie jest wcale tak łatwo je zbić, że nie znalazł się do tej pory ktoś, kto przedstawiłby istotne argumenty jeśli chodzi o kryzys Kościoła czy w ogóle o wiarę, ktoś kto by mnie jakoś zaniepokoił swoimi odpowiedziami, swoimi argumentami. To są doświadczenia bardzo potrzebne.
Dlaczego w ogóle o takich osobistych rzeczach mówię? Dlatego, że uważam, że dla polskiego społeczeństwa może to być również takie doświadczenie. Zachęcam do tego, aby nie skupiać się tylko na negatywach obecnej sytuacji, ale też dostrzec, że coraz trudniejsze warunki mają na nas również pozytywny wpływ. I w ogóle nie chodzi o to, aby w tej chwili zlekceważyć, pomniejszyć zło różnych sytuacji, w których się obecnie znajdujemy. Nie… Jeśli chodzi o nasze swobody obywatelskie mamy obowiązek ich bronić. Zachęcam wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia, mają jakieś kanały na youtubie czy inne media, którymi się posługują, do wyrażanie sprzeciwu wobec ograniczania swobód obywatelskich i pochwały tam, gdzie te swobody zostały przywrócone, czy nie są atakowane. Ważne jest żeby ten głos był słyszalny. Mam wrażenie, że tego w ostatnim czasie trochę brakowało. Brakowało w przestrzeni publicznej głosu tych, którzy po prostu wyrażają swoje zaniepokojenie, że jakieś swobody zostają ograniczone, albo wyrażają swoje zadowolenie, że nie zostały ograniczone. Jeśli chodzi o Europę, czy w ogóle świat, to nasza Ojczyzna wypada w obecnym czasie mimo wszystko dużo bardziej wolnościowo, dużo bardziej zdroworozsądkowo niż większość krajów europejskich czy innych krajów tzw. cywilizowanego świata…
Wróćmy jednak do naszego zasadniczego tematu, czyli do tego jak trudne okoliczności wpływają na nas, jak one nas zmieniają. Moim zdaniem powinniśmy je jak najbardziej wykorzystać, powinniśmy je potraktować jako takie delikatne szturchnięcie, jako coś co warto wykorzystać, żeby się zahartować. Naprawdę mogliśmy od razu być uderzeni czymś bardzo poważnym, mogliśmy być postawieni w takiej sytuacji, jak te pokolenia, których młodość przypadła na wybuch II wojny światowej, pokolenia, które żyły już w wolnej Polsce, zaborów i I wojny nie pamiętały, a później z pewnego spokoju i dobrobytu od razu zostali rzuceni w ryk bombowców i niemieckich czołgów. My mamy tutaj pewien strzał ostrzegawczy, mamy sytuacje, które najpierw były przerażające, później nieprzyjemne – ograniczenie różnych swobód. Mamy sytuacje, w których możemy się zahartować, w których możemy sobie poradzić z pewnym strachem, zostajemy skonfrontowani z różnymi trudnościami, chociażby z naporem mediów, które próbują w nas wlać strach. Mamy okazję poradzić sobie z tym, mamy okazję w sobie to przepracować, mamy okazję wyrobić w sobie pewność siebie w relacjach z najbliższymi czy po prostu w relacjach z ludźmi, bo dziś podejście do człowieka przez niektóre media jest traktowane jako jakiś rodzaj zbrodni. Chcąc zachować normalność wystawiamy się na pewne zagrożenia, wystawiamy się na ostracyzm, na okazywanie niechęci ze strony innych ludzi. Żyjemy w czasach trudniejszych niż jeszcze 3-4 lata temu. Oprócz wskazywania na błędy, wskazywania na to, co trzeba naprawić, bo to też trzeba robić, warto spojrzeć na to jak na okazję do zahartowanie się, do ćwiczenia się w walce ze strachem, z tym, co ludzie powiedzą. To jest okazja do tego, żeby praktykować prostą, zdrową miłość bliźniego w relacjach z najbliższymi, nawet wtedy, gdy ludzie uważają, że jest to coś złego, coś strasznego, wręcz zbrodniczego. Mamy okazję doświadczyć wielkiej, głębokiej pogardy, bo z czymś takim również się spotykamy na większą skalę niż wcześniej. Wystarczy, że wyrazisz się dzisiaj sceptycznie na przykład o wprowadzonych regulacjach, zaraz przez wielu będzie to uznane za swego rodzaju oszołomstwo, które ma nas pozbawić człowieczeństwa. Nawiązuję tutaj do materiału, który niedawno widziałem, w którym jakiś niemiecki policjant deklarował, że dla niego człowiek, który nie chce się zaszczepić, to nie jest człowiek – utracił on swoje człowieczeństwo dlatego, że jest gotów narażać innych na niebezpieczeństwo.
Takie postawy niestety występują, można je spotkać również w Polsce. Oprócz patologiczności wielu tych sytuacji warto świadomie wykorzystać je do zahartowania się, do wypracowywania w sobie dobrych nawyków np. niepoddawania się presji. „Agere contra” przeciwko tym ograniczeniom, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. Warto praktykować, świętować, celebrować te kontakty międzyludzkie, bo skoro widać ewidentnie taki antykulturowy atak na zwykłe międzyludzkie relacje, na spotkania, to warto im przeciwdziałać i celebrować nawet na przekór światu. Niech wiedzą, że nie dajmy się przez strach zapędzić do ciemnej komórki i nie będziemy tam siedzieć przed ekranem, tak jak „władcy tego świata” by tego chcieli. Nie! My jesteśmy wolnymi ludźmi i nie pozwolimy się traktować gorzej od niewolników. Nikt nie będzie decydował o tym z kim możemy się spotkać, a z kim nie. Nie pozwolimy na to, by władza państwowa decydowała o tym, jak mamy żyć.
W tym warto się ćwiczyć, warto to praktykować. Mogą nadejść jeszcze cięższe czasy i wtedy nam się bardzo przydadzą te umiejętności do stawiania zdrowego oporu, do bronienia swojej wolności, swojej godności. W ten sposób człowiek broni swojej godności wolnej jednostki. Świadomie wykorzystajmy te trudne czasy jako trening, jako moment do wypracowania dobrych nawyków, roztropnych nawyków, zgodnych z naszą wiarą.
Mamy też okazję, żeby zawalczyć o podstawowe prawa jeśli chodzi o cześć Bożą. Jak najbardziej mamy prawo Panu Bogu cześć oddawać. „Władcy tego świata” bardzo chętnie ograniczają nasze możliwości jeśli chodzi o służbę Bożą. W ostatnim czasie było lepiej, natomiast bywały czasy, kiedy było bardzo ciężko. W pierwszej chwili to był dla nas szok, to było coś niezwykłego. Teraz już potrafimy sobie jako tako z tym poradzić. I tutaj też praktykujmy, wyrabiajmy w sobie te nawyki, chociażby próbowali nas odciągnąć od kościołów, od Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Bądźmy świadomi, wolni i mężni. Nie ulegajmy tym, którzy nas straszą, którzy próbują nas od Pana Jezusa odciągnąć. Jeśli dla kogoś strach i choroba są tak strasznymi wizjami, jeśli kogoś tak bardzo te rzeczy przerażają, że aż nie jest w stanie spełnić swojego podstawowego, fundamentalnego, kluczowego obowiązku – oddania Panu Bogu czci w niedzielnej Mszy Świętej, to nie wiem czy może się on nazywać wolnym człowiekiem, a już na pewno nie powinien się nazywać chrześcijaninem, katolikiem.
Praktykujmy zdroworozsądkowe zachowania, te które właśnie teraz są niepoprawne politycznie, te które właśnie teraz są przez wielu postrzegane jako niemalże zbrodnicze. Ćwiczmy się w walce o naszą wiarę, o zdrowy rozsądek, o tą zdrową, ludzką, naturalną wolność. Wykorzystajmy ten czas świadomie, ciesząc się, że mamy okazję na taki mały sparing po to, żeby przygotować się, czy to na czas pokoju, a wtedy nie zaszkodzą nam te umiejętności, czy też na prawdziwe zmagania.
Ks. Szymon Bańka (FSSPX)
Źródło: Szkoły Akwinaty